-Po-poproszę herbatę.- Wymamrotałam patrząc w ziemię. Wydawało mi się, że ból przejdzie wraz ze zmianą otoczenia na spokojniejsze, ale cóż, pomyliłam się kolosalnie. W głowie wciąż czułam nieprzyjemne szumienie, a każda myśl powodowała jedynie kolejny bolesny impuls. Ten chłopak, którego imienia nawet nie znałam, okazał się pracownikiem cyrku. To tak zwane szczęście w nieszczęściu? Zaczęłam się mu przyglądać, gdy czekał na zaparzenie się wody w czajniku. Pierwsze co się dało stwierdzić, to jego wzrost. Był bardzo wysoki, znaczy, prawdopodobnie był to jedynie mój odbiór, ponieważ z wzrostem metr sześćdziesiąt dwa czasami czułam się, jakby ktoś podał mi eliksir zmniejszający. Miał na sobie luźną koszulkę z jakimś napisem oraz przydużą bluzę z kapturem. Na szyi przełożone miał profesjonalne słuchawki, a przewód wiódł do tylnej kieszeni jego spodni. Prawdopodobnie tam trzymał swoje małe kompendium muzyki- telefon, a może mp3... Nigdy nie posiadałam żadnej z tych rzeczy. Do takich technologii nigdy mnie nie ciągnęło, a od muzyki wolałam delektować się ciszą. Wlał do kubków wodę i spojrzał w moją stronę, a ja gwałtownie spuściłam głowę. Czuję się niezręcznie, gdy łapię z kimś kontakt wzrokowy, więc na ogół unikam takich sytuacji jak ognia. Postawił herbatę oraz ciastka na stoliku, a sam usiadł naprzeciw mnie. Złapałam kubek w obie ręce, lecz pozostawiłam go na stole. Czułam, że moje ciało trzęsie się jak galareta, a nie chciałam nabawić się kłopotów związanych z rozlaniem gorącego płynu na siebie oraz wszystko inne.
-Nie przedstawiłem się jeszcze.- chłopak przerwał ciszę- Nazywam się Hayato.- Jego korzenie musiały pochodzić z dalekiego wschodu, lecz zgaduję, że on sam urodził się w Europie, ponieważ jego wygląd pod żadnym aspektem nie pasował do azjatyckiej urody znanej mi z książek i zdjęć. Jego postawa oraz budowa były wręcz przeciwieństwem takowej. A jego włosy... Ciężko było mi to stwierdzić, lecz wydawało mi się, iż był szatynem bądź brunetem przefarbowanym na nienaturalnie jasny kolor lub blondynem o ciemnych pasemkach.
-Mary.- Uścisnęłam wystawioną przez niego dłoń nad stołem. Jego skóra była gorąca, przez co po moim zziębniętym ciele przeszedł dreszcz. Moja odporność rzadko szwankowała, lecz Camille, u niej było wręcz przeciwnie. Od kiedy pamiętam miała problemy, a nawet krótkie wyjście na dwór mogło spowodować zapalenie oskrzeli. Choroby grały w jej dzieciństwie tak ważną rolę, że zostawiły piętno w jej fizjonomii. Postura kojarzona z porcelanowymi laleczkami baletnic w połączeniu z nieskazitelną cerą bledszą nawet od mojej sprawiała wrażenie, że jeden dotyk sprawi, iż cała rozsypie się w kawałki. Nigdy nie traktowała mnie jako młodszą siostrę, lecz jak osobę równą sobie. W pełni uszanowała mój wybór, gdy postanowiłam opuścić dom rodzinny, a nawet przesłała mi listem parę monet i uschnięte płatki kwiatów. Z pewnością do niej napiszę jak tylko znajdę nowe miejsce zamieszkania. Muszę opowiedzieć jej o świecie widzianym z poza okien rezydencji.
-Lepiej się czujesz?- Zapytał Hayato. Wypiłam już połowę herbaty, a ból głowy dalej dawał o sobie znać. W między czasie zaczęły delikatnie szczypać mnie oczy, co było znakiem, aby zdjąć już soczewki, które i tak za dużo dzisiaj czasu spędziły pod moimi powiekami.
-Tak.. Jest już dobrze.- Posłałam mu mętny uśmiech. Odwzajemnił go przechylając głowę na bok i biorąc do ręki ciastko. -Nie chcę się naprzykrzać, ale czy znajdzie się jakieś miejsce, gdzie mogłabym zostać na noc?
<Akuma? Znajdzie się jakieś miejsce dla tej dziewoi? :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz