Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, Lottie już leżała na ziemi. To działo się zbyt szybko; nawet nie zdążyłem wejść na gałąź, kiedy dziewczyna machała nogami patrząc w dół i nagle zleciała razem ze złamaną gałęzią, obijając się chyba po drodze o jeszcze jedną. Cud, że wylądowała na trawie, a nie na kamieniach, nawet, jeśli zieleń dużo nie dała. Szybko zeskoczyłem z drzewa i kucnąłem przy niej. Sprawdziłem jej świadomość poprzez lekkie poruszanie jej, trzymając ją za ramiona. Niestety nie wykazywała żadnych oznak życia i gdyby nie to, że oddychała, a jej serce biło, chyba bym musiał użyć magii, czego nie chcę. Już pominę fakt, że chcę zostać tajemnicą. Pierwsze co mi przyszło w tej chwili na myśl, to pozycja boczna i wezwanie pomocy – w końcu tak mnie uczono. Ale gdy stwierdziłem, że znam ja i takie zamieszanie było by nie potrzebne, wsadziłem jedną rękę pod jej głowę, a drugą pod kolana, po czym delikatnie ją podniosłem. Nie miałem przecież pewności, że Lottie sobie niczego nie złamała. Spadając z drzewa jeden może złamać kark, a drugi może nazbierać parę niegroźnych siniaków. Była trochę ciężka, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Musiałem ją zanieść do namiotu, aby tam doszła do siebie. Droga była dosyć długa, ale nie miałem zamiaru używać skrzydeł. Nie mam pojęcia ile szedłem, ale gdy tylko zobaczyłem światło wiedziałem, ze jestem już blisko.
Położyłem ją na materacu i przykryłem kołdrą. Sam za to odetchnąłem.
– Lekka to nie jesteś – zaśmiałem się patrząc na jej twarzyczkę, po czym wstałem i poszedłem do Pika, który stał na zewnątrz. Zobaczył mnie gdy wchodziłem na teren cyrku.
– To mów, co się stało – mniej więcej wytłumaczyłem mu całą sytuację rozpoczynając od wejścia do domku w drzewie, zahaczając o upadek, a kończąc na przyniesieniu jej tutaj. Pokiwał pomału głową dając mi znać, że wszystko rozumie. – Może lepiej ją popilnuj, tak na wypadek – powiedział.
– Wiem, taki miałem zamiar – uśmiechnąłem się lekko, prawie nie widocznie i wszedłem do namiotu. Dziewczyna w dalszym ciągu leżała na materacu nie ruszając się. Gdyby nie klatka piersiowa, która się unosiła i opadała pomyślałbym, że nie żyje.
Nie myślałem, że szybko się obudzi, dlatego też usiadłem obok niej i pomału przysypiałem. Na początku oglądałem jej parę rysunków, które znalazłem przypadkiem (czyt. grzebałem w jej rzeczach i znalazłem rysunki). Gdy je odłożyłem z powrotem na miejsce, jakby nic się nie stało, poczułem się senny. Nie myśląc dłużej położyłem się obok dziewczyny i zasnąłem nie zabierając jej kołdry.
< Lottie? Nie spodziewałaś się xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz