28 cze 2017

Od Dzieciaka

Minęło niewiele czasu, od kiedy postanowiłem wziąć życie we własne ręce i uciekłem z cyrkiem. Dalej nie umiem się przyzwyczaić do obecności tych wszystkich dziwaków wokół mnie. Jedno jest pewne gdyby moja rodzina nie była by tak wku*wiająca na pewno bym tu nie dołączył. Ale przecież nie musze zostać tu na zawsze. Gdy przyjedziemy do jakiegoś większego miasta od razu uciekam i rozpoczynam swoją karierę . Zresztą z moimi talentami nie ciężko mi będzie znaleźć pracę. Zanim uciekłem, wziąłem z sobą dwie rzeczy. Mój ukochany BMx i wszystkie pieniądze z tajemnej skrytki ojca.
Teraz z cyrkiem zatrzymaliśmy się w nieco większym mieście. Postanowiłem przejść się po okolicy. Na rogu jednej z uliczek zobaczyłem salon tatuażu. I pod wpływem impulsu wszedłem tam . Moim oczom ukazał się zaniedbany salon z jednym fotelem i jednym pracownikiem. Zmierzyłem go wzrokiem. No ten to by mógł pracować w cyrku jako człowiek obrazek. Nie umiałem znaleźć skrawka jego ciała bez tatuażu. Miał je wszędzie nawet na twarzy. Ten gdy mnie zobaczył zaśmiał się i powiedział:
- Dzieci nie obsługuje, panienko.
Zacisnąłem pięść, i zacząłem mu odszczekiwać.
- Zamknij pysk dziwolągu. - po czym sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem gruby plik banknotów. - Mam przy sobie więcej niż ty, dorobisz się przez całe życie, więc radzę grzeczniej.
Przypatrywał się chwile pieniądzom które trzymałem po czym zmienił ton i powiedział:
- W czym mogę służyć, proszę pana.
- Chcę tatuaż.
- no tego się domyśliłem, a może jakieś konkrety?
Zastanowiłem się chwilę. W pierwszym momencie pomyślałem o podobiźnie Marilyn Monroe na bicepsie, ale ostatecznie kazałem mu, żeby wytatuował mi anielskie skrzydła na plecach. W końcu anioły to stworzenia boskie tak jak ja.
Siadłem na fotelu, nie okazując strachu, Ale krzyczeć zacząłem już po pierwszym w biciu igły.
Ten początkowo nie zwracał na mnie uwagi, ale po paru minutach takiego wrzasku, zareagował:
- Ja pier*ole, chcesz ten tatuaż czy nie?!
- Rób co do ciebie należy i zostaw mnie w spokoju- powiedziałem z zaciśniętymi pięściami.
Tak więc on wykonywał dalej swoją pracę, a ja czułem się coraz gorzej.
Moja choroba tylko powiększała mój ból. Gdy po 2 godzinach wreszcie skończył. Miałem całą spuchniętą twarz od płaczu, było mi słabo jakbym zaraz miał zemdleć a plecy pulsowały mi tak wyraźnie że chyba można było to zobaczyć gołym okiem. Próbowałem ich dotknąć ale to wywołało jeszcze gorszy ból, skuliłem się aż tuląc się do swoich nóg.
- No ślicznie wyszło. - nagle usłyszałem jego głos. -Teraz lepiej tego nie dotykaj. Nie mam specjalistycznego sprzętu więc robiłem to moim sposobem.
Podniosłem się na równe nogi.
-Ty chyba sobie ku*wa żartujesz! Czym ty to robiłeś?!
- Nie ważne. To ty dałeś się tatuować w obskurnej piwnicy przez nieznajomego gościa.
Zamilkłem.
- No to do zapłaty poproszę 1000 oru.
- Że ku*wa co?!
- 1000 oru. - powtórzył spokojnie.
- Tatuowałeś mnie przez dwie godziny, sprawiając ogromny ból niewiadomymi przedmiotami, bez znieczulenia. I ja mam ci za to płacić 1000 oru?!
-Tatuaże w dzisiejszych czasach nie są tanie. A zresztą ciebie stać sam widziałem . Płać albo wzywam policje.
Rzuciłem w niego plikiem banknotów, i wyszedłem zakładając koszulkę. Co tylko odnowiło ból.
Kierowałem się do swojego namiotu. Byłem strasznie słaby, oczy miałem na maxa spuchnięte. Szedłem tak skulony nie patrząc przed siebie, byle by tylko dojść. Potykałem się co chwile o jakiś ludzi. Mamo dlaczego cię tu ze mną nie ma.....

Ktoś? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz