Westchnął bardzo głośno, przeklinając własną głupotę o pochopnym wybraniu psa. Oczywiście nie żałuje swojej decyzji, zaczął się już nawet zaznajamiać z nowym towarzyszem na wiele lat, jednak... posiadanie akurat tego psa wiąże się z pewnymi dość nieciekawymi szczegółami.
- On się boi ciemności - jęknął na wspomnienie zgaszanego światła. Pies natychmiast zawył, słychać było, jak pazurami wydrapuje głębokie szramy na kartonie znalezionym w zapleczu przy kuchni i wziętym ze sobą. Połamał go na parę części i wyłożył specjalne łoże dla niego. Na początek wolał go nie brać do łóżka ani dawać mu koca, gdyż obawiał się jego zachowania oraz tego, jak to bywa z wypróżnianiem. Trochę egoistyczne i bez zaufania, ale jeśli narąbałby na środek koca, zapach mógłby zostać lub plama się nie sprać. Do tego Borys nie okazuje zbyt dużej chęci do zaprzyjaźnienia się, nie! On już się tak nie nazywa, pomyślał. W nocy, gdy nie mógł usnąć przy zaświeconym, oślepiającym świetle, wymyślał dla niego imiona. Podobno powinno się dać nowo nabytemu członkowi rodziny swobodę i na początku podchodzić z dystansem do niego, dać mu się oswoić ze zmianą, miejscem, ludźmi... Ale Akuma postąpił inaczej. Usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Pies nawet nie poruszył się z kąta pokoju, siedział dalej w odległości dwóch metrów od niego, rozglądając się niespokojnie po pomieszczeniu. Być może w poszukiwaniu wolności i wyjścia, być może chciał ogarnąć, gdzie właściwie jest, po co i dlaczego. Ale spróbował się tym nie przejmować, w końcu to ogromne wydarzenie dla Heddo. Właśnie tak postanowił go nazwać... a raczej to sam pies postanowił. Tak więc, siedząc na podłodze, zaczął wypowiadać różne słowa na głos, głównie po japońsku. Zaczynał mieć wyrzuty sumienia, że tak rzadko używa swojego ojczystego języka. Padło nawet "Shinshi", czyli "Dżentelmen" oraz "Appuru", czyli "Jabłko". Nie zareagował nawet, gdy parokrotnie powtórzył jego wcześniejsze imię. Dopiero gdy na oślep powiedział "szef" po japońsku, zadziałało. Heddo odwrócił szybko łeb w kierunku chłopaka, który zaśmiał się cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową. Powtórzył słowo, na co parę razy uderzył ogonem o karton, prawie wsadzając go do miski z wodą. Położył ją obok tej z jedzeniem. No cóż, najwyraźniej wybrał sobie takiego przyjaciela, że będzie lubił dominować. Zastanowił się, dlaczego akurat wybrał sobie to imię. Podoba mu się? Może po prostu je skądś kojarzy? Lub wielokrotnie wcześniej słyszał to słowo, więc pomyślał, że tak się nazywa i powinien zareagować w jakikolwiek sposób? - I jest piąta - dodał po chwili ciszy z jego strony.
- Co?! Boże, jak ja mogłam tyle przespać! - zawołała nagle. Wymienił spojrzenia ze swoim pupilem, uśmiechając się przy tym krzywo. Ciekawe, jak bardzo się wkurzy.
- Piąta rano - uzupełnił swoją wcześniejszą wypowiedź, nieco zmieszanym głosem. Jej twarz nieco pobladła, a mina wyrażała coś w rodzaju "NO KURWA ZAJEBIE GO", gdy tylko zaskoczenie minęło. Zacisnęła szczęki, co wyraźnie się odznaczyło na jej twarzy. Tylko spokojnie, Rue. Spokojnie.
- Po jakiego przyszedłeś tak wcześnie?! - spytała, wyrzucając przy tym ręce do góry. Heddo cofnął się o parę kroków, ale potem ponownie zbliżył do... Miki? Zdziwił się, czyli jednak nie ma nic do kotów? A może stwierdził, że kotka pachnie podobnie do dwójki nowo poznanych ludzi, więc nie trzeba jej jeść?
- O, cześć Mika! - zignorował wściekłość lub co najmniej złość Rue. - Twoja pani jest chyba nie w humorze - dodał równie radośnie, co przed chwilą się przywitał. Jednak mała biała kulka, chociaż już nie taka mała, nawet nie zwróciła na niego uwagi. Zamiast tego parę razy uderzyła lekko łapą w nos pochylającego się nad nią psa. Zareagował delikatnym pchnięciem pyskiem, poruszając wolno ogonem na boki.
- I tak, chyba muszę go umyć - odezwał się ponownie, zaprzestając głupkowatego uśmiechania się i obserwowania bawiącej się dwójki. Może dzięki Mice będzie mu łatwiej? Przyjaźń pomiędzy kotem a psem teoretycznie nie jest możliwa, ale w praktyce to już coś innego. W końcu zwierzę rozumie najlepiej drugie zwierzę, prawda?
- I po to mnie budziłeś? - fuknęła, obracając się na łóżku i zwieszając z niego nogi. Westchnął, odsuwając się trochę, by miała miejsce do wstania.
- Mówiłem, boi się ciemności. Wyje i drapie wszystko, jak tylko zgaszę światło. Stwierdziłem, że przyda mu się spacer, a od razu po wyjściu zaciągnął mnie tutaj - opowiedział z grubsza, jak spędził poprzednie dwadzieścia minut. - Może chce z tobą pobyć? Albo z twoją kotką?
- Taa, chyba się dogadują - rozchmurzyła się na moment, cicho chichocząc na widok dwójki leżącej przed sobą. Mika z wyprężonym grzbietem, jakby szykowała się do skoku, a Heddo z łbem na przednich łapach. Chociaż tyle, że olbrzym traktuje swoją mniejszą towarzyszkę łagodnie i uważa na to, co robi.
- On się boi ciemności - jęknął na wspomnienie zgaszanego światła. Pies natychmiast zawył, słychać było, jak pazurami wydrapuje głębokie szramy na kartonie znalezionym w zapleczu przy kuchni i wziętym ze sobą. Połamał go na parę części i wyłożył specjalne łoże dla niego. Na początek wolał go nie brać do łóżka ani dawać mu koca, gdyż obawiał się jego zachowania oraz tego, jak to bywa z wypróżnianiem. Trochę egoistyczne i bez zaufania, ale jeśli narąbałby na środek koca, zapach mógłby zostać lub plama się nie sprać. Do tego Borys nie okazuje zbyt dużej chęci do zaprzyjaźnienia się, nie! On już się tak nie nazywa, pomyślał. W nocy, gdy nie mógł usnąć przy zaświeconym, oślepiającym świetle, wymyślał dla niego imiona. Podobno powinno się dać nowo nabytemu członkowi rodziny swobodę i na początku podchodzić z dystansem do niego, dać mu się oswoić ze zmianą, miejscem, ludźmi... Ale Akuma postąpił inaczej. Usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Pies nawet nie poruszył się z kąta pokoju, siedział dalej w odległości dwóch metrów od niego, rozglądając się niespokojnie po pomieszczeniu. Być może w poszukiwaniu wolności i wyjścia, być może chciał ogarnąć, gdzie właściwie jest, po co i dlaczego. Ale spróbował się tym nie przejmować, w końcu to ogromne wydarzenie dla Heddo. Właśnie tak postanowił go nazwać... a raczej to sam pies postanowił. Tak więc, siedząc na podłodze, zaczął wypowiadać różne słowa na głos, głównie po japońsku. Zaczynał mieć wyrzuty sumienia, że tak rzadko używa swojego ojczystego języka. Padło nawet "Shinshi", czyli "Dżentelmen" oraz "Appuru", czyli "Jabłko". Nie zareagował nawet, gdy parokrotnie powtórzył jego wcześniejsze imię. Dopiero gdy na oślep powiedział "szef" po japońsku, zadziałało. Heddo odwrócił szybko łeb w kierunku chłopaka, który zaśmiał się cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową. Powtórzył słowo, na co parę razy uderzył ogonem o karton, prawie wsadzając go do miski z wodą. Położył ją obok tej z jedzeniem. No cóż, najwyraźniej wybrał sobie takiego przyjaciela, że będzie lubił dominować. Zastanowił się, dlaczego akurat wybrał sobie to imię. Podoba mu się? Może po prostu je skądś kojarzy? Lub wielokrotnie wcześniej słyszał to słowo, więc pomyślał, że tak się nazywa i powinien zareagować w jakikolwiek sposób? - I jest piąta - dodał po chwili ciszy z jego strony.
- Co?! Boże, jak ja mogłam tyle przespać! - zawołała nagle. Wymienił spojrzenia ze swoim pupilem, uśmiechając się przy tym krzywo. Ciekawe, jak bardzo się wkurzy.
- Piąta rano - uzupełnił swoją wcześniejszą wypowiedź, nieco zmieszanym głosem. Jej twarz nieco pobladła, a mina wyrażała coś w rodzaju "NO KURWA ZAJEBIE GO", gdy tylko zaskoczenie minęło. Zacisnęła szczęki, co wyraźnie się odznaczyło na jej twarzy. Tylko spokojnie, Rue. Spokojnie.
- Po jakiego przyszedłeś tak wcześnie?! - spytała, wyrzucając przy tym ręce do góry. Heddo cofnął się o parę kroków, ale potem ponownie zbliżył do... Miki? Zdziwił się, czyli jednak nie ma nic do kotów? A może stwierdził, że kotka pachnie podobnie do dwójki nowo poznanych ludzi, więc nie trzeba jej jeść?
- O, cześć Mika! - zignorował wściekłość lub co najmniej złość Rue. - Twoja pani jest chyba nie w humorze - dodał równie radośnie, co przed chwilą się przywitał. Jednak mała biała kulka, chociaż już nie taka mała, nawet nie zwróciła na niego uwagi. Zamiast tego parę razy uderzyła lekko łapą w nos pochylającego się nad nią psa. Zareagował delikatnym pchnięciem pyskiem, poruszając wolno ogonem na boki.
- I tak, chyba muszę go umyć - odezwał się ponownie, zaprzestając głupkowatego uśmiechania się i obserwowania bawiącej się dwójki. Może dzięki Mice będzie mu łatwiej? Przyjaźń pomiędzy kotem a psem teoretycznie nie jest możliwa, ale w praktyce to już coś innego. W końcu zwierzę rozumie najlepiej drugie zwierzę, prawda?
- I po to mnie budziłeś? - fuknęła, obracając się na łóżku i zwieszając z niego nogi. Westchnął, odsuwając się trochę, by miała miejsce do wstania.
- Mówiłem, boi się ciemności. Wyje i drapie wszystko, jak tylko zgaszę światło. Stwierdziłem, że przyda mu się spacer, a od razu po wyjściu zaciągnął mnie tutaj - opowiedział z grubsza, jak spędził poprzednie dwadzieścia minut. - Może chce z tobą pobyć? Albo z twoją kotką?
- Taa, chyba się dogadują - rozchmurzyła się na moment, cicho chichocząc na widok dwójki leżącej przed sobą. Mika z wyprężonym grzbietem, jakby szykowała się do skoku, a Heddo z łbem na przednich łapach. Chociaż tyle, że olbrzym traktuje swoją mniejszą towarzyszkę łagodnie i uważa na to, co robi.
< Rue? U mni tyż brak pomysłu ;-; Może napiszemy jakieś opo o zebraniu dotyczącym tej fabuły, że niby prawda wychodzi na jaw i na świecie istnieją potwory, a oni mają je zwalczać, po czym jakiegoś spotkają??? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz