- Ale ładnie pachnie! Musiałaś się nieźle namęczyć, by to przygotować! - zawołała z uznaniem, czując słodkawy zapach babeczek oraz ostry, który okazał się pochodzić od curry w dwóch miskach. W tym samym momencie zauważyła dwa zwierzaki plątające się po pomieszczeniu. Jednego rozpoznała od razu z opisu Smiley - to musiała być Bisca, niewielka suczka, od razu widać, że szczenię. Oraz drugi pupil - z początku wzięła go za psa, ale szybko uświadomiła sobie, że to nie żaden pies. Przecież to lis! Lis polarny! A przynajmniej tak jej się wydawało, bo nigdy nie spotkała zwykłego, białego lisa. Nawet nie byłą pewna, czy takie istnieją.
- Nie mówiłaś, że masz lisa! - ponownie się odezwała, z zachwytem spoglądając na niskie zwierzę, które przycupnęło obok nóg właścicielki.
- Nie było okazji, nazywa się Yuki - uśmiechnęła się i gestem dłoni wskazała na krzesło. Skinieniem głowy Vulnere jej podziękowała, gdy usiadła na wyznaczonym sobie miejscu. Ostatni raz spoglądnęła na obie niewielkie istoty, w tej chwili już obie spoczywające na swoich czterech literach.
- Jesteś pierwszą osobą, z lisem, jaką spotykam. I pierwszą osobą, która umie tak gotować. I piec... - mówiła niezbyt pewna, w jaki sposób co przygotowała. Stół był zastawiony daniem głównym, czyli curry, babeczkami oraz rurkami z kremem. Sięgnęła po widelec i dźgnęła kawałek mięsa, który wsadziła do ust. Poczuła lekkie palenie, jednak szybko ustało, dając jej rozkoszować się wręcz perfekcyjnie przygotowanej potrawie. Ale ostrość w curry, to rzecz normalna. Inaczej ta potrawa straciłaby na swojej atrakcyjności.
- Cóż, bardzo lubię zwierzęta. I miło jest mieć jakieś, które różni się od innych - odezwała się Smiley, połykając jedzenie zaraz po tym. Czyli jest jakaś rzecz, która ich łączy - zwierzęta. Tak, to zdecydowanie wspaniałe istoty. Atakują tylko wtedy, gdy muszą. Co innego z ludźmi - pieniądze, chwała, władza...to wszystko już tak wyprało człowiekowi umysł, że jego myśli są już jednakowe. By wypaść jak najlepiej, nawet kosztem innych.
-Także lubię zwierzęta. Bez obrazy, ale o wiele bardziej niż ludzi. Ale przy tobie miło spędza mi się czas - oznajmiła, siląc się na odepchnięcie swojego chłodnego tonu głosu. Tyle, że nie udało jej się i mimo znaczenia słów, jej wypowiedź zabrzmiała nieco szorstko. Jednak jej towarzyszka zdawała się puścić to mimo uszu i uśmiechnęła się na znak, że również jest jej dobrze w towarzystwie czarnowłosej. "Cóż, ciekawe, ile w tym prawdy" - pomyślała. Trudno było ją polubić A przynajmniej takie miała o sobie zdanie. Ciągle zdawała się odsuwać od ludzi, zamiast przybliżać.
- Och, i przy okazji - bardzo dobre jedzenie. Sama nigdy bym takiego nie zrobiła. Przecież ja nawet ziemniaków ugotować nie potrafię! - zaśmiała się cicho na swoje słowa, idąc w ślad za Smiley.
- Nie mówiłaś, że masz lisa! - ponownie się odezwała, z zachwytem spoglądając na niskie zwierzę, które przycupnęło obok nóg właścicielki.
- Nie było okazji, nazywa się Yuki - uśmiechnęła się i gestem dłoni wskazała na krzesło. Skinieniem głowy Vulnere jej podziękowała, gdy usiadła na wyznaczonym sobie miejscu. Ostatni raz spoglądnęła na obie niewielkie istoty, w tej chwili już obie spoczywające na swoich czterech literach.
- Jesteś pierwszą osobą, z lisem, jaką spotykam. I pierwszą osobą, która umie tak gotować. I piec... - mówiła niezbyt pewna, w jaki sposób co przygotowała. Stół był zastawiony daniem głównym, czyli curry, babeczkami oraz rurkami z kremem. Sięgnęła po widelec i dźgnęła kawałek mięsa, który wsadziła do ust. Poczuła lekkie palenie, jednak szybko ustało, dając jej rozkoszować się wręcz perfekcyjnie przygotowanej potrawie. Ale ostrość w curry, to rzecz normalna. Inaczej ta potrawa straciłaby na swojej atrakcyjności.
- Cóż, bardzo lubię zwierzęta. I miło jest mieć jakieś, które różni się od innych - odezwała się Smiley, połykając jedzenie zaraz po tym. Czyli jest jakaś rzecz, która ich łączy - zwierzęta. Tak, to zdecydowanie wspaniałe istoty. Atakują tylko wtedy, gdy muszą. Co innego z ludźmi - pieniądze, chwała, władza...to wszystko już tak wyprało człowiekowi umysł, że jego myśli są już jednakowe. By wypaść jak najlepiej, nawet kosztem innych.
-Także lubię zwierzęta. Bez obrazy, ale o wiele bardziej niż ludzi. Ale przy tobie miło spędza mi się czas - oznajmiła, siląc się na odepchnięcie swojego chłodnego tonu głosu. Tyle, że nie udało jej się i mimo znaczenia słów, jej wypowiedź zabrzmiała nieco szorstko. Jednak jej towarzyszka zdawała się puścić to mimo uszu i uśmiechnęła się na znak, że również jest jej dobrze w towarzystwie czarnowłosej. "Cóż, ciekawe, ile w tym prawdy" - pomyślała. Trudno było ją polubić A przynajmniej takie miała o sobie zdanie. Ciągle zdawała się odsuwać od ludzi, zamiast przybliżać.
- Och, i przy okazji - bardzo dobre jedzenie. Sama nigdy bym takiego nie zrobiła. Przecież ja nawet ziemniaków ugotować nie potrafię! - zaśmiała się cicho na swoje słowa, idąc w ślad za Smiley.
< Smiley? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz