– Ze względu na Ciebie, przejdziemy się – powiedziałam wstając. – Akurat znam skrót – wyszczerzył zęby zadowolona, a on podniósł jedną brew do góry.
– Ale dojdziemy cali? – zapytał wstając. Pokiwałam twierdząco głową.
– Bynajmniej tak myślę – rozmowa się skończyła na zażenowanej minie Akumy. Wyznaczyłam kierunek, który prowadził przez łąkę. Droga przez zwykłą dróżką, a potem krótki chodnik wynosiła by jakieś pół godziny. Tak możemy darować sobie żwirówkę i przejść do wszystko w dziesięć minut. Tak jak to buło przy bieganiu, droga jest bardzo kręta, a gdy się idzie prosto, zyskuje się wiele czasu i nawet najgłupszy by to zauważył. Bynajmniej tak sądzę.
– Dużo razy byłaś w oranżerii, że znasz już skróty? – zapytał, na co pokręciłam głową.
– Byłam tylko dwa razy. Zazwyczaj nie myślę o tym miejscu, a gdy już sobie o nim przypomnę i mam ochotę tam iść, to albo nie ma z kim, albo coś mi wypada, albo jest po prostu za późno – powiedziałam dalej się lekko uśmiechając.
– A ja myślałem, ze Ty masz dużo przyjaciół. Skoro przyciągnęłaś do siebie tego lekarza… – zaczął myśleć na głos, a na ostatnie zdanie zaśmiałam się krótko.
– No, jakoś tak wychodzi – wytłumaczyłam. – Po za tym to, że rozmawiam ze wszystkimi nie znaczy, że wszyscy to moi przyjaciele – wytknęłam mu język i na tym chwilowo rozmowa się zakończyła. Potem jeszcze poruszyliśmy temat cyrkowców, jak to jest tańczyć na linie nad przepaścią, albo jak to jest wdychać duszące się opary z dymiących kulek.
Tak jak mówiłam, cała droga zamiast pół godziny zajęła nam tylko dziesięć minut. Przeszliśmy jeszcze przez krótki chodnik prowadzący do oranżerii, po czym weszliśmy do środka. Nie ukrywając od razu poczułam te piękne zapachy kwiatów. Zaciągnęłam się powietrzem czując to wszystko.
– Czasem zapominam, jak tu jest pięknie – westchnęłam.
– Wszystkim się tak zachwycasz? – usłyszałam pytanie ze strony Akumy. Spojrzałam na niego kątem oka.
– Tylko wtedy, gdy to coś jest tego wartę – podeszłam do najbliższych kwiatów. – Pamiętasz może gdzie były orchidee? Uwielbiam je, najbardziej czarne – skierowałam się do chłopaka patrząc na czerwony kwiat.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz