- Zależy - powiedziałam w końcu, a on popatrzył na mnie nieco zdziwiony. Nie tego się spodziewał? - W każdej chwili - zaczęłam. - może się okazać, że z łatwością zrobisz salto, więc po paru miesiącach może byś utrzymał równowagę na cieniutkim sznureczku - uśmiechnęłam się spoglądając na tych, którzy jeszcze ćwiczyli. Każdy był zajęty swoimi sztuczkami. - Ale jest też możliwość, że wspinając się na drabinkę połamiesz sobie coś próbując chociażby zeskoczyć i nic z tego nie wyjdzie - uśmiechnęłam się w jego stronę. Milczał lekko zdziwiony, a ja spojrzałam na tresera psów, który zmusił słonie do wspólnego tańca i dwa lwy, aby przeskoczyły przez płonące obręcze. W końcu wstałam prostując się, a raczej wyciągając ręce ku górze.
- Czyli tak, czy nie? - najwidoczniej chciał znać konkretną odpowiedź, jakby ta mu nie wystarczała. spojrzałam na niego skanując go uważnie wzrokiem.
- W tej chwili, nie - powiedziałam. - Chyba, że masz jakiś ukryty talent - zgadywałam wskazując w jego stronę palcami. Uśmiechnął się lekko.
- Tak, a tam tańczą misie polarne - wskazał na dwa słonie, trzymające się za trąbę. Zaśmiałam się.
- Iluzja - stwierdziłam cicho się śmiejąc, po czym się odwróciłam. - Chcesz iść ze mną do miasta? Co jakiś czas sprawdzam, co jest na targu, a potem chodzę gdzie się da - zaproponowałam wykręcając głowę do tyłu i patrząc na niego, chociaż w tej chwili stał dla mnie do góry nogami, na co się uśmiechnęłam.
<Azucar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz