Nienawidzę wstawać. Szczególnie ostatnio stało się to o wiele trudniejsze. Za to dla Yukiego, ze zmęczeniem muszę stwierdzić, że wręcz przeciwnie. Cieszyłem się, że teraz przesypia zdecydowanie większość nocy i nie trzeba do niego wstawać, ale za budzikami nikt nie przepada, a mój synek był jednym z najlepszych, gdy nastawał poranek. Dzisiaj nie było inaczej. Tradycyjnie zerwał Lenniego na równe nogi, a jakąś godzinę później przyszła kolej na mnie, gdzie zamiast jedzenia, domagał się czyjejś uwagi, nie chcąc już siedzieć w łóżeczku.
- Dałbyś mi się chociaż w spokoju ubrać. - wymamrotałem, biorąc maluszka na ręce. - To nie. Tatuś się musi spieszyć. - dodałem rozbawiony, całując chłopca w czoło i starając się jakoś bez pomocy rąk, założyć drugi but. Yuki w moim odczuciu rósł, jak na drożdżach i był większy z każdym dniem. Nie mówiąc już, że równie tak samo szybko robił się coraz żywszy i widać, że nie podoba mu się siedzenie w miejscu. Muszę go wszędzie ze sobą nosić albo specjalnie wstawać podczas pracy, bo temu małemu królewiczowi się nudzi. Chcąc nie chcąc też ciągle muszę mieć na niego oko. Teraz poza ssaniem własnej stópki i grzecznego leżenia, bez problemu może się obrócić, czy nawet sturlać się z materaca. Nie mówiąc już, że po wszystko ochoczo sięga i chce wkładać do buzi. Plusem jest to, że jeśli robi się zbyt cicho, to wiem, że młody coś kombinuje, ewentualnie zasypia, ale w ciągu dnia już nie ma tylu drzemek, co kiedyś. Stąd też mam wrażenie, że Lennie nie do końca jeszcze dostrzega wszystkie te zmiany. Ja jestem z Yukim większą część dnia i zdecydowanie lepiej wiem, jak to wygląda. Choć to wciąż Lennie potrafi o wiele skutecznej zająć i zabawić malca ode mnie. Jego sztuczki magiczne robią na Yukim takie wrażenie, że teraz młody nie rusza się na krok bez swojego pluszaka, którego tatuś wyciągnął z pustego kapelusza. Ciężko mi o tym nie wspominać, ale to bardzo słodkie. Nie chcę nawet myśleć, co będzie, jak młody już podrośnie. Kto wie, może będę mieć dwóch świetnych magików w namiocie.
- Przepraszam, trafiłem do kostiumografa? - usłyszałem za sobą. Zapowiadało się na jakąś robotę dla mnie, choć akurat na brak pracy nie mogę narzekać. Wręcz czasem chciałbym, aby było tego troszkę mniej. Ciężko mi w cokolwiek ręce włożyć ostatnio. Przez to czasem nawet siebie nie poznaje. Dziecko, jak widać, potrafi skutecznie odciągać od obowiązków i zmienić nastawienie do nich.
- Oczywiście. - odparłem z uśmiechem, odwracając się do gościa. - Oto ja. - zaśmiałem się cicho, lecz szybko mi przeszło, zauważając z kim mam do czynienia. Co prawda samego mężczyznę widziałem pierwszy raz, jednak jego ciało... Te mięśnie, klatka piersiowa. Myślałem, że tam zaraz odlecę z zachwytu, przez co też lekko mnie zatkało. Wiem, że to straszne z samego faktu, że mam kochanego męża i dziecko, ale miałem ogromną ochotę go dotknąć albo przynajmniej zobaczyć go bez koszulki. Nie ma nic bardziej atrakcyjnego od umięśnionego męskiego torsu, więc ta chęć była silniejsza ode mnie.
- Super. Nie ogarniam tutaj jeszcze wszystkiego. Przyjechałem na występ i słyszałem, że zajmujesz się tu kostiumami. - odparł, przyglądając się mi z lekkim uśmiechem. - Nie przeszkadzam czasem? - spytał, zakładając ręce na piersiach.
- W życiu... - odpowiedziałem, trochę bardziej pogrążony we własnej fascynacji, ale w miarę szybko się otrząsnąłem. - Znaczy, nie. - zaprzeczyłem, z niepewnym śmiechem. - To tylko Yuki. Mój mały asystent, który teraz i tak będzie się bawić. - wyjaśniłem, całując chłopca w głowę i chcąc nie chcąc znów położyłem go do łóżeczka. Podałem mu również parę zabawek, aby się na nich skupił w najbliższym czasie, a później już wróciłem do rozmowy z wyjątkowo interesującym panem.
- Mały braciszek? - spytał, mimo wszystko zbliżając się do mojego biurka, a palcem wskazując na kołyskę.
- Nie nie nie. - odpowiedziałem z cichym śmiechem. - To mój synek. - dodałem, wyciągając swój notatnik, choć mój wzrok ciągle uciekał w jego stronę. Wysoki, bardzo dobrze zbudowany i z ciemną czupryną. Powiedziałbym, że nawet gdzieś w moim wieku albo trochę starszy.
- Taki młody facet ma już dziecko? - dopytywał, opierając się o biurko i śledząc mnie wzrokiem. - Pierścionek również. - dodał, widocznie taki zauważając na moim palcu. Uważam, że mało kto tak pewnie się zachowuje w takich sytuacjach, ale ten nic nie robił sobie z tego, że się nie znamy. Może po prostu zauważył, jak się mu przyglądam? Sam wręcz się trochę zawstydziłem, gdy wspomniał o pierścionku. Trudno mi wyjaśnić, dlaczego, ale to było okropne uczucie. Nie powinienem tak robić. Jestem dumny z faktu, że jestem z Lenniem, a nie z kimś innym.
- Jakoś nie narzekam. - odparłem, kryjąc to drobne zakłopotanie rozbawionym uśmiechem. Jednocześnie usiadłem, zakładając nogę na nogę. - A ty? Pewnie szczęśliwy singiel. - dodałem, mierząc go wzrokiem.
- Mówią mi Gabe. - odparł rozbawiony, wyciągając do mnie rękę. Niestety nie skorzystałem i uciekłem wzrokiem do notatnika.
- Mówiłeś coś o kostiumie. Przerabiamy czy raczej chcesz coś nowego?
- Coś nowego. Chciałbym się wpasować do reszty. W końcu na trochę u was zostaje. - odpowiedział, nie brzmiąc na wielce zadowolonego i zabierając rękę.
***
Z czasem sytuacja o wiele bardziej się rozluźniła, a Yuki był wyjątkowo spokojny. W pewnym momencie udało mu się nawet znowu zasnąć, a ja wtedy dowiedziałem się, że zacny Gabriel, a w skrócie Gabe — gościnnie będzie na przyszłych paru występach w naszym cyrku. Kojarzę, że Lennie coś o tym wspominał, ale nie za bardzo była mi potrzebna ta informacja. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nie bez powodu jest on tak dobrze zbudowany. Gabe ma robić za siłacza i zdecydowanie na takiego wygląda (a szczególnie po zdjęciu koszulki). Ciężko mi było skupić się na pracy, a szczególnie że po ustaleniu projektu, musiałem go jeszcze pomierzyć.
- Robi wrażenie, co? - spytał, gdy tak na chwilę zastygłem z metrem, mierząc szerokość jego ramion. Od razu się odsunąłem z dość obojętną miną, gdy tylko wybrzmiało to pytanie.
- Czy ja wiem. - odpowiedziałem niewzruszonym tonem, a później znów się zbliżyłem, przejeżdżając dłonią po jego ramieniu, a finalnie się do niego przytulając. - Może troszeczkę. - przyznałem finalnie. Najlepsze jest to, że ten za dużo sobie z tego nie robił, a ja mógłbym się tak tulić godzinami. Te wszystkie mięśnie brzucha albo ramion. To było wręcz hipnotyzujące, jak wszystkie się ruszały razem z jego oddechem. Napinały, a potem rozluźniały i były takie przyjemne w dotyku.
- Nie jesteś pierwszym, który traci dla nich głowę. - przyznał rozbawiony. - Ma się ten czar.
- Tak mówisz? Hmmm... - odsunąłem się lekko, udając, że się zastanawiam, przy okazji przejeżdżając dłonią po jego klacie. - Znam osobę, która również potrafi czarować.
- Patrząc na to, jak się ustawiłeś, chodzi o twoją drugą połówkę, hm?
- Nie bez powodu się oświadczałem, aby teraz tak nie twierdzić. - odparłem, mimo wszystko też wracając do mierzenia.
- Jaka ona jest? - spytał, skoro już podjąłem się tematu. Od razu posłałem mu rozbawione spojrzenie.
- Jest magikiem. Czarowanie to jego praca. - przyznałem z uśmiechem, a Gabriel po usłyszeniu odpowiedzi jakoś bardziej się spiął. Czyżby wiedział, o kim mówię? Może po prostu się tego nie spodziewał? Mimo wszystko udało mi się wywołać wilka z lasu, gdyż dosłownie chwilę później do namiotu wrócił Lennie.
- Ooo, hej skarbie. - przywitałem się z nim, nie kryjąc swojego podniecenia gościem, gdyż od razu później zacząłem dłonią gładzić umięśnione ramię Gabe'a. - Widzisz to? Jego biceps jest prawie wielkości mojej głowy. - dodałem rozbawiony. Jakoś nie uważałem, żeby Lenniemu mogło to bardzo przeszkadzać. Myślę, że bardzo dobrze wie, że kocham go nad życie i nigdy się to nie zmieni.
(Lennie~?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz