Spiorunował spojrzeniem swoją towarzyszkę.
- Rogi to może i ma, ale ja nie. Ale tu się z tobą zgodzę, jestem uroczy - stwierdził z dumą, oczywiście przekręcając znaczenie słów dziewczyny na swoją korzyść.
- Tego to bym nie powiedziała - prychnęła, stawiając zwierzę na ziemię i głaskając je czule po głowie. Gdy jednak to odeszło, zabrała się za kolejne, które okazało się być rudym królikiem. Wzięła go na dłonie, podnosząc mi pod twarz.
- To jest urocze - oznajmiła, jakby dawała mi radę, co na przyszłość nazywać słodkim. Potem trzymała go na obu rękach i kołysała, głaszcząc dłonią za uszami, zupełnie jak małe dziecko. Nie mógł ogarnąć, jakim cudem zwróciła uwagę tylu zwierząt. Zupełnie, jakby popsikała się perfumami o zapachu karmy dla zwierząt lub nawet w owej karmie wykąpała.
- Czy zawsze, gdy spotykasz jakieś zwierze właśnie tak reaguje? - spytał, wskazując dłonią na całe to zbiorowisko. Usłyszał jej śmiech, więc podniósł wzrok z ziemi (patrzył się tam, by nie nadepnąć na kończynę którejś z istot kręcących się wokół nich). Nie wiedział, o co jej chodzi. Może to jest normalne? Może w mini zoo zwierzęta właśnie tak reagują na każdego? Nie pamiętał, by kiedyś był w jakimś, więc nie wiedział, czy jego przypuszczenia są prawidłowe.
- Zwykle tak. Chodzi oczywiście o moją krew- pachnie inaczej, niż krew zwykłych ludzi, tych bez magii - z wolna pokiwał głową na znak, iż rozumie. W rzeczywistości nic nie rozumiał. Co ma do rzeczy o, że pachną inaczej? Krew magika jest miła w zapachu, że tak podchodzą, czy jak? A może magicy słyną z tego, że zwierzęta je miłują albo im pomagają? Nie był pewien, a nie chciał pytać, by jeszcze bardziej się nie pogrążyć. Z resztą jakim cudem miał coś wiedzieć o magikach, skoro ona jest pierwszym, którego spotyka? Westchnął cicho i również pogłaskał zwierzę, ocierające się o jego nogę. W rzeczywistości brnęło w stronę Szakala, jednak i tak postanowił spróbować zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście małą koza odwróciła głowę w jego stronę i przez chwilę stała odwrócona w jego kierunku, wkrótce jednak zmieniła swoją pozycję tak, by być z powrotem pyskiem w stronę Szakala.
- Jak już wszystkie wymęczysz, idziemy do lisów. Czy w ZOO są lisy? - spytał, mając nadzieję, że usłyszy twierdzącą odpowiedź.
- Rogi to może i ma, ale ja nie. Ale tu się z tobą zgodzę, jestem uroczy - stwierdził z dumą, oczywiście przekręcając znaczenie słów dziewczyny na swoją korzyść.
- Tego to bym nie powiedziała - prychnęła, stawiając zwierzę na ziemię i głaskając je czule po głowie. Gdy jednak to odeszło, zabrała się za kolejne, które okazało się być rudym królikiem. Wzięła go na dłonie, podnosząc mi pod twarz.
- To jest urocze - oznajmiła, jakby dawała mi radę, co na przyszłość nazywać słodkim. Potem trzymała go na obu rękach i kołysała, głaszcząc dłonią za uszami, zupełnie jak małe dziecko. Nie mógł ogarnąć, jakim cudem zwróciła uwagę tylu zwierząt. Zupełnie, jakby popsikała się perfumami o zapachu karmy dla zwierząt lub nawet w owej karmie wykąpała.
- Czy zawsze, gdy spotykasz jakieś zwierze właśnie tak reaguje? - spytał, wskazując dłonią na całe to zbiorowisko. Usłyszał jej śmiech, więc podniósł wzrok z ziemi (patrzył się tam, by nie nadepnąć na kończynę którejś z istot kręcących się wokół nich). Nie wiedział, o co jej chodzi. Może to jest normalne? Może w mini zoo zwierzęta właśnie tak reagują na każdego? Nie pamiętał, by kiedyś był w jakimś, więc nie wiedział, czy jego przypuszczenia są prawidłowe.
- Zwykle tak. Chodzi oczywiście o moją krew- pachnie inaczej, niż krew zwykłych ludzi, tych bez magii - z wolna pokiwał głową na znak, iż rozumie. W rzeczywistości nic nie rozumiał. Co ma do rzeczy o, że pachną inaczej? Krew magika jest miła w zapachu, że tak podchodzą, czy jak? A może magicy słyną z tego, że zwierzęta je miłują albo im pomagają? Nie był pewien, a nie chciał pytać, by jeszcze bardziej się nie pogrążyć. Z resztą jakim cudem miał coś wiedzieć o magikach, skoro ona jest pierwszym, którego spotyka? Westchnął cicho i również pogłaskał zwierzę, ocierające się o jego nogę. W rzeczywistości brnęło w stronę Szakala, jednak i tak postanowił spróbować zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście małą koza odwróciła głowę w jego stronę i przez chwilę stała odwrócona w jego kierunku, wkrótce jednak zmieniła swoją pozycję tak, by być z powrotem pyskiem w stronę Szakala.
- Jak już wszystkie wymęczysz, idziemy do lisów. Czy w ZOO są lisy? - spytał, mając nadzieję, że usłyszy twierdzącą odpowiedź.
< Szakal? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz