13 sty 2017

Akuma CD Rue

Nie zraził się przegraną w zawodach, gdyż nawet nie spodziewał się, iż będzie inaczej. Właściwie to nawet zdziwił się, że trafił aż dwa razy. Myślał o jednym, a może nawet żadnym celnym strzale. Zaczął się jednak zastanawiać nad tym, co mogliby porobić. Przecież nie znał tutejszych miejsc, nie wiedział, gdzie mogliby się jeszcze udać i co porobić. A gdyby tak zostać tutaj? Ale co mogliby robić? Tarzać się w błocie? Wspinać po drzewach? Nie miał bladego pojęcia, co byłoby dobrym pomysłem. Westchnął cicho, przygryzając wargę i przeczesał dłonią włosy.
- Nie mam bladego pojęcia.- Wyznał w końcu. Żadnego pomysłu. NIC.- Chociaż wysmarowanie się od stóp do głów błotem, pokrycie się liśćmi oraz odczekanie trochę czasu, by wszystko zaschło może być ciekawe. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi straszenie ludzi.- Rozmarzył się, wyobrażając już sobie uciekającą gdzie pieprz rośnie dziewczynę.- Oczywiście tutaj byłoby to nie możliwe, bo po pierwsze, nie jest to las i nie ma gdzie straszyć, a po drugie, nie ma nawet kogo straszyć.- Poprawił plecak, który zaczął mu się zsuwać z ramion- zapomniał o nim podczas szaleńczego zjazdu, który swoją drogą był jeszcze lepszy, niż się spodziewał. Ten wiatr we włosa. Ach, no i muchy na zębach.
- A jakbyś przez przypadek nastraszył starszą osobę?- Spytała, jakby nie słysząc całej reszty wypowiedzi. Jakby nie przejmowała się, iż w grę wchodzi pobrudzenie się.
- Oczywiście pierw musielibyśmy "wytropić" swoją "ofiarę" i przez chwilę ją śledzić, inaczej łatwo wszystko się zepsuje. Ach, tylko nie wiem, gdzie moglibyśmy się wyczyścić. Może znasz jakieś miejsce?- Spytał, nie zwracając uwagi na to, że przecież Rue jeszcze się nie zgodziła na ten niepoprawny pomysł. Właściwie jedyne, co powiedziała na ten temat, to fakt, iż mogliby przez przypadek nastraszyć niewłaściwą osobę i tym samym przyprawić ją o zawał serca. To byłoby smutne i w dodatku bardzo kłopotliwe, gdyż sprawa mogłaby zakończyć się sądem. I oczywiście śmiercią poszkodowanej osoby. Spojrzał na trzymany przez siebie łuk i strzały oraz leżący na ziemi kawał kory. Natychmiast przypomniał sobie, jak dobił ramieniem do drzewa, jednocześnie odbijając się od niego i chwiejąc na swoich "sankach", o mało nie przewracając się przy tym.
- To co, zgadzasz się? Trzeba by było tylko odnieść mój plecak i te łuki ze strzałami, gdyż byłoby nam dość niewygodnie.- Oznajmił.- Chociaż nie, mój plecak mógłby ze mną zostać, po drodze znaleźlibyśmy tylko dla niego odpowiednie miejsce.- Szybko się poprawił na myśl o rozstaniu z przedmiotem. Rzadko to robił, gdyż bardzo lubił tą torbę. Tam mógł mieć wszystko, dosłownie WSZYSTKO. Gdyby się uparł, nawet jego kij bejsbolowy by tam wszedł.
<Rue?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz