7 sty 2017

Azucar CD Smiley

Dzisiaj przyszedł czas na rzucanie nożami. W końcu kiedyś trzeba się za to zabrać na poważnie. To musi by show, jakiego świat nie widział! Nie przekroczyłem jeszcze jednak progu sali do ćwiczeń, kiedy szybko zawróciłem i udałem się do lasu. Właściwie od początku powinienem był o nim pomyśleć jako o miejscu do takich ćwiczeń. W końcu tam będzie spokój, cisza i brak ludzi, których mógłbym (oczywiście nieumyślnie) zabić. Cóż... Tak myślałem. Zapewne mocno się zarumieniłem (moje przekleństwo), gdy zza drzewa wyjrzała ładna dziewczyna w długich włosach różowego koloru. Po naszej wymianie przeprosin trochę się przestraszyłem, że wzięła mnie za jakiegoś psychola z nożami, jednak przestałem się tym przejmować i wróciłem do ćwiczeń.
Postanowiłem wrócić trochę dłuższą drogą. Spacerowałem rozglądając się dookoła i ignorując szczypiący od zimna nos, kiedy stanąłem na coś twardego. Schyliłem się podniosłem niewielką szklaną kulkę. Rozejrzałem się. Nie wiedziałem, czy to jakiś śmieć, czy drogocenny skarb, lecz mimo to, schowałem ją do kieszeni i poszedłem w stronę namiotu z monocyklem na barkach.
Jedząc żelki, które trzymałem w kieszeni kierowałem się do mojej "nory". Spojrzałem na chwilę, za siebie, a gdy już się odwróciłem zostałem lekko "poturbowany" przez...
- To Ty?! - krzyknęliśmy w tym samym czasie. Szczęka mi opadła, nie wiedziałem co powiedzieć. Spodziewałem się, że ucieknie z krzykiem na widok mordercy z nożem, jednak nie. Ona też stała wpatrzona w moją osobę.
- Azucar - podałem rękę.
- Smiley - przedstawiła się. Posłałem jej uśmiech. Przypomniałem sobie o słodkościach w mojej kieszeni. Wyciągnąłem opakowanie i poczęstowałem ją.
- Przeznaczenie? - zapytałem.
- Albo przypadek - odpowiedziała w końcu podnosząc delikatnie kąciki ust.
- Czyli... nie masz mnie za nożownika? - zmarszczyłem brwi. Zaśmiała się lekko i pokiwała przecząco głową. - Wychodzisz? - przypomniałem sobie, że szła, teoretycznie w przeciwną stronę niż ja.
- Zgubiłam coś, ale chyba poszukam jak się przejaśni - odparła z zamiarem powrotu do siebie.
- Poczekaj! - zatrzymałem ją. - Mogę Ci pomóc. Mam szczęście do znajdowania dziwnych rzeczy. Jak wracałem znalazłem to - pokazałem kulkę. - Coś kazało mi ją zabrać - dziewczyna spojrzała to na moją dłoń ze znaleziskiem, to na mnie.
- To właśnie moja zguba... - oznajmiła niemało zaskoczona, jednak szczęśliwa. Wzięła ją i schowała do kieszeni. Poszerzyłem swój uśmiech ciesząc się, że jednak to zabrałem.
- To coś specjalnego? Ta kulka? Pamiątka?
- Kolekcjonuję je.
- Ja, kiedyś zbierałem ptasie pióra, do czasu, kiedy mama się dowiedziała i przestraszyła mnie jakąś ptasią grypą - oświadczyłem, co chyba ponownie ją rozśmieszyło. Nie wiedziałem, czy jest po prostu nieśmiała, czy jednak faktycznie ma mnie za mordercę, czy po prostu nie chcę z nikim, bądź tylko ze mną gadać, lecz miałem nadzieję, że trochę się rozluźni i zrozumie, że nie poderżnę jej gardła. Po tym męczącym dniu w samotności, którego tak naprawdę sam chciałem idąc do lasu, z chęcią bym z kimś pogadał.

< Smiley? Zaszczycisz mnie rozmową? 😊>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz