Również się zaśmiał. Wizja spędzenia wolnego czasu w szpitalu, a potem n rehabilitacji mocno go przytłaczała. Skoro dostał w okolice żeber, to po co mu rehabilitacja? Przecież chodzi normalnie. Cóż, prawie normalnie. Ale to na pewno tylko dlatego, iż jest osłabiony. I nic więcej, a przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
- Ale mogę się założyć, że mój piękny tyłek na pewno chciałaby zobaczyć. A zastrzyk to tylko wymówka - oświadczył pewnym tonem, nadal nieco ciszej, ale o wiele swobodniej.
- Uważaj, bo zacznie się do ciebie dobierać - zażartowała.
- Byłabyś zazdrosna. Z resztą, co tam u twojego doktorka? Może znowu raczy cię odwiedzić? - spytał, ze śmiechem wspominając lekarza, który sprawiał wrażenie co najmniej zainteresowanego jej osobą.
- Wtedy ty byłbyś zazdrosny - wystawiła mu język, jakby właśnie wygrała kłótnię. Już miał odpowiedzieć, gdy usłyszał pukanie do drzwi. "Kto do cholery puka do otwartych na oścież drzwi?" - pomyślał. Rue najwidoczniej także zainteresował i nieco zdziwił ten odgłos. Jednak gdy ujrzał, kto przyszedł ich odwiedzić, kopara mu opadła i siedział osłupiały, wpatrując się w przybysza. Powstrzymywał wewnętrzny śmiech, gdy zauważył tego samego łysola w okularach, o którym właśnie rozmawiali. Oraz który chyba zakochał się w Rue. Skąd on wie, że ona ponownie trafiła do szpitala? Chyba nie przez przypadek się tutaj zjawił? Ani to nie jemu przypisano tych dwóch pacjentów, teraz patrzących w osłupieniu na jego przyjacielsko wyglądającą twarz.
- Witaj, Rue - uśmiechnął się do niej szeroko. - Widać nasze drogi znowu się spotkały - Co on, ku*wa gada? Akuma o mało co się nie zaśmiał słysząc te słowa. Zaraz nastąpi scena balkonowa z " Romea i Julii "! Był tego pewien. Spoglądał to na dziewczynę, do na doktorka, oczekując dalszego rozwoju rozmowy. Może umówią się na kolację? Chociaż pewnie nie pozwolą jej wychodzić ani jeść nic poza kleikiem...a więc ich pierwsza randka w jego towarzystwie? Boże, w co on się wpakował... Mimo to nadal chciało mu się śmiać. Przecież to nie mógł być zbieg okoliczności! Tylko jakim cudem dowiedział się, że ona tutaj jest? Mniejsza z tym. To, w jaki sposób teraz na nią patrzył był komiczny. Jakby samym spojrzeniem pytał się " Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie?". A mina Rue wyrażała za to stanowczą odpowiedź - " Nope. ".
- Znamy się? - najwidoczniej chciała być w miarę miłą. Ton jej głosu wyrażał jednak fakt, iż nie ma najmniejszego zamiaru się z nim poznawać. Mimo przyjaznego ton głosu mężczyzny, zachowywał się dość krępująco. Zwłaszcza wcześniej, co prawda ona tego nie pamiętała, bo spała. Pięć dni. Jak zabita. Akuma nie mógł już powstrzymać śmiechu. Zachichotał cicho widząc, że doktorek dopiero teraz uświadomił sobie, iż przecież ona go nie zna.
- No tak, zapomniałem się przedstawić - rzekł, poprzedzając długie westchnięcie, podczas którego spiorunował Akume spojrzeniem. No tak, zdecydowanie wtedy mu się nie spodobało, jak chłopak podglądał jego zaloty do śpiącej Rue. Wtedy obdarzył go podobnym wzrokiem, tyle, że teraz spojrzenie trwało krócej, gdyż po chwili wrócił do szukania kontaktu wzrokowego z jego przyjaciółką. Cóż, najwyraźniej ktoś tu na nią leci. A nawet pikuje. - Jestem doktor Anthony Holt, ale mów mi Tony.
- Oczywiście, Tony - odezwał się Akuma, robiąc sobie z niego jaja. On doskonale o tym wiedział, ale jedynie uśmiechnął się pobłażliwie, miażdżąc spojrzeniem jego niemal białe oczy. No tak, w końcu chciał zrobić dobre wrażenie na Rue. Czyli nie wolno mu być niemiłym. - Nie uważasz, że Toniuś byłoby wygodniej? - zamrugał czarująco powiekami do niego, chcąc wywołać jak największą burzę w jego umyśle (zapewne wiecznie pustym ). Użył spokojnego, rzeczowego tonu, co miało na celu jeszcze bardziej rozzłościć gościa.
- Ale mogę się założyć, że mój piękny tyłek na pewno chciałaby zobaczyć. A zastrzyk to tylko wymówka - oświadczył pewnym tonem, nadal nieco ciszej, ale o wiele swobodniej.
- Uważaj, bo zacznie się do ciebie dobierać - zażartowała.
- Byłabyś zazdrosna. Z resztą, co tam u twojego doktorka? Może znowu raczy cię odwiedzić? - spytał, ze śmiechem wspominając lekarza, który sprawiał wrażenie co najmniej zainteresowanego jej osobą.
- Wtedy ty byłbyś zazdrosny - wystawiła mu język, jakby właśnie wygrała kłótnię. Już miał odpowiedzieć, gdy usłyszał pukanie do drzwi. "Kto do cholery puka do otwartych na oścież drzwi?" - pomyślał. Rue najwidoczniej także zainteresował i nieco zdziwił ten odgłos. Jednak gdy ujrzał, kto przyszedł ich odwiedzić, kopara mu opadła i siedział osłupiały, wpatrując się w przybysza. Powstrzymywał wewnętrzny śmiech, gdy zauważył tego samego łysola w okularach, o którym właśnie rozmawiali. Oraz który chyba zakochał się w Rue. Skąd on wie, że ona ponownie trafiła do szpitala? Chyba nie przez przypadek się tutaj zjawił? Ani to nie jemu przypisano tych dwóch pacjentów, teraz patrzących w osłupieniu na jego przyjacielsko wyglądającą twarz.
- Witaj, Rue - uśmiechnął się do niej szeroko. - Widać nasze drogi znowu się spotkały - Co on, ku*wa gada? Akuma o mało co się nie zaśmiał słysząc te słowa. Zaraz nastąpi scena balkonowa z " Romea i Julii "! Był tego pewien. Spoglądał to na dziewczynę, do na doktorka, oczekując dalszego rozwoju rozmowy. Może umówią się na kolację? Chociaż pewnie nie pozwolą jej wychodzić ani jeść nic poza kleikiem...a więc ich pierwsza randka w jego towarzystwie? Boże, w co on się wpakował... Mimo to nadal chciało mu się śmiać. Przecież to nie mógł być zbieg okoliczności! Tylko jakim cudem dowiedział się, że ona tutaj jest? Mniejsza z tym. To, w jaki sposób teraz na nią patrzył był komiczny. Jakby samym spojrzeniem pytał się " Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie?". A mina Rue wyrażała za to stanowczą odpowiedź - " Nope. ".
- Znamy się? - najwidoczniej chciała być w miarę miłą. Ton jej głosu wyrażał jednak fakt, iż nie ma najmniejszego zamiaru się z nim poznawać. Mimo przyjaznego ton głosu mężczyzny, zachowywał się dość krępująco. Zwłaszcza wcześniej, co prawda ona tego nie pamiętała, bo spała. Pięć dni. Jak zabita. Akuma nie mógł już powstrzymać śmiechu. Zachichotał cicho widząc, że doktorek dopiero teraz uświadomił sobie, iż przecież ona go nie zna.
- No tak, zapomniałem się przedstawić - rzekł, poprzedzając długie westchnięcie, podczas którego spiorunował Akume spojrzeniem. No tak, zdecydowanie wtedy mu się nie spodobało, jak chłopak podglądał jego zaloty do śpiącej Rue. Wtedy obdarzył go podobnym wzrokiem, tyle, że teraz spojrzenie trwało krócej, gdyż po chwili wrócił do szukania kontaktu wzrokowego z jego przyjaciółką. Cóż, najwyraźniej ktoś tu na nią leci. A nawet pikuje. - Jestem doktor Anthony Holt, ale mów mi Tony.
- Oczywiście, Tony - odezwał się Akuma, robiąc sobie z niego jaja. On doskonale o tym wiedział, ale jedynie uśmiechnął się pobłażliwie, miażdżąc spojrzeniem jego niemal białe oczy. No tak, w końcu chciał zrobić dobre wrażenie na Rue. Czyli nie wolno mu być niemiłym. - Nie uważasz, że Toniuś byłoby wygodniej? - zamrugał czarująco powiekami do niego, chcąc wywołać jak największą burzę w jego umyśle (zapewne wiecznie pustym ). Użył spokojnego, rzeczowego tonu, co miało na celu jeszcze bardziej rozzłościć gościa.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz