30 kwi 2021

Jestem duszą, która zakrywa...

...twe przekleństwo jest moim przeznaczeniem..


5 kwi 2021

Parę dodatków

Witajcie, powiem krótko i na temat:
  1. powstała nowa zakładka "Funkcje", która widnieje tylko w formularzu;
  2. formularz Robina został zaktualizowany;
  3. wszystkie postacie zostają postarzone o rok.
Dziękuje za uwagę.

Lennie CD Shu⭐zo

- Już dawno się tak nie czułem - przyznałem szczerze, wspominając uczucie, kiedy znowu ćwiczyłem z innymi cyrkowcami na scenie. W tym czasie Shuzo się do mnie przytulił, więc go objąłem. - To uczucie, kiedy stoisz na scenie i czarujesz, wszyscy na ciebie patrzą... no prawie, w końcu to była tylko próba - zaśmiałem się krótko. Chłopak zadarł głowę do góry i posłał mi lekki uśmiech.
- Czyli dobrze się bawiłeś - w jego głosie usłyszałem coś dziwnego. 
- Chyba tak - odparłem. - Ale się stęskniłem za wami - pocałowałem go w czoło. - A jak tobie minął dzień? - zapytałem, a on zmarszczył brwi. Przez moment milczał, potem westchnął, schował głowę i mruknął krótkie "dobrze". Uśmiechnąłem się krzywo i pogładziłem go po włosach. - A tak na prawdę? Nie wyglądasz na zadowolonego - domagałem się prawdy. Zaczął nerwowo kręcić ogonem.
- Po prostu jestem zły na siebie, że nie wpadłem na tak głupi pomysł, aby go przykryć - chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałem.
- Początki bywają ciężkie - mocno go przytuliłem, a nawet można rzec, wytarmosiłem. Kiedy go puściłem, posłał mi zdenerwowane spojrzenie. - Sprawdzaj jego rączki i nóżki, jak ma zimne, to jest mu zimno - Shuzo chyba nie podzielał mojego dobrego humoru. - Może wyjdziemy z małym na krótki spacer? - zaproponowałem. Shuzo popatrzył na mnie obojętnym wzrokiem i tylko pokiwał twierdząco głową. - Wyciągnę wózek - wstałem i skierowałem się do części namiotu, w którym leżały wszystkie potrzebne przedmioty do wychowania dziecka (przynajmniej miałem nadzieje, że to wszystkie). Szybko znalazłem wózek, który rzucał się w oczy. Był duży i ciężki, aż się zdziwiłem, że nie było nic mniejszego i lżejszego dla takiego noworodka. Wózek był w łagodnym, jaśminowym kolorze. Kiedy wyjechałem z nim na środek namiotu, Shuzo w tym czasie wyciągnął malucha z łóżeczka.
- Ubierać go?
- Chyba nie, jest gorąco. Ale na wypadek wezmę koc - pokiwał głową. Kiedy on wsadzał Yuki'ego do wózka, ja znalazłem miękki, błękitny kocyk i go złożyłem. Shuzo także zabrał kilka potrzebnych rzeczy, jak butelka, grzechotka i tym podobne. Kiedy byliśmy już gotowi, wyszliśmy na zewnątrz. Czarnowłosy uparł się, że to on weźmie malucha. 
Dzień był słoneczny, a jednak trochę chłodny. Położyliśmy na jego nóżki kocyk i ruszyliśmy przed siebie, w kierunku ścieżki na łące. Nim jednak wyszliśmy z placu namiotowego, złapała nas Layli. Ponieważ dzisiaj miała wolne, nie miała na swojej twarzy kolorowych farbek. Kiedy nas zauważyła, pomachała do nas i szybko podeszła. Od razu zwróciła uwagę na śpiącego Yuki'ego.
- O jejku! Jaki uroczy bobas! - zachwycała się nim. - To wasz? Kiedy zaadoptowaliście dziecko? - zerknęła wpierw na mnie, a potem na Shu.

<Shuzo?>

2 kwi 2021

Smiley CD Tenso

Chłopak wyglądał na trochę zmieszanego ale i na zabawnego. Sama nie wiem, ale dzięki spotkaniu z nim jakoś się tak uspokoiłam no i co najważniejsze pozbyłam się w pewnym stopniu tego dziwnego uczucia... uczucia jakbym nie znała tego miejsca. 

- Zaprowadzę cię tam - odpowiedziałam przyglądając się na obecne opatrunki Tenso. Były zabrudzone więc na pewno przydałaby się ich zmiana. - Wezmę tylko swoją torbę - sięgnęłam po nią i skierowałam się w stronę wyjścia. - Wiesz znalezienie czegoś jest bardzo trudno jak się jest nowym, ale niedługo przyzwyczaisz się do tego i będziesz wiedział co gdzie jest. Namiot medyczny jest blisko namiotu gdzie ćwiczymy i prawie zawsze ktoś tam jest. Obok głównego namiotu gdzie są występy jest również mały namiot medyczny jednak jest tam ktoś tylko gdy jest czas występów. Vivi jest miłą osobą przynajmniej można go tak opisać. - dodałam. Gdy skończyłam swój długi monolog już dotarliśmy do obranego celu. 

- Vivi, jesteś? - przeszłam przez próg drzwi, ale nikogo nie widziałam jak i też nikt nie odpowiedział. 

- Chyba nikogo nie ma - odparł Tenso. - Przyjdę tutaj później - dodał, a ja się na niego spojrzałam. 

- Nie możesz później bo wda ci się zakażenie. Usiądź, a ja ci opatrzę rany - uśmiechnęłam się delikatnie. Odłożyłam swoją torbę i zaczęłam szperać w szafkach. Znalazłam gazy, wodę aby oczyścić rany oraz nowe bandaże, wzięłam również ze swojej torby maść którą sama używam. Usiadłam na przeciwko chłopaka. - Zdejmę twoje brudne bandaże oki, jak zaboli to mi powiedz. Spróbuję to zrobić najdelikatniej jak tylko mogę - spojrzałam się na niego. 


<Tenso?>