Patrzyłem na nią z zainteresowaniem, a następnie uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- Czemu nie? -odrzekłem, przechylając delikatnie głowę.
Dziewczyna również się uśmiechnęła, po czym ponownie zrównała ze mną kroku. Założyłem ręce za głową, wzdychając przy tym.
- Przed występem naprawdę przydałby mi się jakiś porządny wycisk, więc dzięki, że z tym wyskoczyłaś.
- Do usług -zaśmiała się, na co odpowiedziałem tym samym.
Minęło kilka minut, aż w końcu trafiliśmy do jej namiotu. Wchodząc, już z przyzwyczajenia powiedziałem "przepraszam za najście", na co się zaśmiałem. Przechodząc wraz ze Smiley do kuchni, przywitałem się z Biscą i Yukim, którzy wesoło do mnie podbiegli. Wchodząc do wnęki, ujrzałem Smiley, która zaczęła już przygotowywać kubki na herbatę. Przeszedłem obok niej i zatrzymałem się przed małymi szafkami. Łapiąc się za podbródek, zacząłem myśleć nad posiłkiem, który mogłem przygotować. Nie wiedząc, co mógłbym zorganizować, spojrzałem się na Smiley, która zaczęła już zalewać nasze herbaty. Nadąłem policzki, opierając się przy tym tyłem o blaty. Wtedy niebieskooka spojrzała się na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Złożyłem ręce na piersi i westchnąłem. Szybko mogłem usłyszeć jej cichutki śmiech. Niosąc obydwa kubki, podeszła do mnie i podała mi jeden z nich, który ochoczo przyjąłem. Upiłem z niego trochę cieczy, nadal myśląc nad daniem.
- Wymyśliłeś już coś? -zapytała, również opierając się o szafki.
Pokręciłem głową i spojrzałem na nią. Wtedy pomyślałem, że takim szybkim, a pożywnym daniem jest omlet. Odstawiłem kubek i z uśmiechem zwróciłem się do dziewczyny.
- Mogłabyś podać mi kilka jajek, olej i jakieś dodatki, które ty lubisz? -zapytałem, otwierając szafkę, z której wyciągnąłem patelnię i małą miseczkę.
Dziewczyna zaskoczona skinęła głową, po czym odstawiając kubek obok mojego, podeszła do lodówki. Minęło kilka chwil, aż w końcu podała mi wszystkie składniki. Z uśmiechem zabrałem się za ich wymieszanie w misce, a Smiley poprosiłem, aby rozgrzała już niewielką ilość oleju na patelni. Chwila moment, a już wymieszane produkty wlewałem do nagrzanego naczynia. Czekając, zacząłem nieświadomie nucić jakąś starą piosenkę, którą podłapała Smiley, przez co czas oczekiwania minął nam bardzo miło. Gdy wyłączyłem już palnik, na poprosiłem, aby podała mi największy talerz, jaki ma, po czym nałożyłem na niego omlet, który praktycznie pokrywał całą jego powierzchnię. Uśmiechnięty ruszyłem w stronę głównego pokoju, w którym to odstawiłem, a następnie wróciłem się po widelce i noże oraz mniejsze talerzyki. Siadając naprzeciw dziewczyny, podałem jej sztućce i talerz, aby mogła sobie trochę nałożyć. Gdy zacząłem już kroić niewielką część, aby przełożyć ją na swoje naczynie, usłyszałem jej cichy głos.
- Może zjemy z jednego?
Spojrzałem na nią, uśmiechając się przy tym. W sumie, po co brudzić inne rzeczy. Ze skinieniem wziąłem pierwszy kęs. Choć dawno już tego nie robiłem, to było dość dobre. Patrząc na Smiley, oczekiwałem jej reakcji, która również była pozytywna, z czego się bardzo ucieszyłem. Po skończonym posiłku pomogłem jej posprzątać, po czym wyszliśmy z jej namiotu, kierując się do miejsca treningowego. Będąc na miejscu, westchnąłem ciężko. Podszedłem do kurtyn, gdzie kryły się akcesoria na występy, wyciągając przy tym potrzebną do moich ćwiczeń skrzynię. Położyłem ją przed Smiley. Otwierając ją, zacząłem ponowną rozmowę.
- Tylko się nie zdziw, kiedy coś mi nie wyjdzie -zaśmiałem się -miałem dość długą przerwę i mogę robić pomyłki -rzekłem, wyciągając jak na razie trzy kolorowe maczugi.
Odchodząc trochę do tyłu, nabrałem dużo powietrza w płuca i spojrzałem się w górę, zamykając przy tym oczy. Rozluźniłem mięśnie, a następnie podrzuciłem pierwszą maczugę, za którą powędrowała kolejna i kolejna. Czułem, że źle je chwytam, dlatego ciągle się krzywiłem. Niekiedy prawie mi wypadały, lecz to było mi nawet na rękę, bo mogłem je poczuć. Z każdym nieudanym posunięciem, słyszałem doping Smiley, na który cały czas się uśmiechałem. Kiedy w końcu poczułem te trzy, poprosiłem, aby dorzuciła mi kolejną, a za dwie minuty jeszcze jedną. Jak powiedziałem, tak zrobiła, choć nie była do tego zbyt przekonana. Było to jednak zabawne, przez co chciałem jeszcze więcej. Żonglując, przerzucałem maczugi za sobą, pod nogami, a nawet kiedy się obracałem, ponownie zacząłem mówić.
- Smiley, mogę się o coś zapytać?
- J-jasne. Co takiego? -oddała pytaniem za pytanie.
Zrobiłem kolejny obrót, zbliżając się przy tym do niej, bym nie musiał skupiać się na tylu rzeczach, jak żonglowanie, robienie sztuczek, jak i unoszenie głosu.
- My to chyba się jeszcze nie przedstawiliśmy, chociaż, że znamy się już tyle -powiedziałem, przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie -I nie chodzi mi tutaj o pseudonimy, Smiley -dodałem, łapiąc w ręce maczugi, dzięki czemu mogłem na nią spojrzeć.
Szybko uśmiechnąłem się do niej, podchodząc przy tym do kufra, do którego schowałem dotychczasowe przyrządy, po czym wyjąłem obręcze. Zakładając po trzy na rękę, zacząłem nimi kręcić, nie spuszczając dziewczyny z oczu.
- Przedstawię się pierwszy -rzekłem, podrzucając obręcze -Moje prawdziwe imię to Mikaela Langdon.
Dziewczyna przez chwilę wyglądała na nieobecną, tak jakby pochłonęły ją jej własne myśli.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz