- Ej, jestem zazdrosna - mruknęłam sięgając do kotki, ale chłopak skutecznie ją do siebie zabrał chowając za bokiem.
- O kogo? - zapytał z uśmiechem, a Mika tylko wystawiła łebek i przyglądała się nam.
- O tą biała kulkę, którą trzymasz za sobą. A za kim innym mogłabym? - powiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i ponownie sięgnęłam do kota, ale chłopak nie pozwalał mi jej dotknąć. Śmiał się z moich nieudolnych prób odzyskania kota, który nam się przyglądał. Najwidoczniej ją to bawiło.
- Daj mi się nią nacieszyć - powiedział ocierając kotkę o swój policzek.
- A ja to co? - mruknęłam i tym razem weszłam na chłopaka zwalając go na łóżko. Udało mi się go przewalić z chora noga, ale to tylko z powodu kotki, której nikt nie chciał zrobić krzywdę, a aktualnie gnieździła się między nami. Usiadłam na Akumie i odebrałam mu mojego zwierzaczka. - Ona jest moja - przytuliłam ją do siebie, a jego pokazałam język. Zeszłam z niego i usiadłam obok, aby po chwili położyć się na jego miejscu, kiedy się podniósł. Położyłam Mike na klatce piersiowej i drapałam ją za uchem. Przytyła, było to widać, ale oczka się nie zmieniły, dalej ślicznie błyszczały.
- Skąd ją masz? Może też wezmę zaadoptuje jakiegoś kota - powiedział Akuma. Do moich uszu dochodziły nieznane mi nuty, ale melodia była ciekawa, do tego nie mogąc się powstrzymać w rytm muzyki poruszałam palcami u zdrowej nogi.
- Znalazłam przypadkiem. Może ty też będziesz miał takie szczęście.
- Z moim szczęściem? - zaśmiał się. - Wątpię - dodał i rozejrzał się po pokoju. Także to zrobiłam. Jego bałagan był bardziej... ułożony. Ubrania na jednym miejscu, elektroniczne rzeczy i tym podobne także nie leżały porozrzucane byle gdzie.
- Dlaczego u ciebie nie zrobili takiego bałaganu jak u mnie? - żachnęłam. Kotka położyła się.
- Jeśli uważasz, że to nie jest bałagan, to ja nie wiem co u ciebie zrobili - powiedział zdziwiony, ale jednocześnie rozbawiony. Zapewne wymyślił sobie coś o wiele gorszego niż to, co miał w pokoju.
- Brakuje tylko wielkiego psa ludożercy - powiedziałam.
- U mnie taki siedzi - zaśmiał się tykając mnie w ramie. Uśmiechnęłam się.
- To przyzwyczajaj się, bo będzie u ciebie często przesiadywał - zamknęłam oczy. - A dzisiaj może się też tu prześpi - dodałam.
- Nie ma mowy! To moje łóżko! - zaśmiałam się.
- To BYŁO twoje łóżko - powiedziałam wygodnie kładąc głowę na poduszce i nie przestając głaskać mojego pupilka. Jak ja bardzo za nią tęskniłam. Ciekawe, co sobie teraz myśli, albo co myślała, kiedy zniknęłam. A może nawet nie zdawała sobie sprawy z moje zniknięcia? A jak ja też porwali, tylko zdołała uciec? Do głowy napływały mi coraz to nowsze jak i dziwniejsze pomysły, co działo się z moją kotką. Za żadne skarby jej nie oddam.
<Akuma? Kompletny brak weny, wybacz za to coś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz