Smiley złączyła ze sobą swoje dłonie, pochylając przy tym do przodu głowę, tak, że kosmyki jej włosów przysłaniały jej twarz. Przechyliłem głowę, a następnie nieco się nad nią chyląc, złapałem ją za ręce, na co od razu spojrzała w górę, na mnie. Czułem, jak jej ciało drży. Naprawdę się bała. Podniosłem wzrok na nią, przez co nasze spojrzenia się skrzyżowały. Właśnie wtedy ogarnęła mnie pustka. Kompletnie nic mi nie przychodziło do głowy, nic, czym mógłbym ją pocieszyć. Po prostu nie potrafiłem. Zacisnąłem szczękę i usiadłem obok niej, nadal trzymając jej dłonie. Chwilę trwaliśmy w ciszy, która nas ogarniała, słysząc zagłuszone odgłosy ulicy. W końcu uśmiechnąłem się do niej, jak najmilej potrafiłem.
- Nie musisz tego robić od razu, daj sobie czas -złapałem ją mocniej, mówiąc dalej -jesteś na tyle odważna, że prędzej czy później w końcu przestaniesz się bać -puściłem ją w końcu, kładąc przy tym ręce na swoich kolanach -Może na ten czas przestaniesz o tym myśleć, może będzie tak lepiej?
- Nie rozumiem -odpowiedziała cichutko, na co prychnąłem.
- Mam na myśli to, żebyśmy się jakoś rozerwali, gdzieś poszli. Przecież znasz to miasto, a ja chciałbym je przebadać od każdej strony -mówiąc to, uniosłem prawą rękę do góry, wskazując przy tym zatłoczoną ulicę -Poza tym dzięki temu oczyścisz swój umysł i na pewno coś wymyślisz -ponownie spojrzałem się na nią z uśmiechem.
Dziewczyna mi jednak nie odpowiedziała, przez co zacząłem się zastanawiać, czy aby nie powiedziałem czegoś głupiego, czy nieprzyjemnego. Po chwili jednak Smiley uśmiechnęła się wesoło, przysłaniając przy tym piąstką usta. Spojrzała na mnie wesoło, na co sam się uradowałem, ponieważ znów ujrzałem w jej oczach iskierkę, którą ostatnio widziałem coraz częściej. Klasnąłem głośno, a następnie podniosłem się energicznie z murku, zwracając przy tym na siebie wagę niektórych przechodniów, nic jednak sobie z tego nie robiłem. Odwróciłem się z powrotem o niej, łapiąc ją za rękę, a następnie przyciągnąłem ją do siebie. Mrugnąłem do niej, po czym nie puszczając jej, zacząłem biec przed siebie, gdzie jeszcze przed chwilą wskazywałem ręką. Ludzie wokół nas patrzyli się na nas dziwnie, niektórzy jednak spoglądali z podziwem, zastanawiając się zapewne, skąd mamy tyle energii. Nie dziwię się im, ponieważ będąc w tym miejscu tylko chwilę, już mogłem poczuć, że to miejsce jakby stanęło w miejscu, a wszystko zdawało się takie odległe, wręcz niedostępne. Spojrzałem przez ramię na dziewczynę, która nie odrywała ode mnie wzroku. Kiedy tylko spostrzegła, że na nią patrzę, uśmiechnęła się wesoło. Po kilku minutach biegu w końcu stanęliśmy. Objąłem swoje biodra dłońmi i patrząc w stronę Smiley, powiedziałem:
- To rozgrzewkę przed rozrywką już mamy, teraz może powiesz, co będziemy robili?
Dziewczyna przetarła prędko swoje czoło, a następnie zaczęła się rozglądać. Minęło niewiele, a ta już wskazując na coś, powiedziała, że chce tam iść. Skinąłem głową i nieco zwalniając tępo, ruszyliśmy w tamtym kierunku.
<Smiley?> Nie ma sprawy, ale naprawdę zaczęłam się już martwić, czy oby ten blog już nie upadł, bo byłoby szkoda... Oczywiście przepraszam za to, jakie jest to opowiadanie, ale wyszłam z wprawy xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz