- Moja rodzina należy już do przeszłości. Zostałem sam. Nie ukrywam, że twój monolog wręcz chwycił mnie za serce. Jednakże musisz zrozumieć jedną rzecz.- odparłem spokojnym tonem, ignorując tego kota, który się ciągle na mnie gapił.- Mi się nigdzie nie śpieszy. Nie życzę sobie nazywania mnie tchórzem. Zwyczajnie nie mam czasu, a ty jeszcze bardziej odciągasz mnie od tej zemsty. Nie będę nic ci tu obiecywał. Szczerze nie obchodzi mnie twoje zdanie na mój temat. Mów se co chcesz. Moja przykrywka ma zostać nietknięta, dopóki nie skończę planu.
- Ależ Tyberiaszu tu nie ma czego planować. Musisz się stawić na zamku.
- Nie chce tego zrobić byle jak. Chcę wszystkim udowodnić, jaka jest prawda i odzyskać honor oraz dobre imię. Zabierz stąd tego pchlarza i nie życzę sobie więcej już takich akcji.- skończyłem i zwyczajnie poszedłem przed siebie z dumnie uniesioną głową.
- Tak jest wasza wysokość.- ukłonił się, gdy tylko koło niego przechodziłem. Potem już zajął się kotem. Ja natomiast planowałem opuścić te ruiny i w spokoju się nad tym wszystkim zastanowić. Niestety nie było mi dane tego zrobić. Na mojej drodze pojawiła się Rose.
- No proszę. Jednak Cię to kocisko nie zjadło.- odezwała się jako pierwsza.
- Z tego, co widzę, tobie się niestety oberwało.- spojrzałem na jej ramię. Szkoda, że moja moc jeszcze nie działa. Ciekawe odkąd już tu jest.
- O dziwo ty jesteś cały.
- Nie mam już w planach być niczyją ofiarą. Nic mnie już nawet palcem nie tknie. Poza tym myślałem, że zostaniesz w cyrku.- minąłem ją i poszedłem dalej.
- Niestety musiałam się wrócić.- ruszyła za mną.
- Nawet nie pytam czemu. Nie interesuję mnie to.- zamilkłem. Ona z resztą też. Po paru chwilach już opuściliśmy ruiny. Kompletnie nie wiedziałem, gdzie jesteśmy.
- To mogę nas już zabrać do cyrku. Złap mnie za rękę.- odezwała się, wyciągając rękę w moją stronę. Spojrzałem na dziewczynę, a potem na jej rękę. Nie była to za bardzo kusząca propozycja. Jednak koniec z końców złapałem jej rękę. Na szczęście miałem rękawiczki. Nie minęła nawet sekunda, a my już staliśmy przy namiotach. Od razu puściłem jej rękę.
- To by było na tyle.- poprawiłem rękaw koszuli. Przy okazji spojrzałem na nią. W momencie wniknąłem w jej myśli i wspomnienia. Słyszała wszystko. Pokręciłem jedynie głową i westchnąłem.- Och Rose, Rose. - okrążyłem ją.- Niech to zostanie między nami. Nie pragnę żadnego rozgłosu.
(Rose?Vivi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz