Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Chciałam schować twarz pod kołdrę, ale stwierdziłam, ze to był by zły pomysł. Mógłby jeszcze pomyśleć, że jego widok mnie zawstydza, kiedy się całkowicie odwrotnie; obrzydza mnie, kiedy próbuje... nie zachowywać się jak lekarz. Jedyny plus tej całej sytuacji było podejście Akumy, który mu dogryzał, co było zabawne. Z trudem powstrzymywałam się od śmiechu. Odwróciłam wzrok, aby nie oglądać naburmuszonej twarzy mężczyzny... znaczy Tony'ego, a rozbawionej miny przyjaciela. Miałam ochotę stąd wyjść i już nie wrócić, bynajmniej nie w obecności lekarza. Nosz kurde... nie dość, że nie w moim typie, to jeszcze za stary dla mnie! Czy ja jestem Miu? Czyli moją starszą siostrą? Chyba tak się nazywała, ale nie byłam pewna. W końcu ostatni raz ją widziałam jakieś... zaraz... chyba dwanaście lat, ale nie jestem pewna. Ona zawsze dobierała sobie nie tylko o wiele starszych mężczyzn, ale i wysoko postawionych. Jestem w stu procentach pewna, że gdybym była nią, od razu bym rzuciła się na tego lekarza. Niestety na ową myśl miałam ochotę wymiotować.
- Mów, jak wolisz – na jego twarzy wpełzną wymuszony uśmiech. Widziałam, jak zaciska palce na notatniku, aż mu koniuszki pobielały.
- Dobrze, Toniuś – zaśmiał się wrednie chłopak.
- Ale dzieci... - mruknęłam pod nosem.
- Mówiłaś coś? - Akuma udał, że tego nie słyszał. Odwrócił się w moją stronę głowę, a ja spojrzałam na zauroczonego moją osobą lekarza. Zastanawiałam się, jak się go pozbyć. Powiedzieć mu prosto w twarz, że go nie chcę, nie lubię, nie jest w moim typie, jest dla mnie za stary... no nie wiem... trochę mi go szkoda... Wiem. Może jeśli zobaczy, że nie jestem nim nie tylko nie zainteresowana, ale i jestem zajęta, może sobie odpuści?
- Tak kochanie – nacisnęłam mocno na ostatnie słowo, a oczy obojga facetów praktycznie wychodziły z orbit. No cóż, nie mam innego wyjścia. Została mi tylko nadzieja, że to wypali. - Zachowujesz się jak dzieciak – wbiłam w niego wzrok modląc się, aby mnie nie wydał. - Już cię dawno temu prosiłam, abyś czasem się mnie słuchał – sadziłam, ze zrozumie przekaz, w końcu głupi nie był.
- Jesteście parą? - zapytał lekarz, a ja energicznie pokiwałam głową. "Oby się udało" pomyślałam modląc się, aby jak najszybciej stąd wyszedł.
- Oczywiście, powiedz mu kiciu – ponownie wbiłam w Akumę wzrok dając mu do zrozumienia, że jeśli to spartoli, zabiję go.
- Tak, cukiereczku - wymusił na sobie kłamliwy uśmiech i skierował się do lekarza. - Toniuś, to jest moja dziewczyna - wskazał na mnie, a ja się uśmiechnęłam promiennie. "Jeśli zaraz nie wyjdzie, puszcze pawia". Nigdy w życiu bym nie pomyślała o Akumie, jako o moim chłopaku. I on raczej także, ponieważ nasze słowa były tak wymuszane, że tylko ktoś, kto nas nie zna, dałby się na to nabrać. Tak, jak w tej chwili lekarz. Nie musi wiedzieć, że udajemy i przechodzi nam to przez gardło zbyt ciężko. O wiele bardziej wolałam na niego krzyczeć "psychopata", czy jakiś "pączku", "grubasie". Miałam ochotę to jak najszybciej zakończyć, zanim będzie nam się kazał całować. Pf... Chyba się specjalnie wywalę z łóżka.
- No dobrze, to może wam nie będę przeszkadzał - powiedział nieco zasmuconym głosem, po czym wyszedł z sali. W tym momencie Akuma spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Kochanie?! Kiciu?! - wyglądał, jakby miał zamiar zwrócić. Wzruszyłam ramionami.
- Szkoda mi go było. Nie miałam serca mu powiedzieć, że mnie nie kręci, a nadziei nie chce mu robić - wytłumaczyłam.
- Ale dlaczego ja?! - prawił mi wyrzuty? No ładnie... jeszcze się rozliczę.
- A z kim? Ze ścianą?!
- Nawet!
- Zachowujesz się jak dziecko, pączku - prychnęła kładąc głowę na poduszkę.
- Ale nie mam tak głupich pomysłów, parówko.
- Ale jednak mi pomogłeś - zaśmiałam się.
- Pierwszy i chyba ostatni raz... - prychnął z wyrzutem.
- Jęczysz jak baba z okresem - westchnęłam. - Nawet gorzej! - dodałam.
- Czy ja wyraziłem zgodę, na taką scenkę?
- Nie, bo nie miałeś głosu. Po za tym skoro ci tak przeszkadza, to po co się zgadzałeś? - zapytałam odwracając w jego stronę głowę.
- Mów, jak wolisz – na jego twarzy wpełzną wymuszony uśmiech. Widziałam, jak zaciska palce na notatniku, aż mu koniuszki pobielały.
- Dobrze, Toniuś – zaśmiał się wrednie chłopak.
- Ale dzieci... - mruknęłam pod nosem.
- Mówiłaś coś? - Akuma udał, że tego nie słyszał. Odwrócił się w moją stronę głowę, a ja spojrzałam na zauroczonego moją osobą lekarza. Zastanawiałam się, jak się go pozbyć. Powiedzieć mu prosto w twarz, że go nie chcę, nie lubię, nie jest w moim typie, jest dla mnie za stary... no nie wiem... trochę mi go szkoda... Wiem. Może jeśli zobaczy, że nie jestem nim nie tylko nie zainteresowana, ale i jestem zajęta, może sobie odpuści?
- Tak kochanie – nacisnęłam mocno na ostatnie słowo, a oczy obojga facetów praktycznie wychodziły z orbit. No cóż, nie mam innego wyjścia. Została mi tylko nadzieja, że to wypali. - Zachowujesz się jak dzieciak – wbiłam w niego wzrok modląc się, aby mnie nie wydał. - Już cię dawno temu prosiłam, abyś czasem się mnie słuchał – sadziłam, ze zrozumie przekaz, w końcu głupi nie był.
- Jesteście parą? - zapytał lekarz, a ja energicznie pokiwałam głową. "Oby się udało" pomyślałam modląc się, aby jak najszybciej stąd wyszedł.
- Oczywiście, powiedz mu kiciu – ponownie wbiłam w Akumę wzrok dając mu do zrozumienia, że jeśli to spartoli, zabiję go.
- Tak, cukiereczku - wymusił na sobie kłamliwy uśmiech i skierował się do lekarza. - Toniuś, to jest moja dziewczyna - wskazał na mnie, a ja się uśmiechnęłam promiennie. "Jeśli zaraz nie wyjdzie, puszcze pawia". Nigdy w życiu bym nie pomyślała o Akumie, jako o moim chłopaku. I on raczej także, ponieważ nasze słowa były tak wymuszane, że tylko ktoś, kto nas nie zna, dałby się na to nabrać. Tak, jak w tej chwili lekarz. Nie musi wiedzieć, że udajemy i przechodzi nam to przez gardło zbyt ciężko. O wiele bardziej wolałam na niego krzyczeć "psychopata", czy jakiś "pączku", "grubasie". Miałam ochotę to jak najszybciej zakończyć, zanim będzie nam się kazał całować. Pf... Chyba się specjalnie wywalę z łóżka.
- No dobrze, to może wam nie będę przeszkadzał - powiedział nieco zasmuconym głosem, po czym wyszedł z sali. W tym momencie Akuma spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Kochanie?! Kiciu?! - wyglądał, jakby miał zamiar zwrócić. Wzruszyłam ramionami.
- Szkoda mi go było. Nie miałam serca mu powiedzieć, że mnie nie kręci, a nadziei nie chce mu robić - wytłumaczyłam.
- Ale dlaczego ja?! - prawił mi wyrzuty? No ładnie... jeszcze się rozliczę.
- A z kim? Ze ścianą?!
- Nawet!
- Zachowujesz się jak dziecko, pączku - prychnęła kładąc głowę na poduszkę.
- Ale nie mam tak głupich pomysłów, parówko.
- Ale jednak mi pomogłeś - zaśmiałam się.
- Pierwszy i chyba ostatni raz... - prychnął z wyrzutem.
- Jęczysz jak baba z okresem - westchnęłam. - Nawet gorzej! - dodałam.
- Czy ja wyraziłem zgodę, na taką scenkę?
- Nie, bo nie miałeś głosu. Po za tym skoro ci tak przeszkadza, to po co się zgadzałeś? - zapytałam odwracając w jego stronę głowę.
<Akuma? Musiałam się go pozbyć XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz