Po godzinie, może półtorej, postanowił skierować się w miejsce, gdzie zobaczyli ich po raz pierwszy. Od lasu dzieliło go jakieś parę, może paręnaście minut wolnego kroku. Nie może okazywać pośpiechu, musi być także rozluźniony. Westchnął cicho. Miał nadzieję, że Rue jest bezpieczna i idzie jej gorzej szukanie. Nie chciał, by coś jej się stało, w końcu gdyby znalazła porywaczy, mogłaby popełnić jakiś błąd, który przesądził by o jej losie. Mimowolnie zacisnął szczękę, niepokój stawał się z każdą chwilą coraz większy. Jeśli to oni ją znajdą, mogą ją zabić lub torturować by dowiedzieć się, gdzie on teraz jest. Może rozdzielenie się to jednak nie był taki dobry pomysł? Każdy z ich ma teraz o 50% więcej szans na zgon. Ale we dójkę zdecydowanie bardziej rzucaliby się w oczy. Sam już nie wiedział, co o tym myśleć. Żałował, że w żadnych odwiedzonych klubach, ulicach, stacjach benzynowych oraz innych miejscach nie zastał nikogo z podpalaczy. Chociaż Rue nie jest taka bezbronna, to osłabiona przez postrzelenie. Wmawianie sobie, że wszystko okay może i złagodzi ból lub doda nieco energii, ale nie załatwi nadal tkwiącego w ramieniu pocisku ani nie sprawi, że stracona krew się uzupełni. Przeklął na głos, gdy zorientował się, że od dawna już otaczają go drzewa. Rozejrzał się pośpiesznie i wytężył słuch. Nie widział ani nie czuł nic podejrzanego, więc chyba wszystko okay. Chyba, że śledząca go osoba postanowiła jeszcze trochę za nim pochodzić, nim podejmie jakieś wydajniejsze działania. Teraz musiał zachować szczególną ostrożność. Kieruje się do ich dotychczasowej siedziby. Był pewien, że już ją opuścili, ale nadal mogą się kręcić w pobliżu, by sprawdzić, czy aby dwójka cyrkowców nie zechciałaby ponownie ich odwiedzić. Tak, jak teraz Akuma ma zamiar to zrobić. To byłoby mądre posunięcie. Jednak będąc już na miejscu nie znalazł nic, prócz czarnego okręgu, które wcześniej pewnie było miejscem, gdzie rozpalali ognisko. Nawet nie starali się tego ukryć, dziwne... Przykucnął, jakby z bliska mógł zobaczyć coś więcej. Rozejrzał się wokół, pośpiesznie patrząc również na gałęzie drzew. Pusto. Nie zostawili nikogo? Zupełnie nikogo? Dziwne, bardzo dziwne. Wyczuł, że musi napisać o tym do Rue- głównie dlatego, by upewnić się, że sama nie zaszła tutaj pierwsza i przypadkiem nie natrafiła na chociażby jednego z nich.
"U mnie nic, a u ciebie? Po przeczytaniu skasuj, szukam dalej"- Prosta, ale zwięzła wiadomość. Sam po jej wysłaniu, skasował ją, by nie zostawić żadnego śladu. Gdy przez parę minut nie otrzymywał odpowiedzi, zaczął nerwowo chodzić w tę i z powrotem. Poczeka jeszcze chwilę. Potem idzie jej szukać, nie może tyle ryzykować. Rozejrzał się ponownie. "Oby tylko wszystko było okay"- pomyślał, nim wyruszył na poszukiwania Rue.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz