2 mar 2017

Nymph CD Naamio

Spotkał swój swego. Chłopak nie wiedział dokładnie dlaczego dziewczyna nagle zaczęła się tak do niego kleić, ale sprawiło mu to nawet niejaką przyjemność. Prawdopodobnie podobał jej się od samego początku i krótka prezentacja na trapezie przeważyła szalę. Chociaż z tym całowaniem mogła dać sobie spokój, połowa jej gestów była niezgrabna i niepotrzebna. Znali się przecież ledwie parę godzin, o wiele za krótko by od razu stwierdzać, że "Nymph jest wyjątkowy", nawet, jeśli to prawda. Nie posmakowała nadto jego charakteru. Ale cóż poradzisz, może czarnowłosa jest naprawdę spostrzegawcza, czy też potrafi patrzeć w przyszłość?
Tak czy siak, mężczyzna został pozostawiony sam sobie na arenie. Dziewczyna oddaliła się krocząc z gracją, zostawiając mu do przetrawienia podejrzaną propozycję. Wpaść do namiotu, powiadasz? Nie podała nawet kiedy, lecz machnął na to ręką. Ruszał już w kierunku wyjścia, kiedy przypomniał sobie o tym, że nadal jest w stroju gimnastycznym. Stwierdził, że skoro nadarza się okazja, to poćwiczy jeszcze parę godzin. Przeciągnął się i udał na matę, by popróbować parę łamiących kręgosłup póz. Wyobrażał sobie przy tym, że oglądają go tłumy. Z zamkniętymi oczyma wyginał się, wczuwając w każdy ruch jego ciała. Niemal potrafił usłyszeć westchnięcia przerażonego ludu, przyglądającego się jak czyni rzeczy, które wywołałyby u normalnego człowieka dotkliwy ból.
Spędził tak półtora godziny, aż w końcu padł na matę. Potrzebował jakiegoś zimnego napoju, natychmiast. Niestety nie miał na kogo pstryknąć palcami. Paru innych cyrkowców też przyszło się rozerwać. Zaledwie garstka, gdyż reszta znalazła prawdopodobnie zajęcie w łaźni czy też wybrało się do miasteczka Bedord. Błękitnowłosy stwierdził, że już pora udać się w odwiedziny do Naamio.
Ciekaw był, cze faktycznie ma zamiar rozmawiać o występie, czy też ma ochotę na mały... występ w łóżku? No bo kto zaprasza do siebie mężczyznę, czyniąc przedtem tak jednoznaczne ruchy?
===
Minęło kolejne trzydzieści minut, które upłynęły ruskowi na prysznicu i zmianie ubrania.
Na dworze panował już półmrok, w powietrzu unosiła się mleczna mgła. Światła latarni rozświetlały ją na intensywny żółty kolor, wprawiając Mishę w przyjemny nastrój. Kochał zimowe noce całym zlodowaciałym serduszkiem. Chrupki lód pękał pod jego butami, gdy prężnie kroczył między namiotami, otulony ciepłym płaszczem. Zimno odnajdywało jakoś przejścia między zwojami srebrnego szala i drażniło delikatną skórę szyi. Akrobata zbliżył do dziewiątego namiotu, i tu się zmieszał, lecz tylko na sekundę. Zapukał w skostniały, napięty materiał, który wydał z siebie głuchy dźwięk. Normalnie wszedłby bez zaproszenia, przy akompaniamencie fanfar i burzy konfetti, jednak nie był pewien czy wypada, przy tak słabej więzi jaką dzieli z dziewczyną. A raczej jej brakiem.
Wkroczył do przytulnego środka, jednak zaskoczył go ciemny i ponury wystrój. Dziewczyna wiele pozmieniała, jak widać. Jednak nie przyszedł tu by podziwiać gust czarnowłosej, lecz z tego co wie by rozmawiać o ich wspólnym występie. Młoda kobieta szybko zamknęła za nim wejście i usiadła niezbyt zgrabnie na łóżku. Wszystko robiła bardzo szybko.
-Rozgość się. - Powiedziała promiennie. W jej głosie nie było śladu tonu, którym szeptała mu do ucha jakiś czas temu.
Rosjanin rozejrzał się i usiadł na niskim stołku. Nie było tu gdzie indziej usiąść, no chyba, że ktoś ma tak niskie standardy by siadać na podłodze. Założył nogę na nogę i spojrzał na dziewczynę spod rzęs. Włosy spoczywały luźno na jej ramionach, szarpała brzeg rękawiczki.
-Coś cię trapi? - Zapytał słodko. Ten cały pośpiech i gesty Naamio zdawały się nerwowe. - Stres przed występem?
Skinął parę razy głową, potakując samemu sobie.
-Całkiem cię rozumiem, moja droga. Kiedy byłem początkujący, również czułem tremę. - Specjalnie użył słowa "początkujący", choć wiedział, że Naamio nie była żółtodziobem w swej branży. Z tego co pamiętał, także należała do pierwszej grupy. Ciekaw był, czy się rozjuszy. Jednak ona, jak na damę przystało, udała, że tego nie usłyszała i powstrzymała się od zjadliwej uwagi.
-Po prostu nie jestem pewna, czy się zgramy. Chociaż nasz występ na pewno będzie olśniewający! Tylko jak już pewnie się domyślasz, musimy omówić to i owo. - Złączyła ze sobą palce dłoni.
Mężczyzna przechylił głowę na bok.
-Ja natomiast jestem pewien, że się nie zgramy. - Zaprzeczył, jednak ton jego głosu nadal nie zbaczał z poprzedniego tropu, brzmiąc jak śpiew skowronków w pogodny dzień. Uśmiechnął się zniewalająco. - Nie pasujemy do siebie, moja miła. Za wysokie progi na twoje nogi, jak sądzę. Raczej mi nie dorównasz. Ale jeżeli włożysz cały wysiłek w swoje ćwiczenia... możliwe, że ci się uda! - Stwierdził zachęcająco. Odchrząknął. - Ale nie jesteśmy tu po to, by rozmawiać o tym, co nie nastąpi. Otóż, to występ nastąpi, i to jest pewne. Więc zacznijmy rozplanowywać układ. Co ty na to, miła?
Dziewczyna długo nie odpowiadała. Stwierdziła chyba jednak, że Misha po prostu już taki jest i tylko odetchnęła. Kolejną minutę zajęło jej zebranie myśli.
-Tak jest, prawda. Więc, na konkursowe wystąpienie każdy ma z... dwadzieścia minut?
-To dosyć krótko. - Stwierdził. - Za krótko. Dobra, zróbmy tak i oszczędźmy sobie zachodu: Każdy zacznie oddzielnie. Moje wystąpienie zajmie... piętnaście minut, a ty możesz zaskarbić sobie pozostałe pięć. Co ty na to?
Najwyraźniej dziewczynie nie uśmiechała się taka opcja.
-Jesteś nie do wytrzymania. To ma być praca zespołowa, pamiętasz? Wiesz w ogóle na czym polega duet? - Zmarszczyła brwi i zacisnęła dłonie na brzegu łóżka, jednak zaraz się rozluźniła.
-Da. Jasne, że wiem. Jednak nie oszukujmy się: Nie równasz się ze mną. - Klasnął bezgłośnie, bowiem dźwięk zagłuszyła skóra rękawiczek. - Jestem świetny, a ty raczej mniej. Nie zgramy się. Nasze ciała astralne ze sobą nie kolaborują, czuję to. Czaisz? Naprawdę, nie uśmiecha mi się ta cała durna kompetycja, jest dla nizin społecznych, nie dla gwiazd, takich jak ja. Marnuję się tu! - Teatralnie przyłożył wierzch dłoni do czoła. Podniósł się ze stołka gwałtownie, sprawiając, że mebelek upadł z cichym tąpnięciem na ziemię. - Jestem gotów wyjść w tej chwili. Rezygnuję. Marnuję tu swój czas.

<Naamio?> Dalej już nie mogę pisać, 
pozostawiam to w twoich łapkach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz