-No dobra- pochylona młoda kobieta z powrotem stała wyprostowana, patrząc życzliwie na podesłane jej osoby do pomocy. Wśród nich była także Blue, stojąca na uboczu. Tak jakoś się złożyło, że zostało jej sporo czasu do zajęć na wysokości, dlatego Smiley zaprowadziła cichą do niesienia pomocy po czym znikła. Oczywiście dziewczę prawie zeszło na zawał po tym zostawieniu i wystawieniu na pastwę innych.W sumie rzucali jej przyjazne spojrzenia i uśmiechy, jednak dalej nie czuła się komfortowo.
-To co i gdzie trzeba zanieść?- Zapytał się jakiś niższy szatyn lustrując pudła.
-Podzielmy się na ekipy, łatwiej wyjaśnię- odparła.
Tak w zasadzie Blue wylądowała z dwójką innych młodych dziewcząt, miał razem przenieść kilka sporych kartonów z rozkruszonym styropianem, szczelnie zapakowanych za pomocą taśm i pewnie jeszcze czegoś. Wbrew pozorom, pakunki były leciutkie.
-Słyszałyście? Mamy nowego w ekipie. Jest całkiem całkiem gorący- powiedziała podekscytowana pierwsza. Blue akurat wstawała z klęczek trzymając swój karton.
-TEN? O matko, brałabym w ciemno- zaczęła się wachlować ta druga, kiedy przełożyła swój pakunek na wolną dłoń.- Szkoda, że nie chodzi sam.
-Jak to?- Zdziwiła się ta pierwsza, kiedy cała trójka panien wyszła z lekkimi kartonami na rękach. Blue szła jako ta ostatnia, bowiem jej wzrost nie pomagał i niewiele widziała idąc, dlatego zdawała się na towarzyszki, które były wyższe i wytyczały trasę, bowiem karton Blue był ogromny i nawet nie miała jak widzieć z boku.
-Ilekroć go dziś widziałam, cały czas chodził z grupie, nigdy sam- westchnęła.
-Uwaga piłka!- Krzyknął ktoś przed nimi. Jeśli Blue miałaby zgadywać, to chyba był jeden z tych młodzieńców od sztuczek, co pojawili się wkrótce po niej. Niestety, karton całkiem tłumiący widoczność nie pomógł a wręcz szkodził. Koleżanki na pewno odskoczyły, a Blue? Typowo dla niej, musiała wejść na toczącą się piłkę i się zachwiać.
Z pewnością by upadła. Już leciała, gdyby nie czyjeś silne ręce, które chwyciły ją od tyłu pod łokcie.
-Nic ci nie jest?- Usłyszała chłodny głos za sobą. Zamrugała zaskoczona i odwróciła głowę do źródła. Dopiero wtedy wypuściła karton. Przytrzymywał ją niewiele starszy mężczyzna, swoją drogą przystojny jak diabli. Ale Blue widziała to inaczej. Z przerażenia bliskości i dotyku, oczy jej się rozszerzyły a sama wydała z siebie stłumiony pisk przez zamknięte usta i dodatkowo zakryte swoją dłonią- tak, to była jej obrona przed zdradliwą mocą zniszczenia krzykiem. Z dalej zakrytymi ustami odskoczyła jak oparzona od wybawcę przed upadkiem. Zaraz sięgnęła po swój karton i tym razem odbiegła jakoś widząc drogę, podczas gdy te dwie dziewczyny zostały przy przystojniaku.
<Anubis? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz