Myślałam, że zapadnie się pod ziemię gdy zobaczyłam miejsce do którego zaprowadził mnie Vogel. Nie spodziewałam się, że w tutejszym miasteczku są takie atrakcje. Mogłam się bez bicia przyznać, że bałam się zapuszczać sama w takie uliczki dlatego chodziłam po uliczkach które wyglądały mi na bezpieczne. Oczywiście nigdzie nie było bezpiecznie.
Szliśmy powolnym krokiem dzięki czemu mogłam się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć. Wszystko było oświetlone przecudownymi, kolorowymi, światełkami. W dodatku otaczający nas ludzie byli szczęśliwi oraz bawili się wraz z innymi. W otoczeniu tych wszystkich rzeczy i ludzi moje zainteresowanie przykuła pewna maszyną do grania. Były w niej pluszowe misie, które trzeba było wyciągnąć. Co prawda szansę były małe, ale chciałam spróbować.
- Vogel spróbujmy w to zagrać?! - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Będąc koko maszyny przyjrzałam się dokładnie tym wszystkim pluszowym misiom. Każdy z nich był uroczy!
- No to spróbujemy naszych sił... - powiedział chłopak wykonując z kieszeni monety. Maszyną ruszyła, a chłopak zaczął poruszać metalową rączka. Udało mu się za pierwszym razem wyciągnąć misia, a nawet dwa.
- Proszę - podał mi dwa pluszowe misie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się biorąc jednego z misi. - Jeden dla ciebie - powiedziałam przyjmując tylko jednego.
- Chodźmy dalej. Chce zobaczyć resztę tutejszych atrakcji - poszłam trochę w przód jednak nie oddalając się za bardzo chłopaka. W swoim objęciach trzymałam pluszowego misia, który był przeuroczy.
- To może teraz ja spróbuję swoich sił w tym - wskazałam palcem na uliczny konkurs który polegał na utrzymaniu się na linie. - Ty będziesz mógł sobie spokojnie wybrać nagrodę - dodałam z uśmiechem. Vogel nim zdążył coś powiedzieć dałam mu swojego misia. - Zaopiekuj się misiem - podeszłam do organizatora całej tej zabawy. Wręczyłam mu pieniądze. Zdjęłam buty i wraz z innymi osobami stanęłam na linie. Było to bardzo łatwe. Dużo osób się chwiało i wraz z tym lina na której staliśmy, ale mi to nie przeszkadzało. Byłam przygotowana na każdą możliwą sytuację. Gdy pozostałam już jako jedyna na linie, nikt nie mógł uwierzyć. Zeszłam i podeszłam do Vogel'a.
- I jak wybrałeś sobie coś? - spojrzałam się na niego z uśmiechem. Byłam tym miejscem podekscytowana.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz