Zdziwił się, że po ich ostatnim spotkaniu po bodajże trzech dniach Szakal po prostu przychodzi i oferuję mu kawę na śniadanie. Do tego jakby nigdy nic, mówi że już podjęła decyzję o zostaniu w cyrku. Czuł się nadal winny za tą całą aferę na temat podróży dziewczyny. Nie był pewien, jak powinien się teraz zachować. Postanowił, że normalnie, bo co innego mógłby niby zrobić? Jeszcze raz przeprosić? Przecież sama powiedziała, że nie chce już słyszeć kolejnych przeprosin. Zamiast tego zaczął się zastanawiać nad tym, gdzie mogliby się udać. Dopiero teraz sobie ustanowił, że ani razu nie wyszedł nigdzie z Szakalem poza cyrk. Las? Góry? Miasto? Jakieś nieznane miejsce? Zwykły spacer? Kawiarnia? Nie, ta ostatnia opcja zdecydowanie odpada. Przecież ona już potrafi zrobić sobie wyborną kawę. Góry? Jak na razie wolałby się dać posiekać, niż wejść na jakąkolwiek. Las? Nie, sam nie wiedział dlaczego. A więc miasto. Kino? Zbyt mało ruchu, pozostanie jako zapasowe. Wyprowadzenie psów ze schroniska? To także zapasowe, bo nie wie, gdzie jest jakieś schronisko. Nie chciał się jej o takowe pytać, wolał pierw dokładnie przemyśleć miejsce, w które mieli się udać. ZOO? Fajny pomysł. Albo jakiś park rozrywki?
- Co powiesz na ZOO? Nie mam lepszego pomysłu. W drodze najwyżej się coś lepszego wymyśli - zaproponował, gdy zdołał otworzyć zaspane usta. Która w ogóle jest godzina?
- Jak dla mnie brzmi super - zgodziła się szybko. Cóż najwyraźniej albo musi lubić zwierzęta, albo wisi jej to, gdzie pójdą. Ale to wszystko okaże się po wyjściu z cyrku.- Jeśli nie wypali zawsze możemy pójść na lody i zwyczajnie posiedzieć na ławce w parku. Albo pospacerować po mieście - zaproponowała, a on pokiwał głową na zgodę. Taki obrót spraw mu pasował, chociaż miał nadzieję, że jego pomysł będzie jednak udany.
- Okay, daj mi dziesięć minut. Wypiłem, tyle powinno mi zająć zwleczenie się z łóżka i ubranie czegoś świeższego niż to, co aktualnie noszę - oznajmił, chcąc dać do zrozumienia, iż porannym ptaszkiem to on nie jest.
Tak jak podejrzewał, samo wstanie z łóżka zajęło mu prawie dziesięć minut. Podczas gdy on się przebierał i skoczył jeszcze do toalety, Szakal zabrała najpotrzebniejsze rzeczy ze swojego namiotu i wróciła. On również coś zabrał ( rzecz jasna wszystko zawierał plecak). Następnie oboje skierowali się w stronę miasta, gotowi na spotkanie ze zwierzętami.
< Szakal? Weny brak ;( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz