Zgodziłam się, bo w sumie lepszego wyjścia nie widziałam. A nawet jeśli takowe było, nie potrafiłam do znaleźć. W pewien dziwny sposób czułam, że nie ma innej możliwości, nawet, jeśli to może nie wypalić. Równie dobrze któreś z nas w ogóle może nie dotrzeć do łaźni. Któreś z nas może zostać zaatakowany w namiocie. Oboje możemy nawet nie dojść do cyrku w tym momencie. Mówiąc "któreś z nas" mówiłam bardzo o sobie. Akumę raczej by wzięli dla tortur, aby wygadał się, gdzie mogłabym być, gdybym jakoś zniknęła. Ale ucieczka nie wchodzi w grę, skoro i tak będę musiała się z nim zmierzyć. I albo ja przegram, albo on.
Przesiedzieliśmy w kawiarni jeszcze kwadrans, rozmawiając jak normalni ludzie. Tyle, że tym razem nie potrafiłam się uśmiechać, czy śmiać, bo w głowie miałam tylko tego mężczyznę. Bałam się, że gdy tylko wystawię nos zza progu tego budynku, zostanę zastrzelona, chociaż wiem, że on takich morderstw nie preferuje. Ale co zrobić, gdy wyobraźnia jest większa, niż ci się wydaję i myślisz tylko o tym, czego się boisz? Starałam oderwać od niego myśli w stu procentach oddając swoją uwagę na rozmowie o koniach. Nie mam pojęcia w ogóle skąd my wymyśliliśmy ten temat, bo potem zszedł on na kowboi. A ponieważ ta próba nie sprawdziła się, próbowałam zwrócić swoją uwagę tym, co się działo w kawiarni. Tyle, że nic się nie działo. Ludzie wchodzili i wychodzili, zamawiali i płacili, rozmawiali i śmiali się. Nic, kompletnie.
Zaczęliśmy wracać do cyrku, tym razem rozmawiając o ciastach, jakie było można tam kupić. Temat szybko zszedł na kawy, a potem na ludzi z cyrku, kiedy to Akuma opowiedział o swojej koleżance, która robiła świetną kawę. Może bym kiedyś ją poznała i sprawdziła, czy chłopak ma rację? Na razie moim zadaniem jest przeżycie. Chociaż wypicie na prawdę świetnej kawy przez końcem... może to dobry pomysł?
Nie chciałam na razie zostawać sama, dlatego przytrzymałam u siebie Akumę do wieczora. Nie zwracałam uwagi na tematy rozmów, bo było tego na prawdę dużo. Bawiliśmy się także z Miką, która zniecierpliwiła się, gdy nie wracałam. Przez to znowu zaczęła mi wbijać swoje małe pazurki w uda, kiedy siedziałam na materacu. Do Akumy za to zaczęła się przymilać.
- Jestem zazdrosna – fuknęłam zakładając ręce na krzyż. Spojrzał na mnie pustym wzrokiem. - O kota – dodałam szybko.
- A już miałem nadzieję, że o mnie – udawał smutek, który mu nie wyszedł.
- Ty to ty – machnęłam ręką.
Gdy wyszedł udało mi się przespać tylko trzy godziny, kiedy kotka była przy mnie i się do mnie tuliła. Kiedy wyszła na małe polowanko, albo zabawę z nocnymi owadami czy żabami, poczułam się tak bardzo samotna, że nie udało mi się już zmrużyć oka. Siedziałam w miejscu i jedyne co udało mi się zrobić, to namalować coś ołówkiem. Nie pamiętam już co to było, bo na wpół spałam.
Przesiedzieliśmy w kawiarni jeszcze kwadrans, rozmawiając jak normalni ludzie. Tyle, że tym razem nie potrafiłam się uśmiechać, czy śmiać, bo w głowie miałam tylko tego mężczyznę. Bałam się, że gdy tylko wystawię nos zza progu tego budynku, zostanę zastrzelona, chociaż wiem, że on takich morderstw nie preferuje. Ale co zrobić, gdy wyobraźnia jest większa, niż ci się wydaję i myślisz tylko o tym, czego się boisz? Starałam oderwać od niego myśli w stu procentach oddając swoją uwagę na rozmowie o koniach. Nie mam pojęcia w ogóle skąd my wymyśliliśmy ten temat, bo potem zszedł on na kowboi. A ponieważ ta próba nie sprawdziła się, próbowałam zwrócić swoją uwagę tym, co się działo w kawiarni. Tyle, że nic się nie działo. Ludzie wchodzili i wychodzili, zamawiali i płacili, rozmawiali i śmiali się. Nic, kompletnie.
Zaczęliśmy wracać do cyrku, tym razem rozmawiając o ciastach, jakie było można tam kupić. Temat szybko zszedł na kawy, a potem na ludzi z cyrku, kiedy to Akuma opowiedział o swojej koleżance, która robiła świetną kawę. Może bym kiedyś ją poznała i sprawdziła, czy chłopak ma rację? Na razie moim zadaniem jest przeżycie. Chociaż wypicie na prawdę świetnej kawy przez końcem... może to dobry pomysł?
Nie chciałam na razie zostawać sama, dlatego przytrzymałam u siebie Akumę do wieczora. Nie zwracałam uwagi na tematy rozmów, bo było tego na prawdę dużo. Bawiliśmy się także z Miką, która zniecierpliwiła się, gdy nie wracałam. Przez to znowu zaczęła mi wbijać swoje małe pazurki w uda, kiedy siedziałam na materacu. Do Akumy za to zaczęła się przymilać.
- Jestem zazdrosna – fuknęłam zakładając ręce na krzyż. Spojrzał na mnie pustym wzrokiem. - O kota – dodałam szybko.
- A już miałem nadzieję, że o mnie – udawał smutek, który mu nie wyszedł.
- Ty to ty – machnęłam ręką.
Gdy wyszedł udało mi się przespać tylko trzy godziny, kiedy kotka była przy mnie i się do mnie tuliła. Kiedy wyszła na małe polowanko, albo zabawę z nocnymi owadami czy żabami, poczułam się tak bardzo samotna, że nie udało mi się już zmrużyć oka. Siedziałam w miejscu i jedyne co udało mi się zrobić, to namalować coś ołówkiem. Nie pamiętam już co to było, bo na wpół spałam.
Tak jak się umówiliśmy, spotkaliśmy się w łaźni. Przyszłam przed trzecią, bo nie udało mi się dłużej siedzieć w pustym namiocie. Miałam wrażenie, że coś lub ktoś chodzi dookoła niego i czeka na dobry moment, aby nagle mnie udusić. Ponieważ miałam więcej czasu niż pół godziny, wzięłam krótką kąpiel, trwającą dziesięć minut. Na dłuższą nie miałam ochoty, potem zostało mi tylko czekać na Akumę.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz