Do cyrku dołączyłem niedawno. Wciąż pamiętam to jak wkroczyłem w cyrkowe szeregi. Wszystko do okoła było dużo większe ode mnie. Na szczęście Hanamaru była ze mną. Założyłem kaptur na głowę, aby nie przyciągać za bardzo uwagi. Pik przedstawił mnie pewnej różowowłosej dziewczynie która miała na imię Smiley. Bardzo miła dziewczyna, która pokazała mi każdy jeden zakątek cyrku. Jej uśmiech był bardzo ciepły. Wyglądała na osobę, której mogłem zaufać chociaż miałem dużo wątpliwości. Dlatego zatrzymałem dystans.
Mój pierwszy dzień był pełen wrażeń, ale kolejne dni były spokojne. Szedłem właśnie w stronę namiotu, aby poćwiczyć. Hanamaru szła tuż za mną. Zamyśliłem się przez co straciłem uwagę na to co stoi przede mną. W pewnym momencie uderzyłem w coś. W coś miękkiego? Byłem trochę zaskoczony. Poruszyłem swoimi dłońmi, aby dokładnie zbadać w to co wpadłem. Było bardzo miękkie, puszyste i w dodatku ciepłe. Hanamaru pomogła mi wstać, a ja spojrzałem się na ziemię. Wpadłem na jakieś zwierzę, chyba był to jenot, ale nie byłem pewien.
- Przepraszam ciebie maluchu - spojrzałem się dokładnie na zwierzaka czy przypadkiem nic mu nie zrobiłem. Wziąłem ze swojego plecaka bandaż, aby opatrzyć mu łapkę. Miał lekkie zadrapanie na łapce. Nie wiedziałem co prawda czy ja go skaleczyłem, ale przy pomocy bandaża byłem pewien, że nie wda się zakażenie do jego rany. Mały podszedł do jakiejś osoby. Chyba była to jego właścicielka, ale nie byłem pewien. Chciałem odejść niezauważalnie, ale nie udało mi się to za bardzo. Spojrzałem się na osobę przed sobą. Musiałem unieść swoją głowę do góry bo z moim wzrostem było ciężko mi do kogo kolwiek rozmawiać.
<Lycoris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz