Głowa nadal go bolała, czuł się niewyraźnie, jednak mdłości stopniowo mijały. Dziękował w duchu tabletkom przeciwbólowym. Najbardziej jednak w tej chwili odczuwał irytację, przecież mogli tak zrobić od razu, w sensie że to on zrobi jej odpowiednią fryzurę, a nie łazić po mieście bez konkretnego celu. Po raz kolejny specjalnie pociągnął ją za niewielkie pasmo włosów, uśmiechając się przy tym pod nosem. Chociaż nie reagowała, sprawiało mu to przyjemność, przynajmniej w jakimś sensie mógł się odegrać. Bo oczywiście stała mu się wielka krzywda, gdy odbyli ten parudziesięcio minutowy spacer. Dla niego były to kilometry, ale cóż... Po chwili zamyślenia zaczął się w końcu interesować tym, co robi i zauważył, że zamiast prostego i ładnego warkocza wyszedł mu jakiś nie wiadomo jak, i tak już zniekształcony, precel. Westchnął i zaczął rozplatać swoje dzieło, by zrobić nowego, chociaż trochę podobne do warkocza, którego wcześniej posiadała.
Po jakichś dwudziestu minutach pracy w skupieniu wyszedł mu nawet ładny warkocz, jednak pozostała jedna rzecz, która go dręczyła - jakim cudem coś takiego ma wytrzymać przez dwa lata? Może ona sobie jakimś klejem te włosy na noc smaruje i rano zmywa, by nie nabrać podejrzeń? I jakim cudem nawet podczas mycia on się nie psuje? Nawet trochę? To dla niego ogromna zagadka. W pewnym momencie zauważył, że nie ma przy sobie żadnej gumki do włosów.
- Rue, skończyłem już. Dasz coś do związania? - spytał, czekając na odpowiedź Gdy takowej nie otrzymał, spytał jeszcze raz. Nadal nic. Nim wstał, spędził chwilę w ciszy, nasłuchując jej oddechu. Był spokojny i miarowy - a więc śpi? Gdy w jednej dłoni trzymając koniec włosów wstał i poszedł przed nią jego podejrzenia się potwierdziły - miała zamknięte oczy i spokojny wyraz twarzy.
- Zajebiście - mruknął sam do siebie. On się tu męczył, a ona zwyczajnie zasnęła! To nie fair! Mina zrzedła mu jeszcze bardziej, gdy zauważył gumkę do włosów na dłoni, na której się podpierała. Jedną dłonią trudno mu będzie sobie poradzić. Przez chwilę rozważał pomysł obudzenia jej albo wzięcia do budzi końca warkocza, ale szybko stwierdził, że nie. W tej samej chwili wpadł na inny pomysł - ( Rue pewnie by go zjadła za to, ale cóż... ) po prostu przydepta butem koniec warkocza i po kłopocie. Ostrożnie, tak by wszystko się nie rozwaliło, położył na materacu koniec włosów i tak jak zamierzał, przydeptał butem. Następnie przekręcił się tak, że był nad dziewczyną i jedną ręką przytrzymał głowę, drugą wziął dłoni i kciukiem zsunął z niej gumkę do włosów, która swoją drogą luźno na niej wisiała. W końcowej fazie robienia fryzury poradził sobie niemal doskonale. Wstał i uśmiechnął się wrednie do samego siebie- miał zamiar obudzić ją tak, jak ona obudziła go wcześniej, czyli wylać na nią wiadro lodowatej wody. Zdawał sobie sprawę, że wcale nie byłą taka zimna, ale wtedy była potwornie chłodna. Wybiegł z namiotu i udał się po wiadro, które zostało przed namiotem Rue, a następnie do łazienki, by napełnić je wodą. Gdy to zrobił uznał, że jest wystarczająco chłodna. Jedyne, czego mu było szkoda to swojego pokoju, który skończy jako ocean, ale postanowił się tym nie przejmować. Szedł już wolniej, ostrożnie tak, by zostało jak najwięcej wody. Gdy doszedł do swojego namiotu zauważył, że Rue nie ma na miejscu, gdzie znajdowała się wcześniej. Szlag... Nim zdążył jakkolwiek zareagować, ta wyskoczyła na niego z wrzaskiem, chcąc wystraszyć. I udało jej się to, tyle, że wiadro przygotowane do wylania wody zostało wyrzucone w powietrze nad nimi, oblewając zimną wodą obojga. Wydał z siebie parę cichych chrząknięć irytacji, gdy wiadro spadło na ziemię.
- Tylko ty miałaś być mokra - zauważył, mówiąc jakby do siebie gniewnym tonem.
Po jakichś dwudziestu minutach pracy w skupieniu wyszedł mu nawet ładny warkocz, jednak pozostała jedna rzecz, która go dręczyła - jakim cudem coś takiego ma wytrzymać przez dwa lata? Może ona sobie jakimś klejem te włosy na noc smaruje i rano zmywa, by nie nabrać podejrzeń? I jakim cudem nawet podczas mycia on się nie psuje? Nawet trochę? To dla niego ogromna zagadka. W pewnym momencie zauważył, że nie ma przy sobie żadnej gumki do włosów.
- Rue, skończyłem już. Dasz coś do związania? - spytał, czekając na odpowiedź Gdy takowej nie otrzymał, spytał jeszcze raz. Nadal nic. Nim wstał, spędził chwilę w ciszy, nasłuchując jej oddechu. Był spokojny i miarowy - a więc śpi? Gdy w jednej dłoni trzymając koniec włosów wstał i poszedł przed nią jego podejrzenia się potwierdziły - miała zamknięte oczy i spokojny wyraz twarzy.
- Zajebiście - mruknął sam do siebie. On się tu męczył, a ona zwyczajnie zasnęła! To nie fair! Mina zrzedła mu jeszcze bardziej, gdy zauważył gumkę do włosów na dłoni, na której się podpierała. Jedną dłonią trudno mu będzie sobie poradzić. Przez chwilę rozważał pomysł obudzenia jej albo wzięcia do budzi końca warkocza, ale szybko stwierdził, że nie. W tej samej chwili wpadł na inny pomysł - ( Rue pewnie by go zjadła za to, ale cóż... ) po prostu przydepta butem koniec warkocza i po kłopocie. Ostrożnie, tak by wszystko się nie rozwaliło, położył na materacu koniec włosów i tak jak zamierzał, przydeptał butem. Następnie przekręcił się tak, że był nad dziewczyną i jedną ręką przytrzymał głowę, drugą wziął dłoni i kciukiem zsunął z niej gumkę do włosów, która swoją drogą luźno na niej wisiała. W końcowej fazie robienia fryzury poradził sobie niemal doskonale. Wstał i uśmiechnął się wrednie do samego siebie- miał zamiar obudzić ją tak, jak ona obudziła go wcześniej, czyli wylać na nią wiadro lodowatej wody. Zdawał sobie sprawę, że wcale nie byłą taka zimna, ale wtedy była potwornie chłodna. Wybiegł z namiotu i udał się po wiadro, które zostało przed namiotem Rue, a następnie do łazienki, by napełnić je wodą. Gdy to zrobił uznał, że jest wystarczająco chłodna. Jedyne, czego mu było szkoda to swojego pokoju, który skończy jako ocean, ale postanowił się tym nie przejmować. Szedł już wolniej, ostrożnie tak, by zostało jak najwięcej wody. Gdy doszedł do swojego namiotu zauważył, że Rue nie ma na miejscu, gdzie znajdowała się wcześniej. Szlag... Nim zdążył jakkolwiek zareagować, ta wyskoczyła na niego z wrzaskiem, chcąc wystraszyć. I udało jej się to, tyle, że wiadro przygotowane do wylania wody zostało wyrzucone w powietrze nad nimi, oblewając zimną wodą obojga. Wydał z siebie parę cichych chrząknięć irytacji, gdy wiadro spadło na ziemię.
- Tylko ty miałaś być mokra - zauważył, mówiąc jakby do siebie gniewnym tonem.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz