Potem to już tylko był kontakt z twardą ziemią, chyba, że ktoś mnie złapał. Nie mam pojęcia, przestałam kontaktować podczas lotu. Nawet jeśli uderzyłam o ziemię, to nic nie poczułam. Najwyżej gdy się obudzę, zacznę odczuwać nieprzyjemny ból, zapewne gdzieś z tyłu głowy.
~~~
Biegnę ile sił w nogach, mając nadzieję, że zgubili mnie. Że są daleko w tyle, a ja przeskakuje przez wielki mur, na który nie mam pojęcia jak się wspięłam. Zeskakuje i pierwszy raz nie odczuwam strachu, gdzie wyląduje, ponieważ na dole nic nie ma. Znowu pustka, ciemność, która ogarnęła miasto, spowiła wszystko i wszystkich, oprócz mnie. Lecę przez parę sekund, aż w końcu ląduje na piasku. A raczej w ruchowych piaskach. Aby się wydostać, chwytam się liny, która zwisa z czarnego nieba i ciągnę. Nic się nie dzieje, aż w końcu lina sama zaczyna się ciągnąć ku górze. Wydostaje się i nie mogę się puścić. Dalej lecę w górę, jakbym chciała dotrzeć do gwiazd. A w rzeczywistości ktoś mnie ciągnie, ale kto? Nie wiem. Nagle lina się zrywa, a ja zaczynam spadać, aż ląduje w wodzie. Nie mogę płynąc, czuję, jak coś mnie ciągnie w dół, a moje powietrze w płucach powoli się kończy. Wypuszczam resztę, gdy próbuj krzyczeć. Ale zamiast tego tylko bąbelki zaczynają ulatywać ku górze, a potwór otwiera paszczę i zagryza ją na moim ciele.
~~~
Obudziłam się na czymś miękkim. Wszystko było tak nieskazitelnie białe, że aż przerażające. Takie białe pomieszczenia zawsze kojarzyły mi się z psychiatrykami. Czy w takim miejscu wylądowałam? Prawie. Gdy podniosłam głowę, okazało się, że leżałam w łóżku szpitalnym. Nic mnie nie bolało, oprócz ramienia, które było zabandażowane nowym materiałem, tak samo białym jak wszystko inne.
<Akuma? Było trzeba coś zrobić z tą kulka>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz