Odczekał moment, aż doktor nie wyjdzie, zostawiając ich przy tym samych. Westchnął głęboko. Od czego by tu zacząć? Od tego, co najważniejsze. Albo najciekawsze dla Rue.
- Podpalaczami raczej nie mamy się po co martwić - trzy dni temu złapano pozostałą grupę. Okazało się, że swoje główne siedziby mieli w czterech innych miejscach, a przynajmniej tyle udało się z nich wyciągnąć. I jak się okazało, czterech z nich to cyrkowcy. Trochę zabawne, nie wyglądali na takich, którzy lubią zadowalać innych. Policja rzecz jasna nadal siedzi nad tą sprawą, ale wiele powiedzieć nie chcą. W każdym razie nie nam, gdyż to już "nie nasza sprawa". Idioci... W każdym razie wiele nie straciłaś. Pik zaglądał od czasu do czasu, by sprawdzić, co u ciebie i przy okazji podpytać lekarzy, jak cała sytuacja wygląda. W cyrku panuje istny chaos, odbudowują namioty i zajmują się stratami, które swoją drogą wyniosły trzy namioty i jedną trzecią akcesoriów do ćwiczeń oraz występów. Swoją drogą twoje obręcze chyba przetrwały, przynajmniej tyle zrozumiałem. Odwiedziły cię jeszcze dwie osoby. Nie znam żadnej z nich, chyba nie z cyrku. Hah, teraz najlepsze, jeden z doktorów chyba się w tobie zabujał. Non stop przychodzi "sprawdzić" twój stan, jak to on nazywa, chociaż przez parę swoich wolnych minut siedzi na krześle i się na ciebie gapi. Uroczo.- zaśmiał się, przypominając sobie wysokiego łysola w okularach siedzącego obok łóżka szpitalnego.
- Cóż, najwidoczniej nawet w takim stanie wyglądam zabójczo.- stwierdziła ze zgryźliwym śmiechem, jednak Akuma ograniczył się do prostego "jasne", zamiast wymawiać istne poematy wrednych uwag dotyczących jej osoby.- Chyba serio powinnaś odpocząć. Im szybciej zregenerujesz siły, tym szybciej stąd wyjdziesz. Chociaż, przyznaj, ten doktorek cię kusi i tak prędko to ty wyjść nie chcesz.- Teraz to ona ograniczyła się do przewrócenia oczyma. Nie był pewien, czy było to spowodowane jego matkowaniem, uwagą dotyczącą doktorka, czy też obu na raz.
- Nie trzeba ci aby rosołku? Jedzenie tutaj bywa mdłe- stwierdził, z przesadną słodkością i troskliwością w głosie.
- Nie, dzięki, mamo.- odpowiedziała, szybko podłapując ironię. Westchnął cicho.
- Jak szybko chcesz stąd wyjść? postaram się coś załatwić, ale wiele nie zdziałam. Ty w tym czasie spróbuj zasnąć lub chociażby trochę odpocząć.- Westchnął, kierując się w stronę drzwi. Napotykając jej spojrzenie, zaśmiał się cicho.- Serio się pytam.
- Jak najszybciej, dzięki.- właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał.
- Podpalaczami raczej nie mamy się po co martwić - trzy dni temu złapano pozostałą grupę. Okazało się, że swoje główne siedziby mieli w czterech innych miejscach, a przynajmniej tyle udało się z nich wyciągnąć. I jak się okazało, czterech z nich to cyrkowcy. Trochę zabawne, nie wyglądali na takich, którzy lubią zadowalać innych. Policja rzecz jasna nadal siedzi nad tą sprawą, ale wiele powiedzieć nie chcą. W każdym razie nie nam, gdyż to już "nie nasza sprawa". Idioci... W każdym razie wiele nie straciłaś. Pik zaglądał od czasu do czasu, by sprawdzić, co u ciebie i przy okazji podpytać lekarzy, jak cała sytuacja wygląda. W cyrku panuje istny chaos, odbudowują namioty i zajmują się stratami, które swoją drogą wyniosły trzy namioty i jedną trzecią akcesoriów do ćwiczeń oraz występów. Swoją drogą twoje obręcze chyba przetrwały, przynajmniej tyle zrozumiałem. Odwiedziły cię jeszcze dwie osoby. Nie znam żadnej z nich, chyba nie z cyrku. Hah, teraz najlepsze, jeden z doktorów chyba się w tobie zabujał. Non stop przychodzi "sprawdzić" twój stan, jak to on nazywa, chociaż przez parę swoich wolnych minut siedzi na krześle i się na ciebie gapi. Uroczo.- zaśmiał się, przypominając sobie wysokiego łysola w okularach siedzącego obok łóżka szpitalnego.
- Cóż, najwidoczniej nawet w takim stanie wyglądam zabójczo.- stwierdziła ze zgryźliwym śmiechem, jednak Akuma ograniczył się do prostego "jasne", zamiast wymawiać istne poematy wrednych uwag dotyczących jej osoby.- Chyba serio powinnaś odpocząć. Im szybciej zregenerujesz siły, tym szybciej stąd wyjdziesz. Chociaż, przyznaj, ten doktorek cię kusi i tak prędko to ty wyjść nie chcesz.- Teraz to ona ograniczyła się do przewrócenia oczyma. Nie był pewien, czy było to spowodowane jego matkowaniem, uwagą dotyczącą doktorka, czy też obu na raz.
- Nie trzeba ci aby rosołku? Jedzenie tutaj bywa mdłe- stwierdził, z przesadną słodkością i troskliwością w głosie.
- Nie, dzięki, mamo.- odpowiedziała, szybko podłapując ironię. Westchnął cicho.
- Jak szybko chcesz stąd wyjść? postaram się coś załatwić, ale wiele nie zdziałam. Ty w tym czasie spróbuj zasnąć lub chociażby trochę odpocząć.- Westchnął, kierując się w stronę drzwi. Napotykając jej spojrzenie, zaśmiał się cicho.- Serio się pytam.
- Jak najszybciej, dzięki.- właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz