Niezbyt wiedział, jak się wytłumaczyć. Chociaż pamiętał już o wiele więcej, niektóre wspomnienia nadal pozostawały zamazane i niedokładne. Wiedział jednak, iż ona miała rację - nie mógł się tak wściec o to, że zrobiła mu kawał. Co prawda był zły, ale wyładował się na jej włosach. Gdy zjawił się lekarz zaczął na nowo odgrywać rolę chłopaka Rue. I za bardzo się wczuł, ale to chyba także nie wszystko. Więc o co innego mogło chodzić? Mógł być wściekły na Toniego? Dopiero teraz zdał sobie sprawę tego, iż przedstawił sobie właściwą wersję, co działo się z jego emocjami ,a raczej jak one przebiegały. Spojrzał w stronę leżącej Rue, najwidoczniej mocno dał jej w kość. Ale jej się nie dziwił, sam byłby obrażony, gdyby odpieprzyła coś takiego i to bez najmniejszego powodu. No, może wcześniej mu dopiekła, ale to nie powód, by mścić się na innych i wpadać w furię tak wielką że ochrona trzyma cię ze wszystkich stron, podając środki nasenne i na uspokojenie ( albo jedno w drugim? ). Westchnął przeciągle. Niezbyt wiedział, co teraz zrobić Mógłby ponownie zacząć temat ale czuł, że nie ma ochoty na rozmowę z nim. Może za jakiś czas? Chociażby pół godziny? Podobno kobieta, która nad nim czuwała miała się ponownie zjawić, ale nie był pewien, ile czasu upłynęło od jej ostatniej wizyty. Odczekał parę minut, próbując sobie wszystko poukładać. Może to faktycznie hormony? Ale tak nagle? To byłoby dość dziwne, przynajmniej jego zdaniem, a ekspertem w takich sprawach to on nie był. A może to przez to, że gdy maszyna podpięta do niego spadła i przestałą działać? Ale przecież oni, w sensie lekarze, wzięliby to pod uwagę. A może rozmowa z tym łysolem go tak wkurzyła? Nie był pewien.
- Rue... - w końcu odważył się odezwać. Jego głos brzmiał niepewnie i zupełnie tak, jakby prosił swoją mamę o coś niemożliwego. - Ja serio nie wiem, co we mnie wstąpiło. Przepraszam ,nie gniewaj się - nie był dobry w przepraszaniu i okazywaniu skruchy. Słowa przychodziły mu z trudem, do tego nie potrafił odpowiednio ich dobrać. - Po prostu chyba za bardzo wczułem się w rolę ułomnego i nadopiekuńczego chłopaka. Tak mi się zdaję. A może Tony mnie tak zdenerwował? Babka mówiła, że to może być też wina hormonów, ale jej nie wierzę - gdy nastąpiła niezręczna cisza, usłyszał szelest pościeli i odwrócił się w kierunku właśnie przekręcającej się w jego stronę dziewczyny.
- Może to przez mój żart? - spytała już mniej gniewnie, niż przedtem. W jej głosie słychać jeszcze było lekką irytację, ale o wiele bardziej obawy. Miał wrażenie, że zaraz zacznie się obwiniać o tą akcję z okresem.
- Wątpię, przecież to tylko żart, w dodatku sam w niego uwierzyłem. Ale przyznam, miałem ochotę kupić największy sekator w mieście i obciąć ci te kudły - zaśmiał się chicho, bo tylko na taki nierówny odgłos było go stać. Ale mówiło mu się o wiele łatwiej, w dodatku bez chrypy. Najwidoczniej lekarstwo zdążyło już zrobić swoje. Przynajmniej w większości, czuł się jeszcze nieco ospały. Po chwili usłyszał także jej śmiech, odbijający się echem w jego głowie, jak to czasem w filmach. Głównie horrorach, ale tutaj nie było nic strasznego. " Tak samo myśleli ludzie w horrorach, a parę minut później nie żyli", myślał.
- Mniejsza z tym,mają zrobić ci jakieś badania i wszystko wtedy się okaże - oznajmiła znużonym tonem. Najwidoczniej nie tylko on był już tym zmęczony. Postanowił zmienić temat, chociaż nie był on lepszy od poprzedniego.
- Mówili ci, ile będziemy tu jeszcze mniej więcej siedzieć? I ile będzie trwać rehabilitacja? - spytał, mając nadzieję, że usłyszy coś w rodzaju "Tydzień i tydzień". Jednak rana po postrzale goiła się długo, do tego Rue posiadała unieruchomioną nogę, co świadczyło o czymś poważnym, a rehabilitacja czasem trwa latami. Jednak nie wierzył, by w ich przypadku przeciągnęła się dłużej niż miesiąc. I miał nadzieję, że się nie myli, jednak i tak miesiąc to dla niego stanowczo zbyt długo. Chciał znowu stąd wyjść, nim po raz kolejny spotka Toniego i zdoła się z nim pobić.
- Rue... - w końcu odważył się odezwać. Jego głos brzmiał niepewnie i zupełnie tak, jakby prosił swoją mamę o coś niemożliwego. - Ja serio nie wiem, co we mnie wstąpiło. Przepraszam ,nie gniewaj się - nie był dobry w przepraszaniu i okazywaniu skruchy. Słowa przychodziły mu z trudem, do tego nie potrafił odpowiednio ich dobrać. - Po prostu chyba za bardzo wczułem się w rolę ułomnego i nadopiekuńczego chłopaka. Tak mi się zdaję. A może Tony mnie tak zdenerwował? Babka mówiła, że to może być też wina hormonów, ale jej nie wierzę - gdy nastąpiła niezręczna cisza, usłyszał szelest pościeli i odwrócił się w kierunku właśnie przekręcającej się w jego stronę dziewczyny.
- Może to przez mój żart? - spytała już mniej gniewnie, niż przedtem. W jej głosie słychać jeszcze było lekką irytację, ale o wiele bardziej obawy. Miał wrażenie, że zaraz zacznie się obwiniać o tą akcję z okresem.
- Wątpię, przecież to tylko żart, w dodatku sam w niego uwierzyłem. Ale przyznam, miałem ochotę kupić największy sekator w mieście i obciąć ci te kudły - zaśmiał się chicho, bo tylko na taki nierówny odgłos było go stać. Ale mówiło mu się o wiele łatwiej, w dodatku bez chrypy. Najwidoczniej lekarstwo zdążyło już zrobić swoje. Przynajmniej w większości, czuł się jeszcze nieco ospały. Po chwili usłyszał także jej śmiech, odbijający się echem w jego głowie, jak to czasem w filmach. Głównie horrorach, ale tutaj nie było nic strasznego. " Tak samo myśleli ludzie w horrorach, a parę minut później nie żyli", myślał.
- Mniejsza z tym,mają zrobić ci jakieś badania i wszystko wtedy się okaże - oznajmiła znużonym tonem. Najwidoczniej nie tylko on był już tym zmęczony. Postanowił zmienić temat, chociaż nie był on lepszy od poprzedniego.
- Mówili ci, ile będziemy tu jeszcze mniej więcej siedzieć? I ile będzie trwać rehabilitacja? - spytał, mając nadzieję, że usłyszy coś w rodzaju "Tydzień i tydzień". Jednak rana po postrzale goiła się długo, do tego Rue posiadała unieruchomioną nogę, co świadczyło o czymś poważnym, a rehabilitacja czasem trwa latami. Jednak nie wierzył, by w ich przypadku przeciągnęła się dłużej niż miesiąc. I miał nadzieję, że się nie myli, jednak i tak miesiąc to dla niego stanowczo zbyt długo. Chciał znowu stąd wyjść, nim po raz kolejny spotka Toniego i zdoła się z nim pobić.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz