Dzisiejszy dzień był jak dla mnie dość nudny i monotonny. Nie mając co robić łaziłem gdzie popadnie szukając dla siebie jakiegoś spokojnego miejsca żeby się zaszyć i pomyśleć nad życiem. Niestety wszędzie gdzie zadawało mi się, że znalazłem sobie oazę spokoju zawsze musiał się ktoś zjawić i mi przeszkodzić. Więc uciekałem tak przed ludźmi przez parę następnych godzin, aż nagle dostałem olśnienia. "Na pewno w oranżerii nikogo nie będzie!" Przemknęło mi przez myśl. Zadowolony ze swojego genialnego pomysłu ruszyłem w nowo obranym kierunku. Po kwadransie drogi dotarłem na miejsce. Ostrożnie i po cichu wślizgnąłem się do środka. Nikogo nie było tak jak się spodziewałem. Po dokładniejszym upewnieniu się już pewniej wszedłem do środka. Nagle moją uwagę przykuła książka leżąca na stole. Zbliżyłem się do stolika. Hamlet... Wydanie było stare i poniszczone. Ostrożnie ją podniosłem i zacząłem przeglądać. Aż tu nagle usłyszałem czyiś głos.
- Dzień dobry.
Serce podskoczyło mi do gardła i momentalnie się odwróciłem spoglądając na mężczyznę, który teraz stał kawałek ode mnie. Moje oko zaczęło drgać ze zirytowania. I znowu po prostu dziś nie był mój szczęśliwy dzień hm? Miałem już dość wszystkiego. Zamknąłem książkę i bez słowa podszedłem do tego faceta. Z podłym uśmieszkiem (utrzymując przy tym kontakt wzrokowy) zabrałem mu kawę z ręki.
- Oh... Skąd wiedziałeś, że zachciało mi się czegoś napić. - Upiłem łyka ciepłego napoju.
Po tym odwróciłem się na pięcie i zadowolony wróciłem do stolika. Klapnąłem sobie i otworzyłem książkę zadowolony się przy tym do siebie uśmiechając.
- Dzień dobry.
Serce podskoczyło mi do gardła i momentalnie się odwróciłem spoglądając na mężczyznę, który teraz stał kawałek ode mnie. Moje oko zaczęło drgać ze zirytowania. I znowu po prostu dziś nie był mój szczęśliwy dzień hm? Miałem już dość wszystkiego. Zamknąłem książkę i bez słowa podszedłem do tego faceta. Z podłym uśmieszkiem (utrzymując przy tym kontakt wzrokowy) zabrałem mu kawę z ręki.
- Oh... Skąd wiedziałeś, że zachciało mi się czegoś napić. - Upiłem łyka ciepłego napoju.
Po tym odwróciłem się na pięcie i zadowolony wróciłem do stolika. Klapnąłem sobie i otworzyłem książkę zadowolony się przy tym do siebie uśmiechając.
<Dmitrij?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz