Po kilkunastu minutach wyszliśmy z namiotu Smiley. Ruszając w drogę, dziewczyna przeglądała listę, którą jeszcze przed chwilą zapisywała. Nie dziwię się, w końcu idziemy do miasta, więc jak jest okazja, to można od razu coś kupić. Kiedy zacząłem o tym myśleć, przypomniało mi się, że muszę kupić sobie nowy sweter, bo ostatnio jeden z niewielu się zniszczył. Powiadomiłem o tym dziewczynę, a ta tylko z radością przytaknęła. W drodze do miasta rozmawialiśmy z początku o czasie tam spędzonym, lecz po jakimś czasie zeszliśmy na temat cyrku oraz tego, że za kilka dni dziewczyna ma występ. Brzmiała tak, jakby się tym stresowała, choć w ogóle na taką nie wyglądała.
Stanęliśmy na środku rynku, rozglądając się po budynkach wokół nas. Z początku postanowiliśmy przyjść tutaj, a dopiero później pójść do jakiegoś większego kompleksu typowo sklepowego. W tym momencie ujrzałem jeden z budynków, do którego musieliśmy wejść.
Po blisko godzinie w końcu dotarliśmy do centrum handlowego, w którym będę mógł kupić swoją odzież. Poprawiłem torbę, którą jakiś czas temu odebrałem od Smiley i choć pomimo protestów, w końcu mi ją oddała. Szliśmy głównym korytarzem, zaglądając przez okna do środka sklepów.
- Vogel, może wejdziemy do tego? -powiedziała, odrywając mnie od myśli.
Na jej słowa przyjrzałem się uważniej lokalowi. Sklep z butami. Spojrzałem na nią i skinąłem głową, po czym weszliśmy do środka. Dziewczyna chwilę szukała swojego rozmiaru, aż w końcu znalazła i przymierzyła.
- Co myślisz o tych? Będą pasować do stroju? -zapytała, następując z nogi na nogę, jak gdyby nimi pozowała.
- Moim zdaniem są trochę niedobrane kolorystycznie i w ogóle stylistycznie -odrzekłem, łapiąc się za podbródek. Rozejrzałem się, po czym wskazałem na jedne z regału -Może spróbuj tych?
- Jeżeli tak mówisz -wyszeptała, chwytając nową parę.
Te jednak również nie pasowały do jej występów. Po przymierzeniu jeszcze kilku par zdecydowała, że musimy iść do innego sklepu. Poparłem jej pomysł z uśmiechem.
Po kolejnych dwóch godzinach miałem już przy sobie kolejne dwie torby. Usiadłem na ławce z parku i odchylając głowę do tyłu, westchnąłem ciężko. Nie sądziłem, że zakupy są tak wyczerpujące. Spojrzałem na dziewczynę kątem oka. Ona również nie wyglądała na pełną energii. Zaśmiałem się cicho, po czym się wyprostowałem.
- Zmęczona? -zapytałem, lustrując jej twarz.
- I to jak -prychnęła, poprawiając włosy -Ty też?
- Nic lepiej nie mów -machnąłem ręką, a następnie ze śmiechem zacząłem kręcić głową -Od kiedy takie wypady są tak wyczerpujące?
- Od zawsze? -mruknęła z wyczuwalną nutką żartu w głosie. Skinąłem twierdząco głową, po czym przyłożyłem plecy do oparcia.
Spojrzałem przed siebie. Moim oczom rozpościerał się obraz powoli zieleniejącego parku z coraz to większą ilością osób w nim przebywającym. Do całego piękna idealnie wpasowywała się fontanna z białego kamienia, która miała na sobie wyrzeźbione postacie. Przymknąłem na chwilę oczy, próbując rozkoszować się tym momentem, a zmęczenie mi na to pozwalało. Miałem wrażenie, że mógłbym tu zasnąć, choć wiedziałem, że byłoby to niestosowne. Wtedy poczułem delikatny dotyk pochodzący od dziewczyny.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz