-Dziękuję- powiedziałam, ściągając narzutę, by ją potem natychmiastowo oddać. Gdy już się czułam trochę lepiej, byłam w stanie coś powiedzieć. Mimo, że stoimy tutaj kilkanaście długich minut, wypadałoby coś w końcu zrobić. Ktoś jeszcze może zobaczyć nas na miejscu zbrodni i tak, jak Vogel mnie, posądzić o zabójstwo. Nie zamierzam spędzić życia w areszcie. Moje myśli przerwał mi głos właściciela płaszcza.
-Za co?- zapytał się najwyraźniej trochę skołowany. W ogóle mu się nie dziwię.
Za to, że mnie mi zaufałeś, że ja tego nie zrobiłam, pomimo, że mało co się znamy oraz za to- odpowiedziałam, wskazując na jego odzienie, którym mnie okrył. Nie możemy tutaj być przez cały czas. Ukryć przestępstwa nie możemy, bo będziemy oskarżeni o współudział, ale bezczynni też nie możemy być.
-To co robimy?- zapytałam się, strzepując z piżamy, liście z ziemi.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz