Dziewczyna zgodziła się mi pomóc za co byłam jej bardzo wdzięczna. Powiedziałam jej dlaczego nie mogę sama wyczyścić kopyt i chyba był to zły pomysł ze względu na to, że dziewczyna była lekarzem. Chciałam uniknąć lekarza, a był on tuż obok mnie. Dzisiejszy dzień nie należał do tych szczęśliwych czy zwykłych, był pechowy i to jeszcze jak bardzo. Chciałam się jakoś wykręcić, ale nie udało mi się.
- A, i ostrzegam. Jestem tutaj dopiero od dzisiaj i nie jestem pewna, czy od razu trafimy do mojego namiotu - uśmiechnęła się dziewczyna, wychodząc z boksu.
- Nic nie szkodzi, mam dużo czasu, więc możemy spędzić tyle ile będzie to potrzebne. Oczywiście znam drogę do namiotów w których mieszkają pracownicy, ale który to twój to już będziesz musiała się niestety sama domyślić, ja nie pomogę - uśmiechnęłam się niepewnie, gdy zobaczyłam jak w naszą stronę zbliża się Pik z obstawą. Obstawą miałam na myśli Dague, Black'a i Night’a.
- Znam skrót do namiotów więc chodź ze mna. - powiedziałam trochę zdenerwowana. Wzięłam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą. Poszłam tak szybko jak tylko mogłam, aby uciec przed nimi, ale nie udało mi się. Nie wiem jakim sposobem, ale Dague znalazł się przede mną.
- Smiley nigdzie nie pójdziesz dalej! - uniósł głos z lekkim uśmiechem.
- Ale o co ci chodzi Dague? - spytałam już zezłoszczona n niego.
- Dlaczego naszą księżniczka nas nigdy nie słucha - powiedział zrezygnowanym głosem Black.
- O co wam chodzi chłopaki!? Ja nic nie zrobiłam, więc dajcie mi już spokój! - tupnęłam, aż noga, ale to był zły pomysł. I to tak zły, że w oczach prawie mi łzy stanęły. - Smiley dlaczego uczyłaś się nowego układu, którego nie powinnaś. Jesteś jeszcze nie przygotowana, aby go wykonać. - zaczął Pik. - W dodatku wykradłaś mi ten układ z mojego namiotu - spojrzałam się na niego.
- Skąd wiesz, że to ja byłam? - chciałam się jakoś wywinąć, ale zostałyśmy otoczone że wszystkich stron.
- Z boksu zniknął dzisiaj Szkarłat i nie ćwiczyłam w namiocie tylko na zewnątrz, widziałem ciebie jak ratowałaś Vulnere i prawie popłakałaś się, ze względu na ból. No i to jak chodzisz. Wystarczyło wszystko dodać. Ale wciąż się zastanawiam jak to zrobiłaś, że wykradłaś mi ten układ? - spojrzał się trochę zezłoszczonym głosem.
- No dobra to byłam ja. Wczoraj jak ciebie odwiedziłam nie miałeś czasu i nie zwróciłeś nawet na mnie uwagi. Byłam zła, więc wzięłam pierwsza lepsza kartkę, która była zwinięta w rulon. Nie sądziłam, że to jest układ przeznaczony dla osób, które robią akurat co ja. Byłam zbyt ciekawa i go otworzyłam. Zapamiętałam wszystko na pamięć w godzinę no i na następny dzień czyli dzisiaj chciałam go wypróbować. Spadłam ze Szkarłata bo zaczęło padać no i on zwolnił, ale to nie jego wina. To wszystko dlatego, że byłam nie ostrożna. - wytłumaczyłam się Pik'owi. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moich plecach. To lekkie dotknięcie mnie strasznie bolało tak, że mnie aż dreszcze przeszły.
- Musisz iść do lekarza! - usłyszałam głos Night’a.
- Właśnie miałam taki zamiar co nie Vulnere? - spojrzałam się na dziewczynę, a ona przykiwneła z początku głowa.
- T-tak to prawda. Właśnie chciałyśmy iść do mojego namiotu, aby patrzeć rany - chłopcy spojrzeliśmy się na nas.
- To odprowadzimy was do namiotu Vulnere. Na szczęście wiem, gdzie jest jej namiot - uśmiechnął się Pik.
Szłyśmy jakbyśmy zostały prowadzone do więzienia, przynajmniej mi się tak wydawało. Pik i Dague z przodu, a za nami bliźniaki.
- Wybacz Vulnere za problem, ale oni już tak mają. Są po prostu zbyt nadopiekuńczy i nic więcej - powiedziałam cicho, tyło tak aby dziewczyna to usłyszała. Doszliśmy do jej namiotu. Cała czwórka została na dworze, a ja weszłam tylko z Vulnere do środka.
- Zdejmij swoją bluzkę. Mam może ci pomóc? - pokiwałam głową przecząco, że nie potrzebuje jej pomocy. Wreszcie mogłam podnosić normalnie ręce z tym, że sprawiało mi tylko ból. Zdjęłam koszulkę, sykając przy tym z bólu.
- To jaki werdykt lekarzu? - zaśmiałam się. Wreszcie nie mogło być tak źle, jakby się mogło wydawać. - Nie zwracaj uwagi na te blizny. Narobiłam się ich przed tym jak dołączyłam do cyrku - nie chciałam, żeby dziewczyna pomyślała, że mnie tutaj torturowali czy coś.
- A, i ostrzegam. Jestem tutaj dopiero od dzisiaj i nie jestem pewna, czy od razu trafimy do mojego namiotu - uśmiechnęła się dziewczyna, wychodząc z boksu.
- Nic nie szkodzi, mam dużo czasu, więc możemy spędzić tyle ile będzie to potrzebne. Oczywiście znam drogę do namiotów w których mieszkają pracownicy, ale który to twój to już będziesz musiała się niestety sama domyślić, ja nie pomogę - uśmiechnęłam się niepewnie, gdy zobaczyłam jak w naszą stronę zbliża się Pik z obstawą. Obstawą miałam na myśli Dague, Black'a i Night’a.
- Znam skrót do namiotów więc chodź ze mna. - powiedziałam trochę zdenerwowana. Wzięłam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą. Poszłam tak szybko jak tylko mogłam, aby uciec przed nimi, ale nie udało mi się. Nie wiem jakim sposobem, ale Dague znalazł się przede mną.
- Smiley nigdzie nie pójdziesz dalej! - uniósł głos z lekkim uśmiechem.
- Ale o co ci chodzi Dague? - spytałam już zezłoszczona n niego.
- Dlaczego naszą księżniczka nas nigdy nie słucha - powiedział zrezygnowanym głosem Black.
- O co wam chodzi chłopaki!? Ja nic nie zrobiłam, więc dajcie mi już spokój! - tupnęłam, aż noga, ale to był zły pomysł. I to tak zły, że w oczach prawie mi łzy stanęły. - Smiley dlaczego uczyłaś się nowego układu, którego nie powinnaś. Jesteś jeszcze nie przygotowana, aby go wykonać. - zaczął Pik. - W dodatku wykradłaś mi ten układ z mojego namiotu - spojrzałam się na niego.
- Skąd wiesz, że to ja byłam? - chciałam się jakoś wywinąć, ale zostałyśmy otoczone że wszystkich stron.
- Z boksu zniknął dzisiaj Szkarłat i nie ćwiczyłam w namiocie tylko na zewnątrz, widziałem ciebie jak ratowałaś Vulnere i prawie popłakałaś się, ze względu na ból. No i to jak chodzisz. Wystarczyło wszystko dodać. Ale wciąż się zastanawiam jak to zrobiłaś, że wykradłaś mi ten układ? - spojrzał się trochę zezłoszczonym głosem.
- No dobra to byłam ja. Wczoraj jak ciebie odwiedziłam nie miałeś czasu i nie zwróciłeś nawet na mnie uwagi. Byłam zła, więc wzięłam pierwsza lepsza kartkę, która była zwinięta w rulon. Nie sądziłam, że to jest układ przeznaczony dla osób, które robią akurat co ja. Byłam zbyt ciekawa i go otworzyłam. Zapamiętałam wszystko na pamięć w godzinę no i na następny dzień czyli dzisiaj chciałam go wypróbować. Spadłam ze Szkarłata bo zaczęło padać no i on zwolnił, ale to nie jego wina. To wszystko dlatego, że byłam nie ostrożna. - wytłumaczyłam się Pik'owi. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moich plecach. To lekkie dotknięcie mnie strasznie bolało tak, że mnie aż dreszcze przeszły.
- Musisz iść do lekarza! - usłyszałam głos Night’a.
- Właśnie miałam taki zamiar co nie Vulnere? - spojrzałam się na dziewczynę, a ona przykiwneła z początku głowa.
- T-tak to prawda. Właśnie chciałyśmy iść do mojego namiotu, aby patrzeć rany - chłopcy spojrzeliśmy się na nas.
- To odprowadzimy was do namiotu Vulnere. Na szczęście wiem, gdzie jest jej namiot - uśmiechnął się Pik.
Szłyśmy jakbyśmy zostały prowadzone do więzienia, przynajmniej mi się tak wydawało. Pik i Dague z przodu, a za nami bliźniaki.
- Wybacz Vulnere za problem, ale oni już tak mają. Są po prostu zbyt nadopiekuńczy i nic więcej - powiedziałam cicho, tyło tak aby dziewczyna to usłyszała. Doszliśmy do jej namiotu. Cała czwórka została na dworze, a ja weszłam tylko z Vulnere do środka.
- Zdejmij swoją bluzkę. Mam może ci pomóc? - pokiwałam głową przecząco, że nie potrzebuje jej pomocy. Wreszcie mogłam podnosić normalnie ręce z tym, że sprawiało mi tylko ból. Zdjęłam koszulkę, sykając przy tym z bólu.
- To jaki werdykt lekarzu? - zaśmiałam się. Wreszcie nie mogło być tak źle, jakby się mogło wydawać. - Nie zwracaj uwagi na te blizny. Narobiłam się ich przed tym jak dołączyłam do cyrku - nie chciałam, żeby dziewczyna pomyślała, że mnie tutaj torturowali czy coś.
<Vulnere?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz