- Rue...? - wybełkotał tak cicho, że sam tego nie dosłyszał. Właściwie, to powiedział to nieumyślnie, myśląc o niej. Właściwie, to jakaś konkretna myśl pojawiała się u niego co parę sekund. Nie potrafił się skupić. Poczuł muśnięcie na twarzy. Albo mu się to wydawało? Potem nastąpiła ciemność, pozostał sam ze sobą, ale chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
~~~
Obudził się. A może już wcześniej nie spał? W każdym razie, teraz dopiero otworzył oczy. Zaraz jednak je zmrużył - wszędzie panowała oślepiająca biel oraz niezwykłą jasność, która mocno raziła go w oczy. Przez niemalże całkowicie zamknięte powieki mógł dostrzec... szpitalne łóżko? Tak, leżał na nim. Ale dlaczego? Nie miał bladego pojęcia. Nie wiedział też, dlaczego, do cholery, przypięty jest do tylu... przedmiotów?! Potrafił odróżnić tylko jeden z nich - kroplówka. Nad nim jednak coś pikało. Po chwili jednak też to rozpoznał. Aparatura? Tak. Cholerna, medyczna aparatura. Skoro go do tego podpięto, to czy myślano, że umiera? Nie był pewien... Do tego dwa przedmioty - coś przypominające drukarkę oraz mikrofalę. Bladego pojęcia nie miał, do czego to służy, ale miał ochotę rozwalić to kijem bejsbolowym. Swoim kochanym kijem. Spojrzał w prawo. I ujrzał tam leżącą dziewczynę. Czyli nie jest sam w pomieszczeniu. Zaraz... czy to była... Rue? Miał ochotę wypowiedzieć to na głos, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. O co chodziło? Nie wiedział, dlaczego tak jest. Wkrótce jednak pojął- na jego twarzy znajdowało się coś, co przypominało maskę tlenową. A może w istocie nią było? Nie był pewien. Od razu zaczął jednak próbować ściągnąć urządzenie. Musiał się dowiedzieć, czy u niej wszystko okay. W umyśle kotłowało mu się milion pytań. Dlaczego tu się znajduje? I dlaczego ona się tutaj znajduje?! Czy wszystko u niej okay? Czy to coś poważnego? Dlaczego tutaj są? Co się stało? Nie mógł sobie nic przypomnieć. Kompletnie nic. Ręce miał ciężkie jak ołów, do tego odrętwiałe i nie mógł nimi swobodnie poruszać. Po paru sekundach zmagań nic się nie wydarzyło, przedmiot nadal tkwił tam, gdzie poprzednio. Zaczął szarpać za niego, aż w końcu mu się to udało.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz