Myślał, że w książkach tylko blefuje się gdy pisze, że bohater po solidnym uderzeniu w twarz widzi gwiazdy, świat wokół wiruje, a w uszach dzwoni. Co prawda u niego ta pierwsza rzecz nie wystąpiła, ale dwie pozostałe, owszem. Zatoczył się do tyłu, czując tępy ból na prawym policzku, a głównie to na kości policzkowej, na której został rozłożony cały impet ciosu. Mózg na moment go bolał, miał wrażenie, jakby się trząsł, ale ostatecznie zdołał odgonić to nieprzyjemne uczucie. Wyprostował się, a raczej stanął z opuszczonymi ramionami, jednak już nie trzymał głowy nisko i nie zginał pleców. Nie tak, jak jeszcze przed chwilą.
-...Wiem, dlatego dwa dni się pomęczycie w ciemnościach, a potem uciekniecie razem ze mną po za kraj - usłyszał. Głos dochodził jakby z oddali, zagłuszany przez szum krwi w uszach. Sukinsyn! Chce ich wywieść! Spojrzał na Rue, która wściekłym wzrokiem mierzyła typa od stóp do głów, po czym wydała się na moment, jakby chciała splunąć pod jego nogi, ale powstrzymała się. Najwidoczniej nie chciała narażać ani siebie, ani Akumy. Zacisnął szczęki, ale to tylko wzmocniło ból. "Dobrze, niech boli. Ból utrzymuje świadomość" - pomyślał. Miał nadzieję, że te słowa przeczytane w wielu książkach okażą się prawdziwe.
- A teraz idziemy - oznajmił i ponaglając ich krwiożerczym wyrazem twarzy, poszedł przed siebie. Nie mając wyboru, zrównał się z dziewczyną i poczłapał ze zwieszoną miną za rosłym mężczyzną. Za nimi szło paru innych, uzbrojonych w karabiny maszynowe. Ciekawe, czy mieli pozwolenie na taką broń...
- I co teraz? - spytał półszeptem. Nie miał żadnego planu, ale musieli coś wymyślić. Jeśli faktycznie ich gdzieś zamkną to teraz najlepszy moment, żeby zwiać. Ale oni mieli znaczną przewagę liczebną., No i broń, która tym razem z pewnością nie chybi ani o milimetr. Przynajmniej takie miał wrażenie. Chociaż nie pierwszy raz ryzykował już życie, gardło mu się ściskało od strachu, a serce biło mocno i szybciej, niż zwykle.
- Zamknij się! - rozległ się ryk i Tobias się odwrócił, żeby zdzielić go pięścią. Gdy już podniósł dłoń, Akuma przygotował się na kolejny ból modląc się, by i tym razem nie stracił przytomności, ani nic z tych rzeczy. Ale w tej samej chwili poczuł, jak coś pchnie go od boku, zmuszając do przesunięcia się drastycznie w prawą stronę. O mało co się nie wywalił, ale już chciał zawrócić widząc, że to Rue go odepchnęła i to ona teraz dostaje, prosto w szyję. Czyli gdyby on tam stał, dostały pewien w ten sam policzek... Najszybciej jak umiał, popędził ten metr, może dwa, w jej stronę chcąc w jakiś sposób pomóc. Maił już spytać, czy wszystko okay, ale przypomniał sobie, dlaczego tak właściwie dostała i sam zdzielił się ze zdwojoną siłą w duszy. Gdyby siedział cicho, nic by się jej nie stało! Zakrztusiła się zaczęła kaszleć, pomógł jej ustać na nogach. Już miał się rzucić na Tobiasa gdy zauważył, że celuje w nich z czarnego, jak bezgwiezdna noc, pistoletu. Przełknął głośno ślinę mając na dzieję, że dziewczynie się polepszy, a niedługo uda im się uciec. Gdy przestałą kasłać i podniosła wzrok, miała wilgotne oczy od bólu i kłucia w gardle, w które dostała. " Zabiję sukinsyna, jak tylko stąd wyjdziemy", zdawały się mówić jego oczy. To samo sobie pomyślał łudząc się, że go zrozumie. Na prawdę go zabije. Jakkolwiek -zastrzeli, pobije, udusi, utopi,... Miał głęboko w poważaniu to, że ponownie złamie swoją zasadę, by nikogo nie uśmiercić. Niech tylko tnie ją jeszcze raz, a ta spluwa już go nie powstrzyma. Człowiek w furii połączoną z determinacją działa cuda.
-...Wiem, dlatego dwa dni się pomęczycie w ciemnościach, a potem uciekniecie razem ze mną po za kraj - usłyszał. Głos dochodził jakby z oddali, zagłuszany przez szum krwi w uszach. Sukinsyn! Chce ich wywieść! Spojrzał na Rue, która wściekłym wzrokiem mierzyła typa od stóp do głów, po czym wydała się na moment, jakby chciała splunąć pod jego nogi, ale powstrzymała się. Najwidoczniej nie chciała narażać ani siebie, ani Akumy. Zacisnął szczęki, ale to tylko wzmocniło ból. "Dobrze, niech boli. Ból utrzymuje świadomość" - pomyślał. Miał nadzieję, że te słowa przeczytane w wielu książkach okażą się prawdziwe.
- A teraz idziemy - oznajmił i ponaglając ich krwiożerczym wyrazem twarzy, poszedł przed siebie. Nie mając wyboru, zrównał się z dziewczyną i poczłapał ze zwieszoną miną za rosłym mężczyzną. Za nimi szło paru innych, uzbrojonych w karabiny maszynowe. Ciekawe, czy mieli pozwolenie na taką broń...
- I co teraz? - spytał półszeptem. Nie miał żadnego planu, ale musieli coś wymyślić. Jeśli faktycznie ich gdzieś zamkną to teraz najlepszy moment, żeby zwiać. Ale oni mieli znaczną przewagę liczebną., No i broń, która tym razem z pewnością nie chybi ani o milimetr. Przynajmniej takie miał wrażenie. Chociaż nie pierwszy raz ryzykował już życie, gardło mu się ściskało od strachu, a serce biło mocno i szybciej, niż zwykle.
- Zamknij się! - rozległ się ryk i Tobias się odwrócił, żeby zdzielić go pięścią. Gdy już podniósł dłoń, Akuma przygotował się na kolejny ból modląc się, by i tym razem nie stracił przytomności, ani nic z tych rzeczy. Ale w tej samej chwili poczuł, jak coś pchnie go od boku, zmuszając do przesunięcia się drastycznie w prawą stronę. O mało co się nie wywalił, ale już chciał zawrócić widząc, że to Rue go odepchnęła i to ona teraz dostaje, prosto w szyję. Czyli gdyby on tam stał, dostały pewien w ten sam policzek... Najszybciej jak umiał, popędził ten metr, może dwa, w jej stronę chcąc w jakiś sposób pomóc. Maił już spytać, czy wszystko okay, ale przypomniał sobie, dlaczego tak właściwie dostała i sam zdzielił się ze zdwojoną siłą w duszy. Gdyby siedział cicho, nic by się jej nie stało! Zakrztusiła się zaczęła kaszleć, pomógł jej ustać na nogach. Już miał się rzucić na Tobiasa gdy zauważył, że celuje w nich z czarnego, jak bezgwiezdna noc, pistoletu. Przełknął głośno ślinę mając na dzieję, że dziewczynie się polepszy, a niedługo uda im się uciec. Gdy przestałą kasłać i podniosła wzrok, miała wilgotne oczy od bólu i kłucia w gardle, w które dostała. " Zabiję sukinsyna, jak tylko stąd wyjdziemy", zdawały się mówić jego oczy. To samo sobie pomyślał łudząc się, że go zrozumie. Na prawdę go zabije. Jakkolwiek -zastrzeli, pobije, udusi, utopi,... Miał głęboko w poważaniu to, że ponownie złamie swoją zasadę, by nikogo nie uśmiercić. Niech tylko tnie ją jeszcze raz, a ta spluwa już go nie powstrzyma. Człowiek w furii połączoną z determinacją działa cuda.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz