30 sty 2018

Rue CD Akuma

Iść za nim? Nie byłam pewna, czy to był ten "dobry" pomysł. Raczej ryzykowny. Facet nie wygląd na kogoś, z kimś można sobie zagrać w monopoly czy chińczyka. Prędzej można by go wynająć jako porywacza czy złodzieja, a może i nawet mordercę. W końcu wyglądał na typowego kowboja z Meksyku, który nie kieruje się żadnymi zasadami i bierze wszystko, co chcę. Ale czy mieliśmy inny wybór? Możliwe, że gdybyśmy wybrali opcję powrotu do Szekspira i wyjaśnienia mu wszystkiego, tajemniczy jegomość już dawno by zniknął może i z tych czasów. Ale zaraz... skąd on może mieć nasze medaliony? I po jakiego grzyba zrobił sobie z nich kolczyki?
Tak jak powiedział Akuma, ruszyliśmy za nim, starając się udawać zwykłych przechodniów, co jakiś czas kryjących się za ścianą. Mężczyzna wyglądał, jakby ktoś go śledził; coraz się odwracał, zatrzymywał i rozglądał, a rękę ciągle miał zaciśniętą na broni. Ludzie przyglądali mu się nie ze strachem, a raczej z obrzydzeniem. Posyłali mu katem oka zdanie "Idź się pieprzy* dziwaku", ale kowboj niewzruszony szedł przed siebie pewnym krokiem, ale za szybkim, jak na zwyczajnego przechodnia. Uciekał? Ktoś go gonił? Śledził? Czy może to on kogoś szukał? Nie... to nie pasuje. Przeszliśmy chyba już jakiś kilometr, a ja miałam powoli dosyć. Gdzie on tak długo szedł? To męczące, ale nie możemy się już wycofać. Tym bardziej, ze nie mam pojęcia, gdzie byliśmy. Ta część miasta była dla mnie obca. Budynki rozwalały się i trzymały chyba na ostatnich fundamentach, śmierdziało tutaj zdechłymi szczurami i zgnilizną, co jakiś czas przed nami przebiegały szczury, a co gorsza, nie było tu ani jednej żywej duszy, nie licząc podejrzanych postaci w kapturach. Takie miejsca kojarzą mi się ze stęchłymi dziurami, gdzie można legalnie gwałcić, ćpać, upijać nieletnich i handlować czym popadnie.
Mężczyzna skręcił w prawo i wszedł do starej fabryki, gdzie na drzwiach było napisane "Miejsce radioaktywne". Gdy zniknął za nimi, podbiegliśmy w to miejsce i pchnęliśmy ciężki metalowe drzwi, ale tylko trochę. Gdy pojawiła się mała szparka, zajrzałam przez nią. Sala była całkowicie pusta, nie licząc różnych taśm, metalowych belek i wielkich butli z tym samym znakiem mówiącym o toksynach, znajdujących się w środku. Co w tych latach ludzie produkowali?! Może niezapomniany sok jabłkowy, który zostanie w gardłach już na zawsze?
- Poczekaj - Akuma złapał mnie za ramię, kiedy chciałam wejść do środka. Sam zaś wychylił głowę i się rozejrzał. Sala była pusta, tak jakby mężczyzna wyparował.
- Co wy tu robicie? - usłyszeliśmy za plecami. Oboje prawie krzyknęliśmy ze strachu. Od razu się odwróciliśmy i zobaczyliśmy twarz Logana, spod kaptura. Przyglądał nam się ostrym wzrokiem. Był ubrany tak samo, jak reszta hołoty z tego miejsca; czyli miał na sobie wielką czarną pelerynę od stóp do głowy. Oboje zamarliśmy, nie mogąc nic powiedzieć. Skąd on się tu wziął? - Zadałem wam pytacie - zaczynał się niecierpliwić, a ja nie miałam żadnego pomysłu na wymówkę. Co, spacerowaliśmy sobie? Przecież mu nie powiemy, że kogoś śledziliśmy, bo to by się wiązało z tym, że musielibyśmy mu wyjawić całą nasza sytuację (tacy ludzie jak on chcą i musza za wszelką cenę wiedzieć wszystko). Podszedł bliżej nas i zmierzył nas surowym spojrzeniem. Żadne z nas nie odpowiedział. - Wynocha stąd. Później się z wami policzę - mruknął wkurzony pod nosem i łapiąc za ramię, odrzucił w bok. Drzwi, które były uchylone, zamknęły się z cichym trzaskiem. Ustaliśmy na nogach, mając zamiar odejść, gdy nagle jakaś postać pojawiła się za Loganem. Był to ten kowboj z naszymi talizmanami jako kolczykami. Wyciągnął rękę w kierunku chłopaka, w której miał zaciśniętą spluwę. Odblokował ją.
Szybko odepchnęłam "swego rzekomego pana" na bok i uderzyłam dwoma palcami pod pachą wroga. Ręka opadła mu w dół, a kula wystrzelona w tym samym momencie wylądowała obok nogi Logana. Uderzyłam go w jeszcze paru innych miejscach na całym ciele, aż w końcu opadł na ziemię. Oczy miał otwarte, ale nie mógł się poruszyć. Nogą wyjęłam z jego ręki pistolet, który kopnęłam parę metrów dalej.
Poczułam z tyłu głowy jak ktoś przykłada mi coś zimnego. Zamarłam widząc cień jakiegoś człowieka, który celował we mnie kolejną bronią. Serce mi zamarło.
- Kim jesteście? - zapytał chłodnym głosem, ale nim któreś z nas zdążyło się odezwać, mężczyzna został znokautowany przez Logana, który wstał i uderzył go z pięści w twarz. Wróg wylądował na ziemi z krwawiącym nosem. Upuścił broń, którą wzięłam do ręki. Akuma podbiegł do sparaliżowanego ciała i zdjął z jego uszu nasze talizmany.
- W nogi - miałam krzyknąć, ale z mojego gardła wydobył się tylko cichy pisk. Z bronią w ręku chwyciłam Akume za nadgarstek i pociągnęłam w stronę, z której przybyliśmy.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz