- Wiesz, jeśli nie chcesz, to nie musisz ze mną iść. To może być ryzykowne... -Oznajmił, tym samym spoglądając na mnie, prosto w moje oczy.
Odwzajemniłem ten gest. Nie odczuwałem strachu ani lęku, prędzej zmartwienie, że ten pomysł może nie pójść po naszej myśli. Odwróciłem szybko głowę z powrotem w kierunku zardzewiałych, lekko przebarwionych różnymi substancjami, schodów. Wraz z kolejnym schodkiem, patrzyłem coraz to bardziej w górę. Tak jak myślałem, ten budynek ma osiem pięter. Następnie spojrzałem się na budynki w okolicy. Większość miała taką samą wysokość i nie były aż tak bardzo oddalone od siebie, co sprawiało, że będzie dość dobrze się po nich przemieszczać. Powróciłem myślami do towarzysza, spuszczając tym samym głowę w dół.
- No to chodźmy -Westchnąłem, opróżniając całe płuca z powietrza.
Kątem oka spojrzałem na niego. Skinął po krótce głową i pewnym krokiem ruszył w kierunku schodów. Złapał delikatnie za obręcz i zaczął przesuwać się w przód, choć bardziej pasuje tu stwierdzenie, że ruszył w górę. Przełknąłem narastającą gulę w gardle, a następnie ruszyłem za chłopakiem. Stanąłem niepewnie na pierwszym stopniu, spoglądając tym samym w górę, gdzie znajdywał się szarowłosy. Zagryzłem zęby i wziąłem się w garść. Ruszyłem z miejsca i po kilku chwilach dogoniłem go. Zostały jeszcze dwa piętra i już byliśmy na górze.
Będąc na dachu, od razu napotkaliśmy niezbyt mocny powiew wiatru. Zakryłem twarz ręką, lecz kiedy tylko się przyzwyczaiłem, rozejrzałem się dookoła. Podszedłem do krawędzi i spojrzałem w dół, a następnie przeniosłem wzrok na horyzont. Wszędzie rozciągał się niesamowity, zapierający dech w piersiach widok. Z wrażenia poczułem, jak szczęka mi opada, szybko jednak musiałem się ogarnąć, gdyż usłyszałem znajomy głos za sobą. Odwróciłem się w jego kierunku. Na jego twarzy ujrzałem rozbawienie, podekscytowanie oraz, narastającą w każdej chwili, pewność siebie. Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do niego, jakby wydał mi rozkaz.
- Zobacz te widoki! -Powiedział, nie przestając się uśmiechać. Naprawdę widział przyszłość w tym swoim pomyśle -Nie myślałem, że będzie aż tak... niesamowicie -Pokręcił delikatnie głową, podchodząc do żelaznych drzwi, znajdujących się niedaleko nas.
To pewnie o nich mówił, kiedy zapytał mnie się, czy umiałbym takowe wywarzyć. "Po co one są tutaj, skoro są zamknięte?" -Pomyślałem, nie zdejmując z nich swojego spojrzenia.
- To co, zaczynamy zabawę? -Spojrzałem na chłopaka, który ściskał w dłoni, drugą, zaciśniętą w pięść.
Nabrałem powietrza i pewnie skinąłem głową. Chciałem tego spróbować. Naprawdę chciałem to zrobić z nim. Spojrzałem na budynek przed nami. Akuma przybliżył się do mnie, również będąc zwrócony w tamtym kierunku. Staliśmy mniej więcej na środku dachu, więc w razie czego mamy dużo przestrzeni do zrobienia jakiegoś rozbiegu.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz