- Może powinienem chodzić wcześniej spać. Tam jakoś... o dziewiętnastej? - powiedziałem bardziej do siebie. Wziąłem do ręki kanapkę.
- Powinno ci wystarczyć osiem godzin - Nice także chwyciła kanapkę.
- Nawet jeśli prześpię dwanaście, trzeba odjąć połowę.
- Dlaczego? - na chwilę zamilkłem.
- Ludzie często mają złe sny. Mnie nawiedzają dość często.
Oboje zaczęliśmy się zajadać kanapkami, popijając soczystym sokiem z pomarańczy. Następnie wzięliśmy się za objadanie słodyczami, owoce zostawiliśmy na później. Siedząc pod cieniem drzewa i oglądając drugą stronę malutkiego parku. Ludzie zazwyczaj wychodzili tutaj na spacery z pupilami, ale równie dużo można było spotkać przyjaciół czy par. To miejsce było piękne o tej porze roku, a dzień idealny do spędzania go na świeżym powietrzu. Wyjąłem po jakimś czasie portfel i wyjąłem z niego banknot. Podałem go Nice.
- To chyba chłopak powinien kupować damie pyszności - stwierdziłem. Nice najwidoczniej nie chciała tego przyjąć.
- Nie musisz mi oddawać. Zrobiłam to z własnych chęci - zapewniła mnie odsuwając moją rękę od siebie.
- Które w połowie zjadłem - odparłem z uśmiechem. Dziewczyna pokręciła głową i nie pozwoliła mi na oddanie pieniędzy. Nie chciałem się z nią kłócić, to nie było potrzebne, znałem lepsze metody. Schowałem banknot do rękawa, a za sprawą czarów sprawiłem, że znalazł się on w kieszeni dziewczyny. Nie wyglądała na taką, która poczuła się dziwnie czy coś w ten deseń, nic nie zauważyła, poczuła. W namiocie powinna znaleźć pieniądze, które mam nadzieje, pokryją chociaż połowę jej wydatków. Spokojnie mogłem wrócić do pięknego dnia.
- Opowiedz o swoim ciekawym wspomnieniu.
<Nice? Wybacz, że czekałaś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz