- Przepraszam, nie chciałam... - odparłam.
Mogłam się spodziewać, że jest ślisko i biegnąc to na pewno się przewrócę, znając w dodatku moje szczęście...
- N-nic się nie stało... - powiedziała osoba na którą wpadłam.
Jak tylko usłyszałam znajomy mi głos od razu spojrzałam się na chłopaka. Był to ten sam chłopak co go wcześniej spotkałam.
- Kanekichi wybacz mi! - podniosłam się szybko na nogi, ale było to za szybko i znowu upadłam.
- N-nic ci nie jest? - spytał się, wyciągając pomocną dłoń w moją stronę.
- Nic mi nie jest. To raczej ja powinnam się ciebie spytać czy ci nie jest?! Wreszcie to moa wina, że upadłeś na ziemię. Gdybym nie biegła, to byś na pewno się nie przewrócił i nie musiałbyś poczuć mojego ciężaru na sobie - spojrzałam się na chłopaka.
<Kanekichi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz