Poszliśmy za teren cyrku, na dużą polanę. Spuściłem ją ze smyczy i rzuciłem zabawkę, którą posłusznie przynosiła. W końcu jednak zmęczyła się i poszła "zaznaczać krzaczki".
Patrzyłem na nią i schowałem ręce do kieszeni. Zmarszczyłem brwi, gdy poczułem jakiś papier. Wyciągnąłem zawartość, a moim oczom ukazał się banknot i karteczka z napisem "mówiłam, że oddam". Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się.
Moją pierwszą myślą było to, żeby jej oddać, ale to bez sensu. Będziemy sobie nawzajem wpychać pieniądze. To by było kompletnie dziecinne i głupie. Dlatego wpadłem na inny pomysł. Po prostu przyjacielską niespodziankę, niekoniecznie związaną z naszymi wydatkami.
Zawołałem Księżniczkę i wróciliśmy do domu. Byłem bardzo zmęczony, więc zasnąłem od razu, wcześniej karmiąc suczkę.
Obudziłem się godzinę później niż zwykle, ale nie szedłem do bufetu z myślą, że zjem coś na mieście. Wziąłem Addę, aby nie musiała znowu siedzieć zamknięta i poszliśmy. Pierwszym miejscem do odwiedzenia był sklep zoologiczny.
Podszedłem do półki z zabawkami dla kota, jednak nie miałem pojęcia co wybrać. Wszystko prezentowało się równie dobrze. Natomiast Księżniczka, która, jako że jest to sklep dla zwierząt, mogła ze mną wejść, najwyraźniej już sobie coś wybrała. Kupiłem jej brązowego miśka tylko dlatego, że nie było białych.
Dla kotki Rue wybrałem małą, różową obróżkę. W razie, gdyby miała się ponownie zgubić. To taki praktyczny, niedrogi prezent, którego nie zwrócę, więc będzie musiała go przyjąć.
Byłem dumny ze swojego pomysłu. Poszedłem do kasy wcześniej dokupując jeszcze karmę dla psa i jakieś smakołyki, ponieważ ostatnio uczę ją nowych sztuczek.
Było już po dziewiątej, a ja ciągle chodziłem o pustym żołądku, dlatego skusiłem się na czekoladową muffinkę w pobliskiej kawiarni. Zająłem miejsce na zewnątrz, żeby nie było problemów z Addą i rozkoszowałem się pięknym, słonecznym dniem.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz