2 paź 2017

Smiley CD Vogel

Vogel kazał mi usiąść na ławce. Było to bardzo miłe z jego strony, chociaż nie zadawalało mnie to. Wreszcie nic nie zrobiłam, aby go zatrzymać. Byłam zła sama na siebie. Nienawidziłam być bezradna! Swój wzrok i całkowitą uwagę poświęciłam tej dwójce. Zacisnęłam swoje dłonie o materiał płaszcza. Teraz mogłam się spodziewać tego, że już nigdy nie zobaczę Vogel'a. Marinet była dla niego bardzo ważna, a mnie znał może z kilka dni i nic innego. Spojrzałam się na twarz chłopaka, która wyrażała więcej niż można by się spodziewać. Słowa jakie wypłynęły z ust chłopaka zaskoczyły mnie. A reakcja dziewczyny już nie. Wiedziałam jak się czuje, gdy osoba którą jest cenną nie chce powrócić. Po całym spektaklu, spojrzałam się na chłopaka, który patrzał jak dziewczyna coraz to dalej się oddala. Skamieniałam z tego wszystkie w dodatku ten pocałunek w policzek na zakończenie. Vogel spojrzał się na mnie chwytając się za tył głowy.
- Ulżyło mi... - wyszeptałam pod nosem, rozluźniłam swoje piąstki z uścisku.
- No właśnie Smiley! Jak się czujesz? - spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam. - To było głupie. Nie powinnaś biegać gdy się źle czułaś. W dodatku w dwie kompletnie mnie nie słuchałyście - dodał, a ja się uśmiechnęłam.
- To była moja strategia. Wreszcie nie mogłam pozwolić, abyś odszedł. Pik by mnie chyba zabił, że przeze mnie ktoś tak utalentowany jak ty, odszedł by - co prawda było to drobne kłamstwo, ale nie chciałam abyś chłopak się martwił.
- To jak, wracamy? - spojrzałam się na niego. Wstałam na równe nogi.
- Co to to nie! Mówię stanowcze nie! Teraz pójdziemy na jakiś dobry deser oraz coś ciepłego do picia. No i ja wszystko stawiam. Nim coś dodasz, to nie ma żadnych sprzeciwów - byłam szczęśliwa więc tyle mi wystarczyło. - No i jeszcze nie wyzdrowiałeś do końca to kubek gorącej czekolady ciebie ogrzeje - spojrzałam się na niego.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz