15 lut 2017

Rue CD Akuma

Uśmiechnęłam się leciutko.
- Spokojnie, jak coś, to powiem ci co i jak. Parę razy miałam "wykłady" u kolegi.
Do głowy wróciło wspomnienie. Był to niski, niższy ode mnie, ale o wiele starszy mężczyzna, który zaczął powoli już siwieć. Należał do cyrku tylko pod względem bezpieczeństwa, jako nasz prywatny lekarz. Przez tydzień, gdy jeszcze nie występowałam, mówił mi co i jak się leczy. Obicia, stłuczenia, złamania, krwawienia, rany cięte czy opuchlizny. I jeszcze nie wiadomo co. Mówił, jak się sprawdza złamania, jak się rozróżnia od nich mocne stłuczenia. Raz nauczył mnie szyć, nawet dobrze mi poszło. Z tym, że tak jak w zszywaniu ubrań, musiałam sobie przyszyć i swojego palca. Zawsze tak samo się kończyło.
Nie wiem ile czekała, aż chłopak zacznie oczyszczać ranę. Zamknęłam oczy i straciłam rachubę czasu, ponieważ wspomnienia z dawnego cyrku wróciły. Miałam szczęście, ponieważ pozwalałam na przypominanie sobie tylko tych dobrych chwil, omijałam te, przez które pewnie byłabym zdołowana. W ten sposób poprawiłam sobie nieco humor. Gdy poczułam pieczenie w ranie raptownie otworzyłam oczy, a wszystkie miłe chwile zniknęły.
- Wybacz – powiedział to tak pusto, bez jakichkolwiek uczuć, że zaczęłam się zastanawiać, czy to było szczerze. Ale krótko to robiłam, ponieważ bardziej skupiłam się na pieczeniu i tym samym na bólu, który chyba chciał mi oderwać rękę. Zacisnęłam zęby i wbiłam palce w krzesło, próbując nie wydawać z siebie żadnego dźwięki. Udało się. Szkoda tylko, że szczęka zaczynała mi drętwieć, ale to nie ważne.
- Może lepiej nie wyjmuj naboju – poprosiłam. Myśl i bólu jaki wtedy doznam przerażała mnie.
- Jesteś pewna? - nie dokończył, ponieważ mu nie pozwoliłam.
- Przecież ręka nie odpadnie – uśmiechnęłam się znikomo. - Zaszyj lub zawiąż, byle by rana nie krwawiła – powiedziałam machając dłonią, aby się tym nie przejmował, chociaż ja sama miałam co do tego obawy. Ale nie dzieliłam się tym, a Akuma po jakimś tam czasie czyszczenia spełnił moją prośbę i zrezygnował z prób wyjęcia kulki. Zaszył ranę, a na sam koniec zabandażował mi ją. - Dzięki – otworzyłam oczy i wstałam. - Może coś zjemy? Głodna jestem – zaproponowałam, a chłopak się zgodził. Pochowaliśmy rzeczy i poszliśmy do kuchni, gdzie od razu zaczęliśmy grzebać w szafkach. Może to i nie był mój, ani Akumy dom, ale właścicielka nie musi się o tym nawet dowiedzieć. Po za tym bardziej boje się podpalaczy, niż tej, z którą rozmawiam jak z koleżanką.
- Znalazłem sos do spaghetti – powiedział Akuma pokazując na dwie małe puszki z zawartością. Wystarczyło tylko dorobić makaron, trochę przyprawić sos, dodać mięso i gotowe. Chłopak podawał mi wszystkie te rzeczy, a ja wyciągnęłam potrzebne naczynia. Gdy dawałam do podtrzymania patelnie, syknął. Wziął przedmiot w drugą rękę. - Co jest? - zapytałam spoglądając na czerwoną dłoń, która była dziwnie powiększona.
- Nic. Uderzyłem o drzewo – powiedział. Dotknęłam jego ręki. - Ale nie wiem czy złamana, czy tylko zbita – skrzywił się, gdy go dotknęłam.
- Jak cię boli, ale nimi poruszać, to zbita. I to chyba mocno – stwierdziłam przyglądając sie jej. - Najlepiej posmarować jakąś maścią albo schłodzić – wzięłam od niego patelnię.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz