21 kwi 2017

White CD Smiley

Po obudzeniu się czarny ptak mnie nie opuszczał. Nocował sobie grzecznie na moim barku, dobrze, że go nie zgniotłem chociaż pewnie i tak by się obudził. Czarny kruk od razu się obudził, kiedy się poruszyłem. Najwidoczniej Focus miał zostać ze mną, bynajmniej tak sądziłem.
- Dalej nie rozumiem skąd cię mam – westchnąłem opadając na materac zakładając ręce za głowę i znowu zamykając oczy. Miałem ochotę pospać dłużej, ale telefon mi na to nie pozwolił. Wibracje dały o sobie znać pod poduszką, ale nie żałowałem tego, ponieważ dzwonił do mnie mój ojciec. Jak zawsze przywitał mnie radosnym "Wstawaj!", a w tle usłyszałem krzyk młodszego braciszka, który chciał się ze mną przywitać. Ziewając odpowiedziałem, a następnie dowiedziałem się czegoś bardzo ciekawego: kiedy u mnie pojawił się czarny kruk przemieniony z białych anielskich piór, ich skrzydła zrobiły się czarne na dwie godziny. Nie rozumiałem tego. Od razu przeszliśmy do tematu, że nie używam skrzydeł. Mój ojciec był tego przeciwny, ale nigdy nie chciał mnie zmuszać do tego. Teraz po prostu znowu prawił mi morały, ja jedynie przytakiwałem, a na sam koniec odezwał się mój mały Colin:
- Może do niego pojedziemy? Może ze mną polata? - oczywiście udałem, ze tego nie słyszę, a po krótkiej ciszy w telefonie ojciec powiedział, że rzeczywiście pojawią się tutaj za tydzień, kiedy weźmie wolne. Ucieszyłem się, chociaż z rana tego nie było ani widać, ani słychać.
Po krótkiej (czyt. długiej) rozmowie z ojcem wstałem leniwie z łóżka płosząc Focus'a, który wzleciał do góry na parę metrów, a potem usiadł sobie na kufrze. Spojrzałem na niego.
- Czarny kruk z białych anielskich piór - zaśmiałem się pod nosem widząc kufer, w których powinny być moje pióra, a widząc to, co się z nich stworzyło. - To jakaś przestroga? - zapytałem samego siebie wstając. Ubrałem swoje ciuchy magika nie zapominając o kapeluszu, z którego to wyjmuje wszystko, co mi potrzebne. Wyszedłem po jakiejś godzinie z namiotu, a słońce mnie nieco oślepiło. Kruk wyleciał za mną siadając mi na ramieniu.
Po drodze spotkałem Smiley, której to uwadze nie przeszedł mój nowy towarzysz.
- Nazywa się Focus - przedstawiłem kruka, który przechylił lekko głowę w bok uważnie przyglądając się dziewczynie.
- Skąd go masz? - ta... ze swoich anielskich piór kochana... No raczej nie. Raczej tak nie powiem, prawda?
- A skądś się przypałętał - wzruszyłem ramionami na co znowu podleciał do góry i usiadł z powrotem. - Masz już jakieś plany na dzisiaj? - zapytałem mając cichą nadzieję, że jest wolna. Przydałoby mi się towarzystwo. W sumie... to zawsze tak myślę.

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz