Informacja, że Rue nie zna swojego prawdziwego imienia, na prawdę go zdziwiła. Czy na prawie jazdy ma napisane "Rue"? O ile ma prawo jazdy... Ile ona w ogóle ma lat? Szybko jednak porzucił ten temat i ponownie wrócił do rozmyślania o jej prawdziwej tożsamości. Czy na prawdę nie znała swojego imienia? To było dla niego szokujące. Bo przecież każdy jakieś posiada, prawda? I ona także je miała. Ale czy nie próbowała go sobie przypomnieć? Na jej miejscu właśnie tak by postąpił - przetrzepywał by wszystkie istniejące listy z imionami, by znaleźć swoje. Chyba poczułoby się, że to tak się nazywa...? A może pogodziła się z tym, że jest po postu Rue? Bez konkretów? Na moment zastanowił się, dlaczego sama podjęła rozmowę na ten temat. Może chciała się komuś zwierzyć, bo wcześniej tego nie robiła? Albo go poinformować by nie był zbytnio zaskoczony w nagłych wypadkach? Odpowiedzi było mnóstwo. Mogła też to przecież zrobić tak po prostu, jak to bywa z oddychaniem. Instynktownie wchłaniasz powietrze, nawet nie zdając sobie z tego sprawę. Może po prostu zaczęła rozmowę w taki sposób? Zwyczajnie zaczynając kolejną konwersację? Zaczęła się także zastanawiać nad tym, dlaczego uciekła. Może z powodu tak licznej rodziny nie mieli pieniędzy na wyżycie. Albo źle ją traktowano. Może też chciała zaznać wolności? Ale w wieku siedmiu lat? To trochę nierealne. Ale możliwe. "Nie ważne, czy myślisz że możesz lub że nie możesz. W obu przypadkach masz rację", przypomniał sobie pewien cytat. Przez krótką chwilę miał problem z przypomnieniem sobie, skąd właściwie go zna, ale szybko pojął, że z książki pt. "Agent". Tak, to zdecydowanie dobra powieść.
- Już ci obiecałem, że kupię największy sekator - zaśmiał się na jej wypowiedź ( a może swoją? ), częściowo dlatego, że sytuacja nieco go bawiła, a częściowo dlatego, że nie wiedział, co innego może zrobić. Po wcześniejszym wyznaniu tak nagła, a zarazem naturalna zmiana wątku rozmowy była dla niego lekkim zaskoczeniem, ale starał się tego nie okazywać. Tak niedawno mu powiedziała, że nigdy nie obcinała włosów. Dlaczego więc chciała teraz to zrobić? Uznał wypowiedź za żart, ale ostatecznie wiedział, że niekoniecznie miał to być kawał. Po prostu zwykłe stwierdzenie, w dodatku prawdziwe. Spróbował ją sobie wyobrazić we włosach ściętych na pazia. W jego głowie pojawiła się Rue w hełmie utworzonym z włosów, na co lekko si uśmiechnął. Potem ogoloną, z irokezem, włosami po ramiona, dredami, afro, a nawet łysą ( tak, chodzi tutaj o nagą, mieniącą się w blasku słońca czaszką ).
- Serio ci tak niewygodnie w warkoczu? - spytał. Nie miał bladego pojęcia, jak to jest mieć długie włosy. Chociaż kiedyś, trzeba przyznać, były niemal po jego podbródek, to niemal już nie pamięta tych czasów. Swoje czarne włosy zaczął samodzielnie ścinać za pomocą nowo nabytego noża w wieku około ośmiu lat. Ta, stare, dobre czasy...
- Jest zrobiony wysoko, to często bywa niewygodne - zaśmiała się. - Gdy leżysz góra wbija ci się w głowę. A w sumie to nawet, gdy siedzisz i się opierasz o ścianę - dodała, wymieniając kolejną opcję niekomfortowego ułożenia. W tym samym momencie drzwi się otworzyły, a Akuma już miał rzucić, że dostanie zawału przez ten wiecznie wpadający bez ostrzeżenia personel, gdy ujrzał głowę Toniego wraz z drugim doktorem, jak mu się zdało. Weszli do środka, oczywiście łysol w okularach ostrożniej.
- Przepraszam, że tak na pana naskoczyłem. Hormony bywają niebezpieczne - próbował się wytłumaczyć i jednocześnie przeprosić, ale nie mógł się powstrzymać bez ostatniego zdania wypowiedzianego z udawanym przerażeniem. Oczywiście zrobił to w ten sposób, żeby wszyscy mogli doskonale zrozumie, że nie mówi poważnie. Mimo szorstkiego tonu głosu lekarza, zdobył się na lekki uśmiech.
- Cóż, następnym razem postaraj się opanować te woje hormony - burknął z pogardą. Najwyraźniej wypowiedź chłopaka byłą dla niego żałośnie głupia. Cóż, ale niego w zasadzie też. Nie wierzył, by to były hormony, ani też żadna choroba na tle psychiki. Po prostu emocje, i tyle. - Przyszedłem do ciebie, Rue. Zabierzemy cię na prześwietlenie, ostatnie wyszło bardzo pozytywnie i możliwe, że niedługo będziemy mogli zdjąć ten gips - oznajmił łagodniejszym tonem, ale nadal niespokojnie zerkał w stronę Akumy. Po części go to śmieszyło, a po części czuł się boleśnie odpowiedzialny za swój czyn. Najwyraźniej spodziewał się po nim wszystkiego. Nieco zaskoczyło szarowłosego chłopaka, że jego spokój tak irytował Toniego. Zupełnie, jakby już chciał kolejnego wybuchu agresji i możliwości odseparowania go od swojej ukochanej towarzyszki. Gdy w końcu cała trójka zniknęła z pomieszczenia, pozostał sam ze swoimi myślami i...chyba zasnął.
- Już ci obiecałem, że kupię największy sekator - zaśmiał się na jej wypowiedź ( a może swoją? ), częściowo dlatego, że sytuacja nieco go bawiła, a częściowo dlatego, że nie wiedział, co innego może zrobić. Po wcześniejszym wyznaniu tak nagła, a zarazem naturalna zmiana wątku rozmowy była dla niego lekkim zaskoczeniem, ale starał się tego nie okazywać. Tak niedawno mu powiedziała, że nigdy nie obcinała włosów. Dlaczego więc chciała teraz to zrobić? Uznał wypowiedź za żart, ale ostatecznie wiedział, że niekoniecznie miał to być kawał. Po prostu zwykłe stwierdzenie, w dodatku prawdziwe. Spróbował ją sobie wyobrazić we włosach ściętych na pazia. W jego głowie pojawiła się Rue w hełmie utworzonym z włosów, na co lekko si uśmiechnął. Potem ogoloną, z irokezem, włosami po ramiona, dredami, afro, a nawet łysą ( tak, chodzi tutaj o nagą, mieniącą się w blasku słońca czaszką ).
- Serio ci tak niewygodnie w warkoczu? - spytał. Nie miał bladego pojęcia, jak to jest mieć długie włosy. Chociaż kiedyś, trzeba przyznać, były niemal po jego podbródek, to niemal już nie pamięta tych czasów. Swoje czarne włosy zaczął samodzielnie ścinać za pomocą nowo nabytego noża w wieku około ośmiu lat. Ta, stare, dobre czasy...
- Jest zrobiony wysoko, to często bywa niewygodne - zaśmiała się. - Gdy leżysz góra wbija ci się w głowę. A w sumie to nawet, gdy siedzisz i się opierasz o ścianę - dodała, wymieniając kolejną opcję niekomfortowego ułożenia. W tym samym momencie drzwi się otworzyły, a Akuma już miał rzucić, że dostanie zawału przez ten wiecznie wpadający bez ostrzeżenia personel, gdy ujrzał głowę Toniego wraz z drugim doktorem, jak mu się zdało. Weszli do środka, oczywiście łysol w okularach ostrożniej.
- Przepraszam, że tak na pana naskoczyłem. Hormony bywają niebezpieczne - próbował się wytłumaczyć i jednocześnie przeprosić, ale nie mógł się powstrzymać bez ostatniego zdania wypowiedzianego z udawanym przerażeniem. Oczywiście zrobił to w ten sposób, żeby wszyscy mogli doskonale zrozumie, że nie mówi poważnie. Mimo szorstkiego tonu głosu lekarza, zdobył się na lekki uśmiech.
- Cóż, następnym razem postaraj się opanować te woje hormony - burknął z pogardą. Najwyraźniej wypowiedź chłopaka byłą dla niego żałośnie głupia. Cóż, ale niego w zasadzie też. Nie wierzył, by to były hormony, ani też żadna choroba na tle psychiki. Po prostu emocje, i tyle. - Przyszedłem do ciebie, Rue. Zabierzemy cię na prześwietlenie, ostatnie wyszło bardzo pozytywnie i możliwe, że niedługo będziemy mogli zdjąć ten gips - oznajmił łagodniejszym tonem, ale nadal niespokojnie zerkał w stronę Akumy. Po części go to śmieszyło, a po części czuł się boleśnie odpowiedzialny za swój czyn. Najwyraźniej spodziewał się po nim wszystkiego. Nieco zaskoczyło szarowłosego chłopaka, że jego spokój tak irytował Toniego. Zupełnie, jakby już chciał kolejnego wybuchu agresji i możliwości odseparowania go od swojej ukochanej towarzyszki. Gdy w końcu cała trójka zniknęła z pomieszczenia, pozostał sam ze swoimi myślami i...chyba zasnął.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz