8 sty 2017

Red CD Torii

Siedziałem gdzieś w boku namiotu, czekając na powrót dziewczyny. Kiedy zauważyłem, jak siada w pierwszym rzędzie podszedłem do niej z trzema rekwizytami, ale w sumie tylko dwa ma do wyboru, bo dwa są te same.
- Którego użyć? Te dwa są według mnie bardziej widowiskowe - pokazałem na dwie pochodnie tak zwane "Vul-Cane" - Ale z tym więcej ćwiczyłem - tym razem uniosłem do góry "parasolkę" - To jak?
- To chyba pokaż mi te bardziej widowiskowe - uśmiechnęła się lekko - Przy okazji sobie trochę poćwiczysz.
- No w sumie - odparłem idąc w miejsce, które według mnie było najbardziej bezpieczne, z dala od wszelkich materiałów łatwopalnych. Bo niby namiot główny i niby wiadomo, gdzie się występuje, no ale jednak nawet tam istnieje ryzyko podpalenia czegoś. Przeciągnąłem się, po czym podpaliłem obie pochodnie. Niby nic szczególnego, dopóki nie przejedzie się nimi w powietrzu! Wtedy wygląda to pięknie. Westchnąłem cicho, po czym zacząłem wykonywać układ, który ćwiczyłem już od jakiegoś czasu. Kręciłem tymi jak to niektórzy mówią "palącymi się kijkami", niekiedy układając w ten sposób ogniste wzory. Po jakimś czasie skończyłem i zgasiłem płomienie, jeszcze kilka razy upewniając się, czy na pewno dokładnie to zrobiłem, tak dla bezpieczeństwa, nikt by przecież nie chciał, żeby nasz kochany cyrk się sfajczył, no chyba że jego przeciwnicy, ale to jest już zupełnie inna sprawa.
Udałem się w stronę krzeseł w pierwszym rzędzie i usiadłem obok Tori.
- I jak było? - zapytałem
- Świetne - odparła
- Jakby było całkiem, całkiem ciemno byłoby jeszcze lepiej - ziewnąłem - Teraz twoja kolej na pochwalenie się zdolnościami!
< Toriiiś? Nie umiem rozkręcać akcji :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz