Siatka zapłonęła, a ta ciecz robiła swoje. Nic nie spłonęło na proch, ogień się utrzymywał na sznurku, dzięki czemu wiedziałam, iż nie zgaśnie od tak. Wzięłam powietrze do płuc, po czym skoczyłam łapiąc dłońmi pierwszy trapez. Wszystkie były położone dość daleko od siebie, dlatego mogłam zrobić parę salt, jak wtedy. Gdy byłam u góry, a trapez zaczął lecieć w dół, puściłam się dłońmi kijka i robiąc trzy salta złapałam drugi. Na trzeci wskoczyłam tak samo, a w drodze powrotnej robiłam tyłem, oraz łapałam się trapezów nogami. Potem jeszcze parę razy kręciłam się wokół jednego, gdy leciał do przodu. Robiłam jeszcze inne akrobacje, ale w tym momencie bardziej zajęłam się tym, że leciałam w dół. Trzymałam się trapezu nogą, gdy nagle sznurek pękną i zaczęłam spadać w dół. Widziałam płomienie, ale po chwili odbijając się od drewnianej rzeczy, której się trzymałam, skoczyłam na najbliższy trapez. Robiąc salto do przodu złapałam się go jedną ręką, a potem wylądowałam na desce. Chwilę tak stałam przyglądając się jak jeden trapez płonie, a po chwili odetchnęłam z ulgą uśmiechając się. Zeszłam na dół zjeżdżając po drabinie, gdy nie podbiegł do mnie Pik pytając, czy nic mi nie jest. Pokręciłam przecząco głową. Paru ludzi najwidoczniej przypatrywało się nowej sztuczce, którą będzie trzeba koniecznie dopasować. Nie tylko będzie trzeba sprawdzić linki i je wzmocnić, ale ja sama muszę wymyślić jakieś ciekawe akrobacje. Cóż... może ten chłopak z dymem mi pomoże? Dlaczego on? Skoro w jego dymie można się udusić, znaczy, że ryzykuje w jakimś stopniu swoje zdrowie. A mnie nie chodzi i zwykłe akrobacje, tylko takie, które nie tylko zaciekawią widzów, ale także ja sama będę mogła poigrać z życiem. Uważam, że to jest ciekawe doświadczenie.
- Było ciekawie - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.
<Akuma? Może coś wymyślisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz