9 mar 2017

Akuma CD Rue

Odczekał moment, aż doktor nie wyjdzie, zostawiając ich przy tym samych. Westchnął głęboko. Od czego by tu zacząć? Od tego, co najważniejsze. Albo najciekawsze dla Rue.
- Podpalaczami raczej nie mamy się po co martwić - trzy dni temu złapano pozostałą grupę. Okazało się, że swoje główne siedziby mieli w czterech innych miejscach, a przynajmniej tyle udało się z nich wyciągnąć. I jak się okazało, czterech z nich to cyrkowcy. Trochę zabawne, nie wyglądali na takich, którzy lubią zadowalać innych. Policja rzecz jasna nadal siedzi nad tą sprawą, ale wiele powiedzieć nie chcą. W każdym razie nie nam, gdyż to już "nie nasza sprawa". Idioci... W każdym razie wiele nie straciłaś. Pik zaglądał od czasu do czasu, by sprawdzić, co u ciebie i przy okazji podpytać lekarzy, jak cała sytuacja wygląda. W cyrku panuje istny chaos, odbudowują namioty i zajmują się stratami, które swoją drogą wyniosły trzy namioty i jedną trzecią akcesoriów do ćwiczeń oraz występów. Swoją drogą twoje obręcze chyba przetrwały, przynajmniej tyle zrozumiałem. Odwiedziły cię jeszcze dwie osoby. Nie znam żadnej z nich, chyba nie z cyrku. Hah, teraz najlepsze, jeden z doktorów chyba się w tobie zabujał. Non stop przychodzi "sprawdzić" twój stan, jak to on nazywa, chociaż przez parę swoich wolnych minut siedzi na krześle i się na ciebie gapi. Uroczo.- zaśmiał się, przypominając sobie wysokiego łysola w okularach siedzącego obok łóżka szpitalnego.
- Cóż, najwidoczniej nawet w takim stanie wyglądam zabójczo.- stwierdziła ze zgryźliwym śmiechem, jednak Akuma ograniczył się do prostego "jasne", zamiast wymawiać istne poematy wrednych uwag dotyczących jej osoby.- Chyba serio powinnaś odpocząć. Im szybciej zregenerujesz siły, tym szybciej stąd wyjdziesz. Chociaż, przyznaj, ten doktorek cię kusi i tak prędko to ty wyjść nie chcesz.- Teraz to ona ograniczyła się do przewrócenia oczyma. Nie był pewien, czy było to spowodowane jego matkowaniem, uwagą dotyczącą doktorka, czy też obu na raz.
- Nie trzeba ci aby rosołku? Jedzenie tutaj bywa mdłe- stwierdził, z przesadną słodkością i troskliwością w głosie.
- Nie, dzięki, mamo.- odpowiedziała, szybko podłapując ironię. Westchnął cicho.
- Jak szybko chcesz stąd wyjść? postaram się coś załatwić, ale wiele nie zdziałam. Ty w tym czasie spróbuj zasnąć lub chociażby trochę odpocząć.- Westchnął, kierując się w stronę drzwi. Napotykając jej spojrzenie, zaśmiał się cicho.- Serio się pytam.
- Jak najszybciej, dzięki.- właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał.
<Rue?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz