- Tylko jedna część wspomnieć – usłyszałam za sobą chór. Nie odwracałam się, nie chciałam patrzeć na te przerażające twarze. Dlaczego jedna część? Nie rozumiem. Patrzyłam raz na świętującą rodzinkę, a raz na jadących przyjaciół w kłodzie. Przy kolacji każdy się uśmiechał, prócz jednej dziewczynki, na oko mogła mieć sześć lat. Miała długi warkocz i brązowe oczy wlepione w ziemniaka, którego właśnie dzióbała. Nie była za szczęśliwa, ale dlaczego? W drugich drzwiach ta sama dziewczyna, ale o wiele lat starsza uśmiechała się szeroko, a w jej oczach była radość. Skoro mam poznać jedną część wspomnień, chce te, w których jestem szczęśliwa.
Dlatego przeszłam przez pierwsze drzwi, po których blask słońca mnie oślepił, a ja obudziłam się w jaskini. Zamrugała parę razy i dopiero wtedy mój wzrok się wyostrzył, a rozmazana twarz zaczynała przybierać kształt nosa, oczu, żółtych oczu, szarych włosów schowanych pod czapką... I wszystko wróciło. Każdy szczegół, każdy dzień, odkąd wstąpiłam w szeregi tego cyrku. Każda osoba, każde miejsce, każdy mój skok na trapezie, każdy szpital, każdy wystrzał z pistoletów...
- I jak? - usłyszałam głos chłopaka, jakby z oddali. Uniosłam się na łokciach i wgapiłam się w jeden punkt gdzieś na ścianie milcząc. Dłonią wyszukałam ciała siedzącego obok mnie i się uśmiechnęłam. Ziewnęłam szeroko, poczułam się zmęczona.
- Ale co? - zapytałam z delikatnym uśmiechem i spojrzałam na przyjaciela. Miał dziwnie duże czerwone oczy, jakby bawił się dymem, który wlazł mu do nich i zaczęły łzawić. Ponad to miał lekkie wory pod oczami. - Co ci? - zapytałam zdziwiona.
- Pamiętasz? - kolejne pytanie, nieco bez sensu. Co mam pamiętać? Długo milczałam przypominając sobie to dziwne spotkanie upiora, wyleczenie nogi, chęć ucieczki i jazdę konno z pasażerem. Oplotłam ręce wokół szyi chłopaka przytulając się do niego. Także mnie objął i ścisnął.
- Czyli wszystko wróciło do normy? - usłyszeliśmy głos szamanki, która weszła tu nie wiadomo kiedy. Puściliśmy się i spojrzeliśmy na nią. - Co tak na mnie patrzycie? - zapytała i wlepiła wzrok w chłopaka. - Nie wyrażaj się tak chłopcze – fuknęła. - Później pobędziecie sami - dodała, a chłopak nagle zrobił się czerwony, do tego wyglądał na niego zdenerwowanego. - Za dużo wziąłeś tych ziół – westchnęła.
- Co ty paliłeś? - zapytałam zdziwiona. Spojrzał na mnie czerwonymi oczami, ale delikatnie się uśmiechnął.
- Dali mi coś na uspokojenie – wzruszył ramionami, odwzajemniłam uśmiech i zeszłam z łóżka.
- Jak się czujesz? - zapytała kobieta.
- Dobrze – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Wszystko sobie przypomniałam, bardzo dziękuje – uśmiechnęłam się szeroko i skinęła głową. - Tylko takie pytanie – zaczęłam. Opowiedziałam jej o latających drzwiach bez klamek, z różnymi napisami, o dwóch, które były jedynymi do otwarcia i to, co w nich zobaczyłam. - Ale dlaczego mogłam przejść przez jedne i przywrócić sobie jedną część wspomnieć? - dokończyłam. Przy okazji opowiedziałam także wszystko Akumie, który siedział z tyłu i w milczeniu słuchał.
- Bo przypominając sobie cokolwiek, odbierasz jakby pokarm dla tego demona, bez którego nie może żyć. Aby nie zostać przez niego ponownie zaatakowanym, musiałam mu zostawić połowę swoich wspomnień – wytłumaczyła.
- Czyli już nigdy sobie nie przypomnę co było przed cyrkiem – kobieta pokiwała twierdząco głową, na co westchnęłam.
- Zostanie ci tylko wysłuchanie kogoś i uwierzenie mu na słowo – pokiwałam głową.
Jeszcze raz podziękowałam. Oboje wyszliśmy z jaskini do jej chatki, w której czekał Pik. Na przywitanie i powitanie moich nowych wspomnień uścisnął mnie, co nie zmieniło mojej złości, że nie powiedział nam wcześniej prawdy. I chyba nigdy nie zniknie. Pożegnawszy się z szamanką, której pewnie już nigdy nie zobaczymy (przed odjazdem dała Akumie inhalator i nieupomniana go, że jak jeszcze raz powie coś niestosownego, sprawi, że będzie miał niemiły wypadek) wsiedliśmy na konie i odjechaliśmy. Pik przed nami pokazywał drogę, słońce dopiero co wstawało, a my jechaliśmy na jednym koniu. Znowu zaczął się pchać do przodu, za co go ukarałam zepchnięciem z konia. Dopiero wtedy się uspokoił, zaczął mi za to jęczeć, że ma za mało miejsca.
- Rue, dlaczego wybrałaś te drzwi, w których widziałaś nas w kłodzie? - zapytałam po jakimś czasie. Na chwilę zamilkłam przypominając sobie ten obrazek radosnej rodziny. Powiedziałam mu prawdę.
- Bo w nich wydawałam się szczęśliwa, a w tamtych... niezbyt. Dlatego wolałam wspomnienia z cyrkiem i z tobą. Wydaje mi się, że tu byłam bardziej szczęśliwa – wyjaśniłam.
<Akuma? Internetu nie miałam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz