5 mar 2017

Rue CD Akuma

Opuchlizna na początku nie była dla mnie takim problemem, aż w końcu nie zaczęłam mieć problemów z mówieniem. Nie mogłam do końca otworzyć buzi, przez co moje słowa były niewyraźne. Cud, że Akuma i tak mnie rozumiał. Wstaliśmy z ziemi, a ja przyłożyłam dłoń na policzka. Było gorące, a gdy je porównałam do drugiego, rzeczywiście było spuchnięte. Pomasowałam je lekko, po czym spojrzałam na chłopaka. W sumie to nie miałam pojęcia, co teraz zrobić. Jeśli uciekniemy, będziemy musieli zacząć od nowa. Jeśli wskaże mu drogę, która powinna nas do nich doprowadzić, być może natknęlibyśmy się na nich i nie wiadomo jakby się to skończyło. Nagle nawiedził mnie strasznie głupi pomysł, który być może by wypalił.
- Akuma... - zwróciłam na niego swoją uwagę. - Może zaciągnęlibyśmy ich na komisariat? - zaproponowałam. Chwilę milczał nieco zdziwiony.
- Jak? - wytłumaczyłam mu mniej więcej, o co mi chodziło, chociaż z trudem. Musiałam tak dobierać słowa, aby były one krótkie, ale i zrozumiałe, by tworzyły logiczną całość.
Chodziło mi to, aby ich znaleźć i zwrócić na siebie ich uwagę. Jesteśmy od nich szybsi, więc trzeba by tylko zacząć uciekać w stronę miasta i ich nie zgubić. A jeśli by nie mieli ochoty wejść w tłum, w co wątpię, trzeba by jakoś wykurzyć strażników z ich budynku. Miałam tak jednego znajomego, który by nam na pewno pomógł.
Po przedstawieniu swojego planu i tak nie mieliśmy wyboru. Dlaczego? Zaraz usłyszeliśmy krzyk "Tutaj są", a między drzewami dostrzegliśmy więcej niż dwie sylwetki.
- Choler*... - warknął chłopak, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę miasta. - Zobaczymy, czy to się uda. Gdy tylko dobiegniemy do miasta, zajmujesz się policją - zarządził, a ja się tylko zgodziłam, mając nadzieję, ze ten głupi pomysł wypali. Biegliśmy na początku ile sił w nogach, potem co jaki czas zwalnialiśmy, aby nas nie stracili z oczu. Na szczęście nie mieli zamiaru korzystać z broni, pewnie chcieli nas żywych. Chociaż tyle dobrego, być może dożyjemy chwili, w której wbiegniemy do miasta. I tak też było. Chwilę odczekaliśmy na chodniku, a gdy ponownie usłyszeliśmy znajomy tupot, rozdzieliliśmy się. Połowa pobiegła za mną, a druga za nim. Miałam tylko nadzieję, że nie dadzą radę złapać Akumy. Umówiliśmy się, że spotkamy się na na końcu targu. Tam nie ma tłumu, za to jest dużo strażników.
Znalazłam komisariat, a przy nim stojących trzech strażników. Na chwile przystanęłam, odwróciłam się do tyłu, gdzie zobaczyłam jedynie ich cień. Bez namysłu chwyciłam kilka kamieni i rzuciłam nimi w strażników.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz