Azu był tak miły i zrobił porządek z moimi włosami. Układając mi włosy dowiedziałam się, że ma rodzeństwo. Jego twarz na samą myśl o nich posmutniała, ja zignorowałam to tylko dlatego, że nie lubiłam się na ten temat wypowiadać. Ja sama mam brata z tym, że nie wiem kompletnie gdzie on jest.
Przejrzałam się w lustrze i spojrzałam się na chłopaka trochę zezłoszczoną miną.
- Nie pasuje ci? - spytał trochę zdezorientowany.
- Dlaczego ty mi nie powiedziałeś, że potrafisz układać włosy?! Wiesz jaki ja mam problem, aby moje włosy tak ładnie wyglądały - powiedziałam oburzona ale też i trochę zazdrosna. Jakby nie było on był chłopakiem, a ja dziewczyna i to on radził sobie z włosami lepiej niż ja.
- Czyli ci się podoba? - spytał.
- A czemu by mi się nie miało podobać. Ta fryzura jest przecudowna! - uśmiechnęłam się szeroko.
- To dobrze...chodźmy już lepiej, bo się jeszcze spotkamy - dodał, a ja ruszyłam bacznie za nim.
Przez całą drogę co szliśmy nie za bardzo skupiałam się na rozmowie z chłopakiem. Pochłonęła mnie myśl o tym co mogłabym zrobić, aby dzieci mnie polubiły i jak mogłabym się przydać Azucar'owi.
- Nie myśl tyle bo ci głowa rozbili - dostałam pstryczkiem w czoło.
- Ałć...- powiedziałam cicho pod nosem. - Zapewne będzie mi trudno się z dziećmi dogadać - powiedziałam cicho pod nosem. Co prawda dzieci przychodziły do cyrku, ale nikt do mnie nie podchodził bo uważali mnie za dziwadło, a było to spowodowane moimi włosami. Na samą myśl, założyłam kaptur od płaszcza na głowę. Nienawidziłam swoich włosów, ale nie mogłam też ich przefarbować lub ściąć, bo i naszej mój brat mógłby mnie nie odnaleźć, a przecież mnie szukał, bynajmniej miałam taką nadzieję.
- Zdejmij kaptur bo ci się fryzura zniszczy - powiedział chłopak, a ja spojrzałam na niego kątem oka.
- Już zdejmuje...- odpowiedziałam wzdychając.
- Czy coś się stało? - spytał, a ja otrząsnęłam się.
- Nie to nic takiego - uśmiechnęłam się. Nie możesz teraz o tym myśleć - powiedziałam w myślach.
Na miejsce dotarliśmy na czas. Azucar zapukał do drzwi, a przed nami stanęła kobieta wraz z mężem i mały uradowana dzieciak. Mały jak tylko zobaczył Azucar'a, spojrzał się na swoich rodzicow.
- Czy to jest ten prezent urodzinowy mamo! Czy on przyszedł pokazać nam kilka sztuczek, a ta pani opowiedzieć nam bajkę?! - jak tylko skineli głowami, mały zaczął skakać. Weszliśmy do środka.
Azucar przygotował się, a ja bacznie przyglądałam się gromadkę dzieci. Chłopak wyszedł wraz ze swoim monocyklem, a wokół niego zebrały się dzieci, poza mała dziewczynka.
- Nie chcesz zobaczyć sztuczek? - podeszłam do niej. Przykucnęłam i spytałam się.
- Nie! - odparła stanowczo.
- Dlaczego? - spytałam się zaciekawiona.
- Mój brat zawsze dostaje to co chce, a ja to już nie. Moi rodzice wolą braciszka niż mnie - w jej oczach zebrały się łzy.
- A co ty byś chciała na swoje urodziny? Wiesz może coś się da załatwić? - spojrzałam się na nią pytającym wzrokiem z uśmiechem na twarzy.
- Ja bym chciała być taka dziewczynka co widziałam w cyrku. Była podobna do ciebie. Ona chodziła po linie, grała na flecie i w dodatku przepięknie wyglądała - mała dziewczynka się romażyła gdy o tym wspomniała.
- Wiesz chyba coś na to mogę zdradzić. Jestem Smiley, a ty panienko?
- Ja jestem Yumi - odparła z ogromnym uśmiechem.
Poszliśmy do jej pokoju, gdzie ja zaczęłam wyszyć po jej szafie. Wyjęłam swój przenośny zestaw do szycia i wykombinowałam dla niej sukienkę. <<klik>>Jak dla mnie to i bez niej wyglądała uroczo, ale przecież miałam jakoś zabawić dzieci. Wzięłam farbki do malowania i narysowałam na jej policzku truskawkę. Podałam jej lusterko, aby się zobaczyła.
- Dziękuję ci Smiley-oneechan - przytuliła się do mnie w ramach podziękowania.
- Wiesz ja potrafię grać na flecie dlatego dzisiejszego dni zagram specjalnie dla ciebie - gdy to usłyszała była pod wrażeniem. Yumi chyba była pierwszym dzieckiem co mnie tam polubiło. Zaczęłam grać na flecie. Wyszłyśmy z jej pokoju i skierowałam się w stronę miejsca gdzie aktualnie przebywał Azucar wraz z pozostała gromadka dzieci.
- Jak pięknie wyglądasz! - podeszły do niej dziewczynki, a chłopcy się tylko spojrzeli.
- Ja też chcę tak wyglądać...
- I ja...
Dziewczynki zaczęły coraz to bardziej unosić swój głos.
- Co wy na to, abym narysowała coś na waszej twarzyczce? - wszystkie odpowiedziały chórem i jednocześnie głośne TAK.
Każda z nich ustawiła się, a ja zaczęłam swoją pracę jako malarka. Po kilkunastu minutach udało mi się.
- Teraz wyglądacie jeszcze gorzej - powiedział jeden z chłopaków, a za nim każdy inny chłopak zgodził się.
Dziewczynki nie poddały się i zaczęła się kłótnia pomiędzy chłopakami a dziewczynami. Wzięła swój flet i wydałam z niego głodny piaskowy dźwięk tylko w taki sposób mogłam ich uciszyć.
- Co wy na to, abyśmy urządzili sobie małą wojnę na poduszki? Azucar co powiesz na dogrywkę na tych samych zasadach co ostatnio? - rodzice dzieci dali nam wolne rękę, więc mała bitwa na poduszki by nie zaszkodziła. Dzieci zgodziły się i wyznaczył mnie i Azucar'a na przywódców.
- Poczekajcie jeszcze chwilę. My z Szyciem mamy dogrywkę, ale jako drużyna musimy pomyśleć nad tym czego chcemy...- każdy zaczął się zastanawiać.
- To może zwycięską drużyna będzie musiała co narysować na twarzach przegranej drużyny... - podsunęła doskonały pomysł Yumi. -...ale żeby było zabawniej to tylko na twarzach naszych dowódców - dodał chłopiec, który miał dzisiaj urodziny.
- To jak Azu, zgadzasz się? - wyciągnęłam rękę. Uśmiechnęłam się i miałam nadzieję, że nikt z nas nie przegra i będzie remis.
Przejrzałam się w lustrze i spojrzałam się na chłopaka trochę zezłoszczoną miną.
- Nie pasuje ci? - spytał trochę zdezorientowany.
- Dlaczego ty mi nie powiedziałeś, że potrafisz układać włosy?! Wiesz jaki ja mam problem, aby moje włosy tak ładnie wyglądały - powiedziałam oburzona ale też i trochę zazdrosna. Jakby nie było on był chłopakiem, a ja dziewczyna i to on radził sobie z włosami lepiej niż ja.
- Czyli ci się podoba? - spytał.
- A czemu by mi się nie miało podobać. Ta fryzura jest przecudowna! - uśmiechnęłam się szeroko.
- To dobrze...chodźmy już lepiej, bo się jeszcze spotkamy - dodał, a ja ruszyłam bacznie za nim.
Przez całą drogę co szliśmy nie za bardzo skupiałam się na rozmowie z chłopakiem. Pochłonęła mnie myśl o tym co mogłabym zrobić, aby dzieci mnie polubiły i jak mogłabym się przydać Azucar'owi.
- Nie myśl tyle bo ci głowa rozbili - dostałam pstryczkiem w czoło.
- Ałć...- powiedziałam cicho pod nosem. - Zapewne będzie mi trudno się z dziećmi dogadać - powiedziałam cicho pod nosem. Co prawda dzieci przychodziły do cyrku, ale nikt do mnie nie podchodził bo uważali mnie za dziwadło, a było to spowodowane moimi włosami. Na samą myśl, założyłam kaptur od płaszcza na głowę. Nienawidziłam swoich włosów, ale nie mogłam też ich przefarbować lub ściąć, bo i naszej mój brat mógłby mnie nie odnaleźć, a przecież mnie szukał, bynajmniej miałam taką nadzieję.
- Zdejmij kaptur bo ci się fryzura zniszczy - powiedział chłopak, a ja spojrzałam na niego kątem oka.
- Już zdejmuje...- odpowiedziałam wzdychając.
- Czy coś się stało? - spytał, a ja otrząsnęłam się.
- Nie to nic takiego - uśmiechnęłam się. Nie możesz teraz o tym myśleć - powiedziałam w myślach.
Na miejsce dotarliśmy na czas. Azucar zapukał do drzwi, a przed nami stanęła kobieta wraz z mężem i mały uradowana dzieciak. Mały jak tylko zobaczył Azucar'a, spojrzał się na swoich rodzicow.
- Czy to jest ten prezent urodzinowy mamo! Czy on przyszedł pokazać nam kilka sztuczek, a ta pani opowiedzieć nam bajkę?! - jak tylko skineli głowami, mały zaczął skakać. Weszliśmy do środka.
Azucar przygotował się, a ja bacznie przyglądałam się gromadkę dzieci. Chłopak wyszedł wraz ze swoim monocyklem, a wokół niego zebrały się dzieci, poza mała dziewczynka.
- Nie chcesz zobaczyć sztuczek? - podeszłam do niej. Przykucnęłam i spytałam się.
- Nie! - odparła stanowczo.
- Dlaczego? - spytałam się zaciekawiona.
- Mój brat zawsze dostaje to co chce, a ja to już nie. Moi rodzice wolą braciszka niż mnie - w jej oczach zebrały się łzy.
- A co ty byś chciała na swoje urodziny? Wiesz może coś się da załatwić? - spojrzałam się na nią pytającym wzrokiem z uśmiechem na twarzy.
- Ja bym chciała być taka dziewczynka co widziałam w cyrku. Była podobna do ciebie. Ona chodziła po linie, grała na flecie i w dodatku przepięknie wyglądała - mała dziewczynka się romażyła gdy o tym wspomniała.
- Wiesz chyba coś na to mogę zdradzić. Jestem Smiley, a ty panienko?
- Ja jestem Yumi - odparła z ogromnym uśmiechem.
Poszliśmy do jej pokoju, gdzie ja zaczęłam wyszyć po jej szafie. Wyjęłam swój przenośny zestaw do szycia i wykombinowałam dla niej sukienkę. <<klik>>Jak dla mnie to i bez niej wyglądała uroczo, ale przecież miałam jakoś zabawić dzieci. Wzięłam farbki do malowania i narysowałam na jej policzku truskawkę. Podałam jej lusterko, aby się zobaczyła.
- Dziękuję ci Smiley-oneechan - przytuliła się do mnie w ramach podziękowania.
- Wiesz ja potrafię grać na flecie dlatego dzisiejszego dni zagram specjalnie dla ciebie - gdy to usłyszała była pod wrażeniem. Yumi chyba była pierwszym dzieckiem co mnie tam polubiło. Zaczęłam grać na flecie. Wyszłyśmy z jej pokoju i skierowałam się w stronę miejsca gdzie aktualnie przebywał Azucar wraz z pozostała gromadka dzieci.
- Jak pięknie wyglądasz! - podeszły do niej dziewczynki, a chłopcy się tylko spojrzeli.
- Ja też chcę tak wyglądać...
- I ja...
Dziewczynki zaczęły coraz to bardziej unosić swój głos.
- Co wy na to, abym narysowała coś na waszej twarzyczce? - wszystkie odpowiedziały chórem i jednocześnie głośne TAK.
Każda z nich ustawiła się, a ja zaczęłam swoją pracę jako malarka. Po kilkunastu minutach udało mi się.
- Teraz wyglądacie jeszcze gorzej - powiedział jeden z chłopaków, a za nim każdy inny chłopak zgodził się.
Dziewczynki nie poddały się i zaczęła się kłótnia pomiędzy chłopakami a dziewczynami. Wzięła swój flet i wydałam z niego głodny piaskowy dźwięk tylko w taki sposób mogłam ich uciszyć.
- Co wy na to, abyśmy urządzili sobie małą wojnę na poduszki? Azucar co powiesz na dogrywkę na tych samych zasadach co ostatnio? - rodzice dzieci dali nam wolne rękę, więc mała bitwa na poduszki by nie zaszkodziła. Dzieci zgodziły się i wyznaczył mnie i Azucar'a na przywódców.
- Poczekajcie jeszcze chwilę. My z Szyciem mamy dogrywkę, ale jako drużyna musimy pomyśleć nad tym czego chcemy...- każdy zaczął się zastanawiać.
- To może zwycięską drużyna będzie musiała co narysować na twarzach przegranej drużyny... - podsunęła doskonały pomysł Yumi. -...ale żeby było zabawniej to tylko na twarzach naszych dowódców - dodał chłopiec, który miał dzisiaj urodziny.
- To jak Azu, zgadzasz się? - wyciągnęłam rękę. Uśmiechnęłam się i miałam nadzieję, że nikt z nas nie przegra i będzie remis.
<Azucar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz