O CYRKU
Teraz przeczytasz jedną historię,
Opowiadającą po części o mnie.
Także o moich przyjaciołach,
Cyrku, marzeniach i innych pierdołach.
Otóż, gdy tylko w miejscu się tym znalazłem,
Zjechałem na kłodzie,
Stając się ostatnim błaznem.
Chodziłem i ludzi zza krzaków straszyłem,
Raz nawet od jednej kobiety kopniaka zaliczyłem.
Parę pościgów już mam na swoim koncie,
Nawet lepszych niż te w Jamesie Bondzie.
Kulę wielu wrogom posłałem,
A nawet oberwałem, choć bardzo się starałem...
Wszystkie te chwilę z pewną osobą spędziłem -
Z Rue oczywiście, czas upłynął mi mile.
Najlepszą przyjaciółką jest, rzecz jasna, ona,
Bez niej ta bajka byłaby kolorów pozbawiona.
Do tego Szakal, ze swej kawy słynąca,
Dzieciak, ta jego krew z tatuażu płynąca,
Irys, bardzo wcześnie wstający,
No i cyrk - moim domem się stający.
Tutaj, mimo wszystkich odeszłych,
Jest wspaniale, już należą do tych przeszłych.
Choć nadzieje, że jeszcze powrócą,
Nasze umysły każdego dnia młócą.
Każda chwila,
Czy ta dobra, czy nie miła,
Wiedzie ze sobą wiele wspomnień,
Których nigdy nie zapomnę.
Moje pasje, a także dolegliwości,
Już są odkryte - choć wcześniej trzymane w tajemniczości.
I blizny, na mych rękach widoczne,
I muzyka, puszczana codziennie, niezwłocznie.
Wredna astma, mym ciężarem się stała,
Jednak dzięki Wam oddycham,
I to żyć mi pozwala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz